Rozdział ze specjalną dedykacją dla Little Liar. Za jej cudowne, długie komentarze, za to, że czyta to coś co tutaj co jakiś czas publikuję oraz za to, że sama prowadzi wspaniałą historię pełną uczuć i poświęceń. Czytając kolejne rozdziały twojej opowieści zapominam o Bożym świecie i odrywam się do tej ponurej rzeczywistości, za co ci bardzo, ale to bardzo dziękuję <3333
Przekroczył próg szpitala. Pewnym krokiem skierował się do rejestracji. Kiedy dowiedział się tego, czego chciał, ruszył szybko przed siebie.
Chwilę później
zauważył swojego przyjaciela rozwalonego w wygodnej pozycji na
różowym, plastikowym krzesełku. W rękach trzymał swoją czapkę.
Podszedł do niego.
- Nie za wygodnie
ci? - spytał.
- Zrobiłbyś to
samo, gdybyś siedział tutaj trzecią godzinę - odparł chłopak.
Usadowił się obok
niego.
- Czemu tak długo?
Westchnął.
- Musieliśmy
czekać, bo przywieźli jakieś dzieci z wypadku. Później lekarz
gdzieś poszedł. Dosłownie pięć minut temu wzięli ją do
gabinetu.
Podrapał się po
głowie.
- Zostanę z nią i
odwiozę ją do domu - rzekł. - I poważnie sobie z nią
porozmawiam. Nicolas powiedział mi to i owo.
Maximiliano podniósł
się z krzesła. Rzucił mu kluczyki od samochodu.
- Chciałbym się
dowiedzieć o co chodzi, ale teraz nie mam czasu - powiedział. -
Lecę do szkoły, mam zajęcia za dziesięć minut. Zdzwonimy się.
I nim ten zdążył
mu odpowiedzieć, już ruszył w kierunku skąd sam Leon przyszedł.
Oparł głowę na
ręce i wbił wzrok w ścianę.
Takie czekanie było
nużące, nawet jeśli czekało się na swoją przyjaciółkę. Miał
jednak szczęście - po dwudziestu minutach drzwi obok otworzyły
się, a ze środka wyszła Camila z pielęgniarką.
- Tak jak pani
powiedziałam - rzekła kobieta. - Proszę nie nadwyrężać nogi.
Ruda mruknęła coś
pod nosem. Widać było, że jest zdenerwowana.
Podniósł się z
krzesła i podszedł do nich.
Dziewczyna spojrzała
na niego, po czym skierowała swój wzrok w podłogę.
- Dzień dobry -
przywitał się z pielęgniarką. - Jestem znajomym. To coś
poważnego?
Uśmiechnęła się
lekko.
- Nie, nie -
zaprzeczyła. - Zdezynfekowaliśmy i zaszyliśmy ranę, wszystko jest
w porządku. Jednak jak już mówiłam, pana koleżanka nie może
nadwyrężać nogi. I polecam trochę więcej ostrożności podczas
jazdy.
- To nie była moja
wina. - Camila podniosła głowę.
On znał prawdę i
wiedział, że dziewczyna się myli. Ale przecież nie będzie jej
tego wszystkiego tłumaczył tutaj, w szpitalu.
- Dziękujemy -
rzekł. - Mogę ją już zabrać?
- Tak, oczywiście.
Do widzenia.
Ruszyła korytarzem
w prawo, a po chwili zupełnie zniknęła z punktu widzenia.
Leon odwrócił się
w stronę Cami.
- Odwiozę cię do
domu. - Wyciągnął do niej rękę.
Spojrzała na nią,
a później na niego.
- Umiem chodzić. -
Prawie że warknęła.
Podniósł brwi do
góry.
- Jak twoja noga? -
spytał.
- Jeszcze mi jej nie
odcięli - przypomniała mu. - Ani na wózku nie jeżdżę. Kuli ani
balkonika też nie potrzebuję, sama dam sobie świetnie radę.
Westchnął i
założył ręce na piersi.
- W porządku -
zgodził się. - Idziemy.
Ruszył do przodu, a
ona zaraz obok niego. Szedł wolniej, aby dostosować swoje tępo do
niej. Utykała lekko, zaciskała zęby, ale starała się nie dać
nic po sobie poznać. Ale Leon - tak samo jak Maxi - znał ją na
wylot i widział jak się męczy.
Ale cóż - była
uparta i nawet jeśli zaproponowałby jej ponowną pomoc, na pewno by
odmówiła, a nawet nawrzeszczała na niego przy tych wszystkich
ludziach.
Wyszli ze szpitala.
Zeszli po schodach.
Chwycił ją za łokieć, kiedy prawie się przewróciła. Nie
podziękowała mu, ale też nie wydarła się na niego. Coś
niebywałego.
- Masakra... -
mruknęła kiedy wsiadła do samochodu.
- Co jest tak wielką
masakrą? - Przekręcił kluczyk w stacyjce i samochód ruszył.
- Wszystko -
odparła. - Spójrz na mój kombinezon. Do niczego się nie nadaje.
Nie mam kasy na nowy!
Zamknęła oczy i
oparła głowę o szybę. Wbiła wzrok w szybko przemieszczający się
obraz za oknem.
- Na razie nie
będzie ci potrzebny.
Odwróciła się
gwałtownie w jego stronę.
- Co masz na myśli?
- zmrużyła podejrzliwie powieki.
- To, że przez
najbliższy czas masz zakaz dotykania motoru.
Zaśmiała się z
irytacją.
- Bo co? Bo ty tak
mówisz?
- Bo mówię tak ja,
Maxi, Nicolas i reszta ludzi z toru.
- Przecież to jest
nie moja wina, że hamulce były zepsute.
Zwolnił trochę
tak, aby móc na nią spojrzeć.
- Nie, to nie
hamulce były zepsute - odparł. - To ty pomyliłaś hamulec z gazem.
