poniedziałek, 12 stycznia 2015

Dodatek pierwszy - Camila

Zanim przeczytacie ten dodatek, chcę o czymś powiedzieć ;)
Akcja rozgrywa się w przeszłości. Powiem tak. Ogólnie na blogu Camila ma 23 lata, Leon 27, a Maxi 25. W tym dodatku Camila ma 14 lat, z czego wynika, że Leon ma 18, Maxi 16. Czyli tak logicznie myśląc, Leon nie mógł chodzić z Camilą do szkoły, bo to zbyt duża różnica wieku. No, ale musiałam ich zrobić tak, żeby jednak chodzili do jednej szkoły, więc... więc tak :D Przymknijcie proszę na to oko ;))
Zapraszam do czytania :) 


         Już kiedy cała szkoła stała i gapiła się jak jej ojciec wyprowadza ją ze szkoły, czuła wstyd. Szła ze spuszczoną głową bojąc się, że ktoś zauważy łzy na jej policzkach.
Jeszcze w samochodzie próbowała się wytłumaczyć, próbowała przeprosić, ale jaj matka kazała jej się zamknąć, więc przestała.
Teraz leżała na zimniej podłodze pod oknem, z kocem naciągniętym na głowę i płakała. Była głupia, wiedziała o tym, to była tylko jej wina.
Ktoś ściągnął jej koc z głowy. Zakryła się rękami. Nie chciała z nikim rozmawiać, nikogo widzieć. Chciała zniknąć i już nie wrócić.
- Mała - To był głos jej przyjaciela. - Spójrz na mnie.
Nie był sam, było ich dwóch. Nie miała odwagi spojrzeć im w oczy. Nie wiedziała co teraz o niej myślą, mogła się jedynie domyślać. Było jej wstyd jak nigdy wcześniej.
Podźwignął ją za ramiona z podłogi i odwrócił w swoją stronę. Nie podniosła głowy. Chwycił ją za podbródek i uniósł go do góry. Tylko przez moment widział jej twarz, bo przysunęła się bliżej i przywarła do niego całym ciałem opierając głowę o jego ramię. Buchnęła głośnym płaczem. Przycisnął ją do siebie i przytulił mocno. - Spokojnie.
Moczyła łzami jego koszulkę. Szlochała całym głosem, uwalniała wszystkie emocje. Maxi posadził ją sobie na kolanach, Leon usiadł obok i odgarnął jej włosy z czoła.
- Camila - powiedział. - Nie płacz już.
Jego słowa jeszcze bardziej spotęgowały jej płacz. Zaczęła krztusić się łzami, kasłać, dusiła się. Z jej gardła wydobywał się głośny szloch. Cierpiała. Oni nie mówili nic. Maxi przytulał ją do siebie, Leon siedział obok. Po prostu byli.
Po jakichś dziesięciu minutach zaczęła się uspokajać. Jej oddech powoli się normował.
- Przepraszam - wykrztusiła. - Przepraszam, ja... przepraszam.
Nie odpowiedzieli.
- Chcesz nam coś powiedzieć?
Pociągnęła nosem i otarła łzy z twarzy.
- Ja nie chciałam - zaczęła. - Już kiedyś powiedział mi, że jeśli go kocham, to... to zrobię to... pójdę z nim do łóżka. - Poczuła, jak Maxi zaciska ręce w pięści. - Ale ja nie chciałam. Nie chciałam, mówiłam, że to za wcześnie. Powiedział, że rozumie. Ale... chciał te zdjęcia. Prosił o nie, powiedział, że one będą tylko dla niego, że nikt inny ich nie zobaczy. Obiecywał, że nikomu ich nie pokaże, że... - Głos łamał jej się coraz bardziej. - Okłamał mnie. To było tak dawno, ja zapomniałam, że on ma te zdjęcia. Wczoraj z nim zerwałam, nie pomyślałam, że on... że on może...
Ponownie zaniosła się głośnym płaczem.
- Spójrz na mnie.
Pokręciła przecząco głową. - Nie mogę.
- Dlaczego?
Przełknęła wielką gulę w gardle. - Nie umiem spojrzeć wam w oczy. Wiem co o mnie myślicie... że wysyłam chłopakom swoje nagie zdjęcia, że jestem...