Zamrugała szybko.
Prychnęła.
- A ty skąd to niby
wiesz?
- Rozmawiałem z
mechanikami. Sprawdzili to.
- No to się musieli
pomylić. Nie jeżdżę od wczoraj, żeby się tak pomylić. Dziesięć
lat to trochę dużo, nie uważasz?
Westchnął.
- Camila, nikt nie
próbuje wmówić ci nieprawdy - rzekł. - Ale tak było, nie
zaprzeczaj.
- Jak mam do cholery
nie zaprzeczać? - Podniosła głos. - Chyba wiem lepiej jak wygląda
jazda na motorze, tak? W życiu nie popełniłabym takiego błędu,
za kogo ty mnie masz?!
Zjechał na pobocze
i zatrzymał samochód. Odwrócił się w stronę Camili.
- Nie mówię, że
nie umiesz jeździć, ani nic w tym stylu - wyjaśnił. - Tłumaczę
ci tylko, że...
- To mi nie tłumacz!
- Przerwała mu. - Ile ja mam lat? Jestem dorosła, wiem co robię!
Złapał ją za
ramiona i potrząsnął lekko.
- Dziewczyno,
przemęczasz się! - On również powoli przestawał hamować swoje
emocje. - Chcesz się wykończyć? Nie słuchasz moich próśb, próśb
Maxiego, to kto może ci przemówić do rozumu?
Odgarnęła włosy z
twarzy i spojrzała na niego spod byka.
- Możecie zostawić
mnie w spokoju i nie prawić mi kazań? - warknęła. - Zostawiłbyś
co kochasz?
- Nikt nie każe ci
tego zostawiać!
- Zostawiłbyś
Dolores, gdybym powiedziała, że się przemęczasz? - ciągnęła. -
Zostawiłbyś coś co jest dla ciebie najważniejsze?
Nie odpowiedział.
Zamilkł. Puścił jej ramiona dopiero po chwili i odezwał się.
- Nie porównuj
Dolores do motocrossu. - Odwrócił się i znów odpalił samochód.
- To zupełnie co innego.
Wjechali z powrotem
na drogę.
Jechali w ciszy.
Żadne nie odważyło się odezwać.
Camila wiedziała,
że przesadziła. Przecież Leon tylko się o nią martwił, chciał
dla niej dobrze, zresztą tak jak Nicolas i Maxi, a ona co?
Wiedziała, że jego córka jest dla niego całym światem, że jego
życie bez Dolores straciłoby sens. Zrobiłby dla niej wszystko,
podał gwiazdkę z nieba, uniżył księżyc, wszystko.
Nie powinna się tak
zachować i sama doskonale o tym wiedziała.
Ale jej też było
ciężko. Ona też byłaby zupełnie inna gdyby nie motocross. Tak
naprawdę, to była jedyna rzecz, którą naprawdę kochała.
Nawet nie zauważyła,
kiedy samochód się zatrzymał. Podniosła głowę, a przez szybę
zobaczyła już swój dom.
- Poczekaj. -
Widząc, że Leon chce wysiąść, chwyciła go za rękę. Spojrzał
na nią wyczekująco. - Przepraszam.
Spuściła wzrok.
Było jej wstyd, że
tak się zachowała. Potępiała się za swój porywczy charakter.
Dlaczego nie mogła być spokojną, ułożoną dziewczynką
słuchających rodziców?
Ale nie wiedziała,
że jej przyjaciele kochają jej właśnie za to jaka jest w środku.
- Za co
przepraszasz?
Choć doskonale to
wiedział, to chciał to usłyszeć z jej ust.
- Nie powinnam. -
Wbiła wzrok w swoje nogi. - Ale... po prostu ostatnio znowu się
wszystko chrzani. Mama wydzwania dzień w dzień, ojciec tak samo.
Ciągle namawiają mnie na te studia medyczne. A mało tego dzisiaj
wykładowca powiedział mi, że jak tak dalej pójdzie, to nie
zaliczę roku. I jeszcze to dzisiaj. Nie mam już siły, na dodatek
rodzice mają przyjechać jutro, niby w odwiedziny, tak mi
powiedzieli, ale jak byli w zeszłym tygodniu, to przysięgam ci, że
nie było to miłe spotkanie rodzinne.
Westchnęła ciężko.
Leon zmarszczył
czoło.
- Byli w zeszłym
tygodniu? Dlaczego nic nam nie powiedziałaś?
- Nie chciałam was
męczyć - odparła. - Ciągle mi pomagacie, nie chcę, żebyście
pomyśleli, że wymagam za dużo. Tylko powiedz mi, do cholery,
dlaczego to wszystko właśnie mnie spotyka?
I już nie
wytrzymała. Rozpłakała się jak dziecko, kolejny raz w tak krótkim
czasie. Kolejny raz jej łzy wywołali rodzice, ludzie, którzy ją
wychowali i których tak bardzo kochała. Jednak miłość miłością,
a ona nie ma w sobie tyle siły, aby to wszystko przetrwać.
Delikatnie odwrócił
ją w swoją stronę i dosłownie zmusił, aby na niego spojrzała.
- Niczym nas nie
męczysz - rzekł. - Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, chcemy ci
pomagać i będziemy to robić.
- Obarczam was
swoimi problemami, ja...
- Nie - przerwał
jej. - Nawet tak nie myśl. Camila, Maxi i Leon, pamiętasz?
Pamiętasz naszą przysięgę, którą złożyliśmy gdy byliśmy
takimi małymi smarkaczami? A może pamiętasz jak pomagałaś mi się
zajmować Dolores, gdy nie umiałem jej nawet pieluchy zmienić? Jak
mleka nie umiałem jej ugotować? - Uśmiechnęła się lekko pod
nosem przypominając sobie to wszystko. - A ty, Cami... ty jesteś
silna. Dasz sobie radę, tylko po prostu za dużo bierzesz na siebie.
Musisz trochę zwolnić i rozejrzeć się, czy aby nic nie nadjeżdża
z żadnej strony. Przyłóż się, skończ ten rok, a później
możesz zrobić sobie przerwę, nikt cię nie zmusza do studiowania.
Co do twoich rodziców... wszystko prędzej czy później jakoś się
ułoży, zrozumieją cię. A na razie masz nas i będziemy przy tobie
zawsze.
- Nie, Leon -
zaprzeczyła. - Oni nigdy nie zrozumieją, oni są... oni są...
Nie mogła się
wysłowić. Zanim jednak znalazła odpowiednie słowo, chłopak
chwycił ją za ramiona i przytulił do siebie.
- Będzie dobrze -
szepnął do jej ucha.
Trwali tak jeszcze
chwilę, po czym odsunął ją od siebie.
- Muszę jechać po
Dolores - wyjaśnił. - Odbiorę ją od znajomej i przyjedziemy do
ciebie. Maxi przyjedzie po zajęciach. Idź do domu i odpocznij
trochę. Dasz radę sama?
Uśmiechnęła się.
- Tak, pewnie. -
Otworzyła drzwi samochodu. - Do zobaczenia.
Wysiadła na
zewnątrz.
Patrzył przez
chwilę jak kulejąc idzie w stronę drzwi. Jej rude włosy leżały
poplątane na jej plecach, i przy każdym kroku powiewały na prawo i
lewo.
Po chwili odpalił
pojazd i odjechał.
Kiedy usłyszała
dźwięk silnika, uśmiechnęła się.
Tacy przyjaciele to
skarb.
- Gdzie, pani była,
do cholery?
Wysoka blondynka
gwałtownie się odwróciła.
- Ja...
- Pani zmiana
zaczęła się godzinę temu - przerwała jej. - Co pani sobie
wyobraża?
Kobieta podrapała
się po głowie.
Nie chciała się
spóźnić, ale to nie zależało od niej. Musiała odwiedzić swoją
siostrę, po prostu musiała. Wiedziała, że się spóźni, że
dostanie reprymendę od szefa, ale prawdę mówiąc, w tym momencie
jej to nie obchodziło. Dla niej Sara była najważniejsza.
- Szef pytał o
panią, musiałam mu nakłamać, że pojechała pani zawieźć
papiery do firmy partnerskiej - ciągnęła. - Miała mi pani
przynieść dokumenty do korekty, o czym nie wiedziałam. Szef
naskoczył na mnie. Były mu potrzebne na godzinę piętnastą.
Wyobraża sobie pani w jakim pośpiechu poprawiałam cały tekst?
Jeśli będą w nim jakieś błędy, to tylko i wyłącznie przez
panią!
Ludmiła podrapała
się z zakłopotaniem po głowie.
- Przepraszam, coś
mi wypadło - wytłumaczyła. - Sprawy rodzinne, naprawdę, musiałam
pojechać do siostry.
Ciemnowłosa Włoszka
zrobiła krok do przodu.
- Czy pani siostrę
zbawiłoby tych kilka godzin? Musiała pani koniecznie przed pracą
ją odwiedzać?
Blondynka podrapała
się z zakłopotaniem po głowie.
- Moja siostra jest
w szpitalu psychiatrycznym - wyznała po chwili.
Nie obchodziło ją,
co Francesca może sobie pomyśleć. Nie mogła wstydzić się
własnej siostry. Poza tym, nie mogła ukrywać prawdy. Ludzie,
między którymi pracowała, musieli być świadomi jej sytuacji.
Widziała jak jej
współpracownica lekko się speszyła.
- Proszę więcej
nie stawiać mnie w takiej sytuacji - powiedziała w końcu głosem,
wypranym z emocji. - Szef czeka na panią w swoim gabinecie. Proszę
mu powiedzieć, że zawiozła pani dokumenty do innej firmy. I na
przyszłość proszę odwiedzać siostrę w innych godzinach.
Przepraszam.
Odwróciła się i
odeszła, nie czekając na odpowiedź kobiety.
Była gotowa na nią
nawrzeszczeć, donieść na nią swojemu przełożonemu, ale gdy
dowiedziała się, że Ludmiła odwiedza swoją chorą psychicznie
siostrę, Francesce zrobiło się jej żal. Nie wiedziała co takiego
stało się tej kobiecie, że teraz znajdowała się w takim miejscu.
Wiedziała jednak, że to musiało być coś strasznego. Nikt nie
ląduje w wariatkowie z byle powodu.
W końcu ją samą
spotkała krzywda, której nie da się naprawić. Ona też mogła
znaleźć się w psychiatryku. Zaczęła jednak walczyć, i teraz
jest na szczycie. Nikt nie wie, co się wtedy stało. I nikt się nie
dowie. Nie pozwoli na to. To zawsze będzie jej, i tylko jej sprawa.
Zatrzymała się.
Zaczęło kręcić
jej się w głowie. Z niewiadomych powodów zrobiło jej się duszno.
- Przepraszam - Za
sobą usłyszała męski głos. - Szukam kierownika, wie pani gdzie
go mogę znaleźć?
Odwróciła się
gwałtownie.
Przed nią stał
wysoki, ciemnooki brunet z włosami w artystycznym nieładzie.
Obraz przed nią
zaczął się rozmazywać. Nogi ugięły się pod jej ciężarem, a
ona sama osunęła się po ścianie na podłogę.
Przez jej głowę
przewinęły się wszystkie zdarzenia z dnia 13 lipca. Widziała
siebie szykującą się na imprezę, siebie tańczącą z młodym chłopakiem na imprezie.
Ostatnią rzeczą,
jaką zobaczyła, była jakaś ohydna, pomarszczona twarz pochylająca
się nad nią i jego ręce zrywające z niej ubranie.