- Przestań - odezwał się Leon. - Jesteśmy przyjaciółmi. Nie myślimy tak. Popełniłaś błąd i niestety musisz ponieść tego konsekwencje, ale to jego wina, nie twoja. On opublikował te zdjęcia, i on teraz pożałuje. Nie był ciebie wart. Możesz mieć kogoś o wiele lepszego.
Pierwszy raz podniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi oczami. - Teraz? Ja się ludziom na oczy nie pokażę. Nie wrócę do szkoły. Nie ma takiej opcji. Zapadnę się po ziemię.
- Dobrze wiesz, że i tak wrócisz.
- Nie. - Poderwała się gwałtownie na nogi. Zaczęła się trząść, jej oddech przyśpieszył. - Nie wrócę. Nie wrócę tam, słyszycie?
Leon chwycił ją za ramiona. - Jasne. Nie wrócisz. - Posadził ją na łóżku. - Uspokój się. Spokojnie.
Przyłożyła rękę do twarzy. Pociągnęła nosem. Zacisnęła palce na dłoni Leona. - To się nie dzieje naprawdę...
Zakryła twarz dłońmi. Odchrząknęła. Pociągnęła nosem.
- Tata powiedział, że... że jestem najgorszą córką na świecie. Mama powiedziała, że nigdy nie było jej tak wstyd. Zabrali mi telefon i komputer i zabronili mi wychodzić z domu. Mama mówi, że sobie zasłużyłam... że zachowałam się jak szmata i...
- Nie mów tak - przerwał jej Maxi. - Twoja matka nie wie jak to jest. Po prostu jesteś naiwna, zbyt łatwowierna. Zaufałaś temu idiocie, chociaż cię przed nim ostrzegaliśmy. Ale masz dopiero czternaście lat, każdy popełnia błędy.
- A jak ja teraz wyglądam w oczach ludzi? - Jej głos kolejny raz się złamał. - Co oni o mnie myślą?
- Ludzie zapomną.
- Ale oni nie. - Przytuliła się do niego. - Mama nawet do mnie nie przyszła, nie porozmawiała. Ja jej nie obchodzę, ona ma mnie gdzieś, liczy się tylko to, że zepsułam ich reputację... - Przerwała na moment. - Powiedzcie mi, że nie wiedzieliście tych zdjęć...
Trudno było ich nie widzieć. Poprzedniego wieczoru wszscy mieli już jej roznegliżowane zdjęcia - przynajmniej nikt nie był na tyle głupi, by wrzucić je do internetu - a z samego rana były one tematem numer jeden z szkole.
- Widzieliśmy - odezwał się Maxi.
Jęknęła głośno. Nigdy tak bardzo się nie wstydziła. Nigdy nie czuła się tak głupio. Świadomość, że cała szkoła - nawet dwójka jej najlepszych przyjaciół - widziała jej nagie zdjęcia, była przygnębiająca.
- Nie jęcz już. - Leon odsunął ją od siebie. Przetarł rękawem jej oczy. - I nie maż się. Wszystko będzie dobrze, ale nie możesz teraz leżeć tutaj i płakać. Musisz wziąć się w garść. Jesteś silną dziewczyną, nie pozwól, żebyś przez jakiegoś debila popadła w depresję. On jeszcze pożałuje, że to zrobił, policja już go zgarnęła, o nic się nie bój. - Uciszył ją gestem ręki, kiedy chciała coś powiedzieć. - I nie myśl, że uważamy cię za nie wiadomo kogo. Jesteś naszą przyjaciółką, kochamy cię, i nie zmienimy zdania o tobie przez jakieś głupie zdjęcia. Gdyby nie on, nic takiego by się nie wydarzyło.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną - Maxi klęknął przed nią na podłodze - i nie możesz tego zmienić, ze względu na jakiegoś pacana, który wkopał teraz sam siebie. Ludzie w szkole pogadają, a później to ucichnie. Nie ty pierwsza i nie ostatnia zrobiłaś sobie takie zdjęcia. - Wyjął z kieszeni chusteczkę i podał jej ją. - Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. A teraz przestań ryczeć, jasne?
Pokiwała powoli głową; nie chciała się z nimi kłócić. Nie dało się ich złamać. Cóż, ona w końcu była tylko dziewczyną, oni chłopakami, w dodatku starszymi, no i mieli tą cholerną rację.