I ten ból, który
czuła każdej nocy. Już od pięciu lat. Do dziś.
Była chłodna a
jej ręce poczerwieniały z żalu
Ona wciąż tu
jest choć już nie zrealizuje planów
To krwawa rzeka
wspomnień spływająca po jej dłoniach
To nie tak miało
być taka nie miała być jej dola
~
South
Blunt System - Była chłodna ~
Przekroczył próg
szkoły. Od razu uderzyły go te wszystkie wrzaski, które słychać
było dookoła. Mimo wszystko lubił je, wiedział wtedy, że nie
jest sam, że obok niego są też inni ludzie.
Stanął jak ten
palant na środku korytarza zastanawiając się co ma teraz robić.
Jego przyjaciel nie powiedział mu gdzie ma iść, o której
dokładnie zaczynają się jego zajęcia. Nie wiedział nic.
Zrezygnowany wyjął
swój telefon z kieszeni i wybrał numer Marco.
- Halo? - Po chwili
w słuchawce usłyszał jego głos.
- Co ja mam robić?
- spytał natychmiast. - Czuję się jak idiota.
- Nie tylko się tak
czujesz - mruknął chłopak. - Wiesz, że jesteś w szkole? A w
szkołach istnieje takie pomieszczenie jak pokój nauczycielski?
Podrapał się po
głowie.
- No wiem -
przyznał. - Mam tam iść?
- Możesz przyjechać
na hulajnodze, jak wolisz. Pamiętasz gdzie to jest?
Zastanowił się
przez chwilę.
- Pierwsze drzwi po
lewo?
- Po lewo to masz
schowek na szczotki. Tam w sumie też byś się nieźle sprawdził.
Pierwsze drzwi po prawo. Trafisz sam, czy mam po ciebie wyjść?
- Aż takim deklem
to jeszcze nie jestem - zauważył. - Zaraz tam będę.
Rozłączył się i
schował telefon.
Westchnął i pewnym
krokiem ruszył przed siebie. Szybko zauważył drzwi z napisem
„Pokój nauczycielski”. Nacisnął
klamkę i wszedł do środka.
Uderzył
w niego intensywny zapach kawy. Usłyszał muzykę jego ulubionego
zespołu „The beatles” rozbrzmiewającą z wysokiej wieży
stojącej na biurku. Po całym pokoju walały się papiery, brudne
kubki po kawie czy herbacie. Gdzieś w kącie leżała zakurzona
gitara bez strun, na podłodze leżał rozbity stroik. Przykładny
pokój nauczycielski, nie ma co.
W
środku nie było nikogo prócz, jednego, młodego mężczyzny
siedzącego na niebieskim krześle przy stole tego samego koloru. Na
kolanach trzymał gitarę akustyczną i pociągał pojedyncze struny,
co dawało denerwujący efekt w połączeniu z dudniącą na cały
regulator muzyką.
Podszedł
do wieży i wyłączył piosenkę. W tym samym momencie Marco
podniósł wzrok znad pudła rezonansowego i spojrzał na swojego
przyjaciela.
-
O, już jesteś - odezwał się. - Trafiłeś?
-
Nie, jeszcze się błąkam po szkole - odparł z ironią i usiadł
obok niego.
Chłopak
pokiwał w zamyśleniu głową i mruknął coś pod nosem.
Federico
spojrzał na niego uważnie i zmarszczył czoło.
-
Co jest? - spytał.
Ponownie
oderwał wzrok od instrumentu na swoich kolanach.
-
Co ma być?
-
Nie zgrywaj się, widzę. Jesteś jakiś przygaszony.
Marco
poprawił się na krześle. Odłożył gitarę na stół; kolejna
rzecz wspomagająca tworzenie się bajzlu w tym godnym przykładu
pomieszczeniu.
Wziął
do ręki kubek z kawą.
-
Zrób sobie coś do picia jak chcesz, w szafce masz wszystko.
-
Weź mnie człowieku nie zlewaj - warknął Włoch. - Przecież
widzę, że coś jest na rzeczy.
-
Fede, dajże spokój - westchnął. - Mam gorszy dzień, poza tym
zapomniałem nut dla dzieciaków.
-
Tak, i przez to, że zapomniałeś nut masz minę jakbyś na ścięcie
szedł. O co chodzi?
Upił
łyka napoju i odstawił go z powrotem na stół.
-
Szkoła ma problemy - odezwał się w końcu. - Brakuje pieniędzy na
nowe instrumenty, na tablice interaktywne, na remont sceny. Szef
wysłał mnie wczoraj do jakiejś firmy. Miałem zanieść jakieś
papiery, będziemy starać się o dofinansowanie. Wszedłem do tego
budynku, chciałem znaleźć kierownika. Zaczepiłem jakąś kobietę,
spytałem o niego. Odwróciła się, spojrzała na mnie i...
zemdlała. Tak po prostu.
Federico
wybuchnął śmiechem. Jego przyjaciel ściągnął brwi.
-
Co cię tak bawi? - spytał.
Chwilę
zajęło mu opanowanie się. Wytarł łzy śmiechu, które miał w
oczach.
-
Dziewczyny mdleją na twój widok, a ciebie to martwi?
-
To wcale nie jest śmieszne! - Podniósł głos. - Ona nie zemdlała
na mój widok, coś się jej stało, rozumiesz? Co ty byś zrobił,
gdyby jakaś kobieta straciła przy tobie przytomność? Człowieku,
ja nie wiedziałem co mam robić!
Oparł
głowę na ręce i zamknął oczy.
Nie
wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
Przypomniał
sobie wczorajszy dzień. Przypomniał sobie twarz tej przypadkowej
kobiety i widok jej osuwającej się na ziemię. Stał zdrętwiały w
miejscu i nawet nie postarał się jej złapać. Dopiero po chwili
odzyskał trzeźwość myślenia i zadział. Zawołał pomoc.
Pierwsza
podbiegła do niego jakaś blondwłosa kobieta. Nachyliła się na
moment nad szatynką, a później poderwała się i pobiegła prosto
korytarzem.
Wróciła
po chwili z jakimś mężczyzną. Zadzwonili na pogotowie. On klęczał
przy kobiecie, zupełnie zdezorientowany. Nie wiedział co ma robić.
Dopiero
kiedy karetka odjechała razem z nią, otrząsnął się i
przypomniał sobie po co tam przyjechał. Z wielkim trudem
wytłumaczył kierownikowi firmy o co chodzi.
Kiedy
opuszczał budynek w jego głowie kłębiło się tylko jedno pytanie
- czy nic jej nie jest. Nie znał jej, i tak naprawdę nie obchodziła
go, jednak to wszystko stało się na jego oczach, nie mógł tego
zignorować.
-
Marco - Do rzeczywistości przywrócił go głos Federico. - Marco!
Spojrzał
na niego nieprzytomnie ze znakiem zapytania wymalowanym na twarzy.
-
Nie łam się chłopie, nic jej nie będzie - rzekł. - Poza tym,
nawet jej nie znasz.
Pokiwał
powoli głową, zgadzając się z jego słowami.
Chłopak
podniósł się z krzesła.
-
Dzięki, że mi przypomniałeś - rzekł. - Zapomniałem nut z domu.
Zaraz wrócę. Zaparz mi kawy.
-
Baran... - mruknął pod nosem.
Jednak
tego Fede już raczej nie usłyszał. Wyszedł z pomieszczenia
trzaskając głośno drzwiami.
Marco
podniósł się z westchnieniem z krzesła i podszedł do ekspresu.
Przed
oczami stanęła mu twarz jego zmarłej siostry. Ten uśmiech, te
włosy rozwiane przez wiatr... Tęsknił za nią. Nikt nie wiedział,
jak bardzo by chciał znów ją przytulić.
Znów
z nią zaśpiewać.
Oto rozdział jedenasty. Myślałam, że w tym tygodniu się nie wyrobię, ale dałam radę i jest ;) W miarę długi, jak na mnie. Jak wam się podoba? Proszę o szczerze komentarze ;)
Kocham gifa pod rozdziałem <3333 Lodo i Rugg tacy zajebiści :D
Okey, jest uparta Camila, trochę Fran, Ludmiły, Fede i Marco, no i Leona, Maxi też się załapał xD Także każdego - no może nie każdego - po trochu ;)
Ostatnio pobiliście samych siebie :D Rekord komentarzy na tym blogu pod rozdziałem dziesiątym :D Mówiłam, że dacie radę :D
Little, mam nadzieję, że ci się spodoba, należy ci się :*
Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, już zapraszam :D I zapraszam na mojego drugiego bloga na OP o Marcesce ;)
19 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ 12
Pieeeeeeeeerwsza,no nie mogę pierwszy raz mi się to zdażyło :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny,wparta Camila,biedna Fran i Marco taki kochany. Ludmiłka też jest super,biedna ta jej siostra :(
Nasz kochany Fede jak zwykle zachwycił :)
Masz niesamowity talent,piszesz lekko,twoja historia jest ciekawa i niezwykła. Mam nadzieję,że nigdy nie znudzi Ci się pisanie dla nas ;) Szablon,mój boże jaki on jest śliczny ! Naprawdę cudny i wielkie brawa dla jego autorki.Gif też śliczny,Ruggero i Lodo tak ładnie razem wyglądają ;* On to w ogóle jest niezłym przystojniakiem <3
Uch,co jeszcze napisac... pisz dla nas dalej i się nie poddawaj !
pozdrawiam,
lady voldemort
No, kiedyś musi być ten pierwszy raz xD
UsuńSzablon zrobiła Marcia, pokłony dla niej! <33333
Bardzo dziękuję za komentarz ;)
Mogę zająć sobie miejsce?
OdpowiedzUsuńKochanie, myślałam, że na rozdział będę musiała poczekać do poniedziałku.
UsuńNawet nie wiesz, jak wielkie było moje szczęście, kiedy okazało się, że jest już dodany.
Od czego mogłabym zacząć? Może od podstaw?
Masz naprawdę niesamowity styl pisania, wielki talent literacki.
Powinnaś nareszcie uwierzyć w swoje, niekwestionowane przez nikogo umiejętności.
Camila zawsze pozostanie tą samą, rudowłosą dziewczyną. Lekko ironiczną, czasem myślącą tylko o własnym dobru, ale przede wszystkim piękną, inteligentną i dobrą.
Widać, że przyjaciołom na niej zależy, to bardzo ważne.
Ludmiła podoba mi się w każdym wydaniu, w tej odsłonie również.
Federico zawsze urzeka, uwodzi, i inne tego typu czasowniki.
Końcowy gif z Lodo i Ruggero - bardzo ładnie razem wyglądają. ♥
Życzę dużo weny. <3
Dziękuję <33333
UsuńOLUŚ. <3
OdpowiedzUsuńMARTYNKA <3
UsuńOLENCJA. <3 :D
UsuńWitaaj kochanie! x
Jak ja Ci kocham i jednocześnie nienawidzę, Jezu. :D <3
Dlaczego kocham?
Ponieważ uwielbiam twoje opowiadanie. Jest humorystyczne - jest fantastyczne. <3
Kurde, podoba mi się twój styl pisarski oraz twój dobór słów. <3
Kocham u Ciebie śmieszne akcje, jak i te mniej śmieszne. <3
Ta końcowa, dzisiejsza rozmowa Federico z Marco mnie rozwaliła, lmao. <3
Haha, soł gód. <3 :D
Jak nie sytuacje Leóna i Maxiego to Federa i Marco, Jeeezu. XD :D
I bym tak wymieniała, ale jakoś na to nie idę. :D Ale ty wiesz, że Cię kocham, ty mnie też i mi to wybaczysz. <3 :D O taak. :D <3
Dlaczego nienawidzę?