Dzień za dniem przemija;i przemija czas a z tym czasem ja i moje marzenia:
tak bardzo chciałabym być tam gdzie ten czas nie ucieka
ale to tylko marzenia, moje marzenia:
a więc idę z tym czasem a dookoła pustka a w tej pustce ja i moje marzenia.”

Choćby nie wiadomo jak bardzo się starała, nie mogła o tym zapomnieć. Świadomość, że w szkole ma teraz opinię puszczalskiej, choć wcale taka nie była, dołowała ją. Nie mogła o tym myśleć, to było silniejsze od niej.
Już prawie połknęła te kilka tabletek, które zdecydowała się zażyć. Niedługo straciłaby przytomność, a na końcu zupełnie zasnęła. Na jej nieszczęście do łazienki wparowała jej matka. W ostatniej chwili chwyciła ją za włosy i pociągnęła nią.
- Wypluj to. - Podsunęła jej rękę pod usta. Potrząsnęła nią. - Camila, wypluj to!
Nie mając wyboru, posłuchała jej. Ledwie zwróciła tabletki, jej matka puściła ją. Zaraz jednak poczuła bardzo mocne uderzenie, a jego siła odrzuciła ją do tyłu.
- Nie rób z siebie ofiary, moja droga, bo sama sobie na to zasłużyłaś. - Usłyszała zimny jak lód głos mamy. - Wychodzimy z ojcem, doprowadź się do porządku.
Później wyszła z łazienki, zostawiając ją samą.
Wybuchnęła płaczem.
Jej matka nie była dobrym człowiekiem. Nie interesowała się nią. Nie przyszła do niej, nie porozmawiała z nią, nie przytuliła jej. Potrafiła tylko na nią nawrzeszczeć, zarzucić jej, że zniszczyła całą reputację na jaką z ojcem sobie zapracowali. Po części może i miała rację. Ale przecież Camila była tylko człowiekiem, jak każdy popełniała błędy. Jej rodzice powinni ją zrozumieć. Chociaż trochę.
Dźwignęła się na nogi. Nadal się chwiejąc, doszła do telefonu stacjonarnego. Wybrała numer. Po chwili w słuchawce usłyszała głos Leona.
- Leon, przyjedź, proszę cię - załkała cicho.
- Camila? Wszystko w porządku? - W jego głosie słychać było niepokój.
- Ja już nie dam rady, Leon, błagam, przyjedź...
- Będę za pięć minut. Nie odkładaj słuchawki. Masz cały czas coś mówić, słyszysz?
Słyszała, ale go nie posłuchała. Nie odpowiedziała mu już, mimo że cały czas ją o to prosił. Płakała jednak na tyle głośno by wiedział, że nic jej nie jest. Nic, prócz tego wszystkiego.
Po chwili usłyszała sygnał zakończonego połączenia. Słuchawka wypadła jej z ręki a ona osunęła się po ścianie na dół, w tym samym czasie drzwi frontowe otworzyły się.
- Camila. - Chłopak kucnął obok niej. Podniósł jej głowę. Spojrzał jej w oczy. - Cami, co się dzieje?
Chwyciła go za ramię i zacisnęła na nim swoje palce. - Ona mnie nienawidzi - powiedziała. - Nie kocha mnie. Nie liczę się dla niej.
- Nie mów tak. - Ujął jej twarz w dłonie. - Kocha cię, kocha cię najbardziej na świecie, jesteś jej córką. Musisz dać jej czas.
Załkała. - Ona... uderzyła mnie. Powiedziała, że sobie zasłużyłam. Leon, dlaczego...
- Jej też jest ciężko - przerwał jej. Przyciągnął ją do siebie ramieniem. - Ty nie jesteś niczemu winna, rozumiesz mnie? - Dotknął dłonią jej policzka, który nadal lekko pulsował z bólu. - Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. Nie zostawimy cię samej, jasne? Zawsze będziemy. A teraz - Wstał na nogi, chwycił ją za rękę i pociągnął do góry - masz mi obiecać, że się nie dasz. Nie będziesz chciała zrobić nic głupiego. Nie weźmiesz żadnych tabletek, ani prochów, tak? A w poniedziałek pójdziesz do szkoły.
Otarła oczy rękawem bluzy i pokiwała powoli głową. Pociągnęła nosem. - Zostaniesz?
Wiedziała, że ma najlepszych przyjaciół na świecie, i nigdy nie zamieniłaby ich na nic innego. Nie była sama - była z nimi. Byli od zawsze. I będą do końca. Na wieki.