Haha, ERROR. :o ERROR. :o ERROR. :o (...)
Dobra, powiem jednak. XD Bo wtedy nie potrafię pisać dobrych komentarzy. :c Twoje rozdziały są takie cudowne, a moje opinie takiie badziewne, że ojeja. :c <3
No więc rozdział taki bajeczny, Jeeezusie! *o* <3
Kocham Cię! x OLECZKA. <3
Ja chcę szybko 12. *o* Już, teraz! <3 :D
Haha, dobra. :D
Kocham, całuję, podziwiam, szanuję, ściskam, pozdrawiam oraz żegnam,
Tysiek aka Tysiak aka Ciotex aka Ziemniak. :o
BLANCO. X
MÓJ SZAFIREEK ZDOLNY! x
UsuńODDAJ TALENCIOR! :D <3
NIE BĄDŹ CHAM, ODDAJ! XD <3
KC. <3 x
Ty to mnie potrafisz rozweselić xD No nie mogę :P
UsuńKochaaaaam cię <33333333333
Camila jest na prawdę uparta, jak osioł. Nie widzi, ze jak dalej będzie tak robić to wykorkuję. Biedna Fran sama przeżyła to co siostra Ludmiły. Marco nie wiedziało co robić. Czekam na next. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję <333
UsuńZajmę sobie miejsce ♥ nie bój się napewno wrócę ♥
OdpowiedzUsuńOkej xD
UsuńTak jak obiecałam,wróciłam ♥Nw od czego zacząć. .. ok już wiem ;)
UsuńOdrazu zacznę od rozdziału....był wspaniały ( zresztą tak jak zawsze)Camila ten uparciuch, leon chcę jej pomóc a ona? I jeszcze moje biedactwo fran :( i ta wzruszająca historia siostry Ludmiły :'( noi oczywiście mój feduś i Marko heh ;) podsumowując rozdział był cudowny ♥ czekam z niecierpliwością na Marceske ....i mam nadzieje że w twoim opowiadaniu pojawi się choć trochę naxi ? Mmmm... nw :) nie ważne co zrobisz, wszystko będzie cudowne♥ kocham twoje opowiadania twoje OP... poprostu Kocham całą ciebie♥♥♥♥ czekam na następne cudeńko ♥ Koffam ♥
Oczywiście, Naxi będzie ;)
UsuńDziękuję <3333
Zajmuję! Jak wrócę do domu, to coś napiszę i pod partem też c;
OdpowiedzUsuńCzekam <3
UsuńWróciłam po tygodniu, tak jakoś wyszło XD
UsuńBiedna Francesca, tak mi jej szkoda ;-; I jeszcze Marco, ja tu mam nadzieję, że się spotkają w lepszych okolicznościach... :D
Ach, cudownie, czekam na więcej.
Pozdrawiam, Justyna ♥
Dziękuję ;)
UsuńLallalalalalallalalal ;)
OdpowiedzUsuń- twórcze, no nie?
Ale ja nie nazywam się Alexandra Comello, więc nie wymagaj ode mnie za wiele ;p
A taka na poważnie, to ten blog z każdym rozdziałem jest co raz ciekawszy :D.
Co raz bardziej podobają mi się rozdziały, a za każdym razem sobie powtarzam, że to niemożliwe.
I no... Jeśli chodzi o postacie to wiesz jak jest. Każda z nich mnie urzeka ^^
tak samo ich historie... Matko, niektóre przyprawiają mnie o łzy, np. historia siostry Ludmily...
Ale nie wróćmy do milszych tematów.
Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział ;).
Kocham tego bloga!
Nikoletta
Gracias, kocham <3333
UsuńOMG ♥ MARCO ♥ Czy tylko ja sie tak nim jaram ? XD Chyba tak xd ahaha
OdpowiedzUsuńDziewczyno jesteś genialna! Uwielbiam twoje blogi i historiw które piszesz. :*
Camila, ehh... Dziewczyno zrozum, że nikt ci nie każe zastawiać motocrossu na zawsze. :( Oni chcą ci tylko pomóc. :)
Hahah. Fede i Marco. :D Nie wiem czemu ale to mnie troszkę rozbawiło. :P Mój Marcuś jest najwspanialszy na caaaalutkim świecie <33
Dawaj szybciutko następny rozdział, bo już się doczekać nie mogęęęę. <33
P.S Więcej Marco proszęęę. :D A marcesca będzie ? xd ahah
*historie :d Przepraszam, ale nie mam dostępu i piszę wszystko z telefonu. :)
UsuńSpokojnie, o Marco się jeszcze naczytasz :D Będzie Marcesca, obowiązkowo xD
UsuńDziękuję za komentarz :**
Jeju, kurczę, Kochana, teraz to ja naprawdę nie wiem co powiedzieć, zwaliłaś mnie tym z nóg, naprawdę...
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj, muszę się ogarnąć xD
Tyle pozytywnych słów zawartych w kilku zdaniach, nie wiem czy na to zasłużyłam ale dziękuję Ci bardzo, bardzo, bardzo, to naprawdę duży zaszczyt kiedy ktoś tak naprawdę utalentowany i posiadający już rzeszę fanów na bloggerze dedykuje swój rozdział właśnie mi, jesteś Kochana, bardzo Ci dziękuje! <3
Moja historia nie umywa się w niczym do Twoich rozdziałów czy One Partów, u Ciebie wszystko jest takie spontaniczne, naturalne, są refleksje które tak uwielbiam a ja niestety ograniczam się do schematycznych dialogów mimo to cieszę się bardzo że to czytasz i że od samego początku jesteś ze mną, chyba nikt jeszcze tego nie czytał kiedy zaczęłaś robić to Ty, to dla mnie bardzo dużo znaczy!
I jak mogłoby mi się nie spodobać, co?
Wiesz że wszystko Twojego autorstwa uwielbiam, wiesz że jesteś najlepsza, jedyna, niepowtarzalna i wciąż nie mogę pojąć, jak udaje Ci się równolegle proawdzić dwa świetne blogi, mieć tak dużo odmiennych pomysłów, to duża sztuka której chyba nie da się wypracować, z tym trzeba się urodzić, pozostaje mi tylko pozazdrościć <3
Mam w głowie teraz tysiąc myśli na minutę więc może nie będę tu tego wszystkiego wypisywać bo zrobi się jeszcze większy chaos, więc przjedę do rozdziału.
Maxi.
Najukochańszy, najlepszy przyjaciel pod słońcem i gdzie tu takiego znaleźć hmm? <3
Cami ma naprawdę dużo szczęścia, jakkolwiek dziwnie w jej sytuacji teraz to brzmi.
Nie potrzeba jej balkonika, haha, tej to się nawet humor w takich okolicznościach trzyma xD
Cami ma silny charakter i za to ją kocham ale trochę przesadza.
Przecież przyjaciele (w tym mój Leoś <3) się o nią martwią, więc nie powinna być taka opryskliwa.
Porównuje Dolores do motocrossu?
No, ja rozumiem, motory to cała jej pasja, jej życie ale dziecko, jedyna córeczka to jednak jakby trochę co innego, nie powinna tak mówić.
I przemęczać się też nie powinna, wszystko ma swoje granice, brutalnie się o tym przekonała i dalej swoje nooo....
Leoś, Cami, Maxi i przysięga, ojeej <3
Są kochani, trio takie zgrane no :D
Biedna Ludmiła, czemu Fran tak na nią naskakuje, pracoholiczka jedna xD
Dobrze, że powiedziała jej prawdę.
Lu nie ma się czego wstydzić, przeciwnie - to nie jej wina, a pokazuje tylko ze jest dobrą, odpowiedzialną siostrą.
Ale sama Francesca też nie ma lekko.
Pięć lat, a ona wciąż nie może się z tym uporać, chociaż w sumie nie dziwię się jej...
Fede i Marco agenci, 'baranie', jak oni miło się do siebie zwracają, widać że to prawdziwa, męska przyjaźń xD
I gif na dole śliczny, Lodo tak pięknie wygląda no i Rugg, tu chyba nie trzeba komentarza <3 :D
Nie wiem co Ci mam jeszcze na koniec powiedzieć, na pewno jeszcze raz: dziękuję, bardzo dziękuję, nie mogę się doczekać już kolejnego Twojego dzieła, mam nadzieję że będziesz tu jeszcze dłuugo długo i cały czas będziesz dla nas pisać! <3
Kocham bardzo <3
Z nóg to ty mnie zwaliłaś swoim komentarzem ;) Co do twojego bloga to pisałam szczerze, więc mi tu nie gadaj niczego innego :D
UsuńOczywiście, że zasłużyłaś, jestem tego pewna ;)
Dziękuję znów za taki piękny komentarz. Kocham cię <33333
Jak zawsze cudo !
OdpowiedzUsuńBardzo uparta Camila :) Troskliwy i kochany Leon ♥ Przytulili się i on ją tak pocieszał tak aż miło. I Fran i Marco ! Zemdlała szkoda mi jej :( Mam nadzieję że w końcu będzie więcej Leonetty na którą liczę. I wiem, że ty opiszesz ich spotkanie cudownie i już nie mogę się doczekać ! No, ale rozdział świetny. Czekam na następny i na Parta na drugim blogu. Pozdrawiam i do zobaczenia jutro w szkole :D
Specjalnie ci zrobiłam Leonka takiego dobrego, żebyś miała czym się jarać xD
UsuńKocham cię <33333333333
Kochanie, rozdział jest jak zawsze niesamowity. Każda kolejna publikacja biję na głowę poprzednią. Przyznam, że wątek Camili coraz bardziej mnie ciekawi. Sama postać podbija serca i wzbudza sympatię swoją postawą. Widać, że zawziętość i ból nie są jej obce aczkolwiek potrafi ona pogodzić je ze sobą co sprawia, że dziewczyna jest silniejsza. Cóż każda nawet najmniejsza wzmianka o Leonie sprawia, że robi mi się lżej na sercu. Miłość jaką darzy córkę jest czymś niezmiernie pięknym. Podziwiam ludzi takich jak on, ludzi, którzy pomimo przeciwności brną dalej. Kochanie mam nadzieję, że kontynuacja historii dalej będzie zapierać dech w piersiach. Nie ma co, twój talent kwitnie. Czekam na następny rozdział <3<3<3
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ma ciekawić ;)
UsuńDziękuję za komentarz <3333
Hej, Olu ♥
OdpowiedzUsuńmówiłam, że wpadnę, więc jestem :) Wybacz, że dopiero teraz, ale jak wiesz miałam ostatnio dużo na głowie, zwłaszcza jeśli chodzi o szkołę... eh. No ale jestem :)
Bardzo podoba mi się to opowiadanie, wiesz? ♥ Uwielbiam je, naprawdę! Całkiem różni się od twoich OP, chociaż oczywiście jest kilka rzeczy, które je łączy, choćby wspaniała autorka czy niepowtarzalny styl ♥ Przejdę już do rozdziału.
Jedenastka ♥ Kochana, naprawdę zaskakujesz mnie za każdym razem, wszystko jest tak dopracowane, łączy się ze sobą, poszczególne wątki przeplatają się, nadają całkowitego sensu. Cudo!