- Moja mama chce z tobą rozmawiać - przygryzła wargę i podała mu jego własną komórkę.
Przyłożył ją do ucha. - Pani Torres? - Przez chwilę milczał, słuchając kobiety po drugiej stronie. - Oczywiście. Tak, cały czas będziemy jej pilnować. Niech się pani o nic nie boi. Jasne, pod same drzwi. Punkt osiemnasta. Do zobaczenia.
Schował telefon do kieszeni. - No dziękuj swojemu wybawcy.
Uśmiechnęła się. - Dziękuję. Ale mamy tylko godzinę, więc się pośpieszmy.

Wpatrywała się jak zaczarowana w kilka motocyklów sunących jeden za drugim po torze. Jej usta były lekko otwarte, a oczy wodziły wkoło.
- Zawsze chciałam tutaj przyjść.
Usłyszała gwizd, a mężczyzna w czerwonym stroju podniósł do góry czarną tablicę. Motocykle zwolniły i zjechały z toru.
- Wpuszczają tam dziewczyny? - spytała.
- Przecież dobrze widzisz stąd - odparł stojący obok niej Maxi.
- Ale ja nie chcę patrzeć. Ja chcę jeździć.
Spojrzał na nią jak na idiotkę. - Camila, dobrze ty się czujesz?
Odwróciła się do niego. - Ja? Tak, dlaczego pytasz?
- Chyba jesteś głupia, jeśli sądzisz, że twoi rodzice pozwolą ci wsiąść na tą maszynę.
- A kto powiedział, że będę ich pytać o zdanie?
Minęła chwila, podczas której milczał. W końcu otrząsnął się.
- Idziemy stąd, bo jeszcze coś strzeli ci do głowy. Za dziesięć minut masz być w domu.

Ty znasz to uczucie kiedy siadasz na maszynę,
serce mocniej bije, wiem dla kogo żyję
na początku każdy zaczynał od zera,
i wspinał się w górę, silniki docierał,
nie ważne czy słońce, czy pada deszcz,
zakładasz kask i lecisz gdzie chcesz”
~ Lwg - Kwś ~

I stało się to dla niej ucieczką. Odskocznią od problemów. Przychodziła tam codziennie. Przez jakiś czas tylko obserwowała. Później zapytała, czy może podejść bliżej. Pozwolili jej.
Dwa miesiące później pierwszy raz wsiadła na motor.
Miała wtedy czternaście lat.
Kierował siedemnastoletni syn właściciela toru. Trzymała się go mocno i jechali, a ona czuła, że żyje.
Miesiąc później kierowała już sama.
Podpisała specjalny formularz. Miała podpis rodziców. Fałszywy, bo oni nie mogli się o tym dowiedzieć. Dokładnie to ukrywała. Przydzielono ją do drużyny początkującej. Była jedyną dziewczyną na torze.
I tak się to ciągnęło. Pokochała to. Uwielbiała czuć tą adrenalinę. Ale wiedziała, że robi źle, bo kłamała.
I mimo wszystko, któregoś dnia pomyślała, że dobrze się stało, że jej były chłopak opublikował tamte zdjęcia. Najadła się wstydu jak nigdy wcześniej - to prawda. Ale gdyby nie to, to nigdy by tutaj nie trafiła. Nigdy nie wsiadłaby na motor, nigdy nie odkryłaby swojej pasji.
Rodzice dowiedzieli się dopiero kiedy skończyła osiemnaście lat. Przedstawiła ich przed faktem dokonanym. Nie mogli nic zrobić, była już pełnoletnia.
Od tej pory jej życie obróciło się do góry nogami.
W końcu była szczęśliwa. 

 
Jest i dodatek z Camilą - no, tak sobie wymyśliłam. Kolejny będzie z Francescą, ale to za jakiś czas. Na razie zapraszam do czytania. Rozdział 21 już niedługo ;)

15 komentarzy:

  1. Pfff, moje. *.*

    Kiedyś C.Lambre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfff, wracam, ale jak dłuuugo. ;/ Wybacz mi, Olu.
      Camilla. Moja biedna Cami. Ale sobie narobiła...
      A ten jej były chłopak to trep! Idiota jeden, no. Głąb.
      Ale jej rodzinka też nie lepsza, kurczę. Fajni rodzice, nie ma co.
      Ech, ale jednego jej zazdroszczę. Takich wspaniałych przyjaciół. ^^
      Leóś i Maxi. Kochani chłopcy <33
      Wybacz, ze krótko, ale lecę pisać One parta. <33
      Całuję ;* (i czekam na dodatek o Frani^^)
      ~Szerlotka

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przybyłam po pięciu minutach :*
      Wiesz, że kocham wątek Camili?
      Wiem, że wiesz XD
      Wiesz, że kocham Twoje opowiadania?
      Wiem,że wiesz XD
      Wiesz, że ten dodatek jest genialny?
      Wiem, że wiesz XD
      Fajnie to wymyśliłaś , można się dowiedzieć o przeszłości bohaterów :)
      Co tu dużo mówić...
      K
      KO
      KOC
      KOCH
      KOCHA
      KOCHAM
      KOCHAM <
      KOCHAM <3
      Trzymaj się :* Dużo weny!
      ~Aileen

      Usuń
    2. A kiedy kolejnh cover na yt? ~Aileen

      Usuń
  3. Jeju, to jest świetne *.*
    Ogólnie ten blog, jest cudowny.
    Najbardziej jednak podobają mi się wątki
    Fedemily i Marcesci <3
    Przyjaźń chłopaków jest super <3
    Czekam na next i pozdrawiam
    Ola<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Blogger ma wpierdol ode mnie, czemu on mnie nigdy nie powiadamia o Twoich postach. Żal. Mam nadzieję, że wybaczysz mi to opóźnienie, zlituj się nad biednym jednorożcem ;_;
    Świetny ten dodatek pierwszy. Nie podejrzewałam, że Camila ma za sobą takie przejścia. Że zdecydowała się na motocross, bo było to jej odskocznią od rzeczywistości. A Leon i Maxi to świetni przyjaciele, tylko pozazdrościć. Byli przy niej wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebowała. Nie wyzywali jej, próbowali ją pocieszyć. Jej rodzice natomiast zachowali się dość nie fajnie. Ta sytuacja zapewne była dla nich trudna, ale powinni też okazać swojej córce chodź trochę zrozumienia. Ech, biedna dziewczyna, nacierpiała się w życiu ;c
    Czekam na dodatek drugi. Zapewne będzie tak genialny jak ten :>
    Życzę weny, pozdrawiam wraz z bloggerem i bloggerciątkami :D ♥

    OdpowiedzUsuń