Zaczniemy od Camili. Naprawdę podoba mi się, jaką relację ma z chłopakami. Widać, że są prawdziwymi przyjaciółmi, od bardzo dawna, że mogą na siebie liczyć. Leon jest taki cudowny, tak się o nią troszczy ♥ To, co powiedziała Camila było niemiłe, ale dobrze, że zdała sobie z tego sprawę i przeprosiła. Prawda dziewczyna jest wybuchowa i uparta, ale jednak ma swoje problemy. Dobrze, że zrozumiała, że przyjaciele po prostu się o nią martwią.
Dalej, mamy rozmowę Ludmiły i Francesci. W sumie nie dziwię się Fran, przez blondynkę dostała reprymendę od szefa, ale jednak... Ludmiła też miała powód, by nieco się spóźnić. Już chyba przypuszczam co stało się Francescę ;c Boże ;c
I na koniec, mamy Federico i Marco. Cudowny duet przyjaciół. Śmieszą mnie ich przekomarzanki, a jednocześnie widać, że jeden może liczyć na drugiego. I w końcu dowiadujemy się kim był tajemniczy brunet, którego przed omdleniem ujrzała Francesca. Nasz Marco, ale... jak mógł jej nie złapać? o.o Eh, co za chłop ^^ No nic, coś dużo o niej myśli. Czyżby to był początek czegoś nowego? ;>
Kochana, wybacz, że tak beznadziejnie, po prostu nie mam siły na nic więcej ;c Następnym razem postaram się lepiej, ok? :) Czekam na dwunastkę, ściskam mocno, życzę weny, i kocham,
Edytka ♥
Edytka, bardzo dziękuję za piękny komentarz, kocham cię <333333333
UsuńJej... kocham znajdywać nowe talenty... to sama przyjemność, zwłaszcza, że historia nie jest taka różowa jak zawsze. W sumie powiem Ci jedno: TALENT to ty masz ogromny! Naprawdę Twój styl pisania mnie powala. Piszesz świetne opisy, takim językiem, że każdy by go zrozumiał. Bez komentarza, jesteś świetna :*
OdpowiedzUsuńPrzy okazji mogę zaprosić Cię na mojego bloga. Jeśli w ogóle zwrócisz na to uwagę to będę szczęśliwa:
http://naxi-opowiadanie.blogspot.com/
Kocham, pozdrawiam i życzę weny ♥
W.
Jeju, bardzo dziękuję <333
UsuńA na bloga postaram się wpaść ;)
Jej, nie przywykłam do pisania komentarzy.
OdpowiedzUsuńAle nie mogę się doczekać nexta, więc coś naszkrobie.
Rozdział na prawdę bardzo mi się spodobał.
Jest po prostu piękny.
Najbardziej urzekła mnie postać Camili.
Jest taka uparta, zawsze musi postawić na swoim.
Dobrze, że ma przyjaciół, którzy zawsze są przy niej.
Bo czasami wystarczy czyjaś obecność.
Fran takie biedactwo. Przeżyła taką tragedie, a ty tak dobrze opisujesz jej uczucia.
I na koniec Marco i Fede, oni mnie rozwalają dosłownie.
Mam szczerą nadzięję, że rozdział pojawi się w najbliższym czasie.
No to bardzo się cieszę ;)
UsuńDziękuję za komentarz <333
Okej...
OdpowiedzUsuńJestem 15 i zaraz załatwię jeszcze ze dwie osóbki :D
Przepraszam, że dopiero teraz, ale jak widać skleroza nie boli -,-.
Rozdział?.... Jeszcze isę sama siebie pytam (XD) genialny!!!
Tutaj krótko, bo egzamin z anglika za godzinę!
Cami... niech on się cieszy, ze nic sobie nie zrobiła, a nie kombinezonem się przejmuje! Docenisz przyjaciół trzeba umieć, a ona dopiero się stara.
Ludmiła i Fran.
Obie trochę nie w porządku, jednak przeżycia tej dwójki są bardzo ciekawe. Uczucia towarzyszące im również ;-).
Wątek Federico i Marco spodobał mi się nabardziej!
"Dziewczyny na ciebie lecą..." - to mi dowaliło XD. Również są wspaniałymi przyjaciółmi.
Boże... co za komentarz -,-.
Masz pełne prawo mnie zabić wszechmogąca Olu!
Fruits
Komentarz jest piekny, i nie mam zamiaru cię zabijać :D
UsuńNo to powodzenia na tym egzaminie, choć i tak teraz tego nie przeczytasz :P
Dziękuję <33333
Już po XD
UsuńDziękuję <3
Cudo !!!
OdpowiedzUsuńBoski! *-* Kocham Cię dziewczyno ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję <333 Też cię kocham, anonimku <333
UsuńZgadnij kto się znowu spóźnił. :)
OdpowiedzUsuńNic nowego, prawda? Ale oczywiście niezmiernie przepraszam. :)
Powinnam Cię, Olciu, przeprosić również, że nie napiszę nic sensownego (jak zwykle zresztą), ale mogę tylko napisać, że to kolejne cudo w Twoim wykonaniu zaparło mi dech w piersiach.
Tak po prostu nie mam czym oddychać.
Kocham Cię, Soph <3
Soph, jesteś, czekałam :D
UsuńNie szkodzi, że się spóźniłaś ;)
Dziekuję za piękny komentarz, kocham cię <33333
Super!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Super wątek Camili i Leonka <3333
Reszta też super!
Czekam na kolejny!
Dodaj szybko!
Dziękuję ;)
UsuńOleńko <3
OdpowiedzUsuńOdjazdowy rozdział :)
Super wątki, każdego po trochę i jest super :)
Piszesz wspaniale :**
Ciekawe kim była ta mdlejąca dziewczyna o_O
Ja bym chciała, żeby chłopaki mdleli na mój widok :D
Jak na razie to jestem zwykłą chłopaciarą :/
Dobra sorry, że tak krótko ale muszę się pakować, bo jutro wyjeżdżamy z rodzinką do Włoch do mojej chrzestnej :)
I love you. <3
Całuski :*****
Caat :3