Ten rozdział dedykuję Weronice. Pisany z myślą o niej, szczególnie ostatni wątek, ona już się domyśla o kogo chodzi :) Choć wyszedł beznadziejnie - zresztą jak cały rozdział - to mam nadzieję, że ci się choć trochę spodoba.
Dziękuję, że tutaj jesteś. Dziękuję, że mam z kim porozmawiać, nie tylko o Violettcie :) Dziękuję za te nasze wspólne słuchanie Horhego, Fakufa i innych :D Dziękuję za nasze jaranie się naszymi mężami, i tymi saltami, co robi Fakuf, i tym 'azulem' co Horhego śpiewa w Podemosie xD Za kolejne jaranie się Lodo i jej cudownym 'regalame' w Otro dia mas :D
Dziękuję, że po prostu jesteś <33333
Odwróciła się ku niemu. Wyswobodziła rękę z
jego uścisku.
- Niby czemu nie powinnam?
Poprawił czapkę, którą miał na głowie i
westchnął głęboko.
- Zarwałaś noc na uczelni i od razu przyszłaś tutaj.
Przemęczasz się. Nie sądzisz, że w takiej sytuacji dwie godziny
jazdy na motorze to za dużo?
- Nie – ucięła.
Założyła na głowę kask.
- Leon idzie. - Spojrzała w kierunku wejścia na tor. -
Świetnie się składa. Porozmawiaj sobie z nim, a ja zrobię jeszcze
parę okrążeń i będę kończyć. - Pomachała w stronę
zbliżającego się do nich przyjaciela. - Odwieziesz mnie do domu?
- Jak się nie pośpieszysz, to będziesz wracała
pieszo.
- Daj mi dwadzieścia minut.
- Nie. Za dziesięć widzę cię w szatni.
- Będę za kwadrans, dziękuję!
Odbiegła, zanim chłopak zdążył zaprotestować.
Przecież nie mógł jej odmówić. Był twardy, ale
nie w stosunku do niej. Przynajmniej nie zawsze. No, ale w końcu
czasami musiał być bardziej stanowczy. Wiedział, że Camila tego
potrzebuje – bywały chwile, kiedy zachowywała się jak dziecko i
po prostu konieczne było dać jej porządnego kopa. Oczywiście nie
dosłownie.
Była nerwowa, czasami nie mogła się opanować i
wybuchała. Dobrze było wtedy, gdy obok niej był ktoś kto mógł
ją uspokoić, zapanować nad nią. Maxi z pewnością był jedną z
takich osób. Wiedział o niej więcej niż ona sama, to było
zadziwiające.
- Jeszcze tu siedzicie? - Obok stanął jego przyjaciel.
- Ja stoję, ona jeździ – sprostował. - Leon,
wytłumacz mi jedno – Spojrzał na niego – Jak można tak długo
wytrzymać bez odpoczynku? Jeździ już drugą godzinę, wcześniej
dziesięć spędziła na zajęciach. Zaśnie na tym motorze,
zobaczysz.
- Nie zaśnie, spokojnie – odparł mężczyzna. -
Wytrzymała to ona jest, nie można zaprzeczyć. Ale rzeczywiście
powinna odpocząć. Jak tylko tutaj się zbliży, zaciągnij ją do
szatni i nie wypuszczaj, dopóki się nie przebierze. A później
zabierz jej kombinezon. Nie będzie miała w czym jeździć i
spokojnie wróci do domu. Przecież to zawsze działa.
Zaśmiał się pod nosem na samo wspomnienie tej
sytuacji. No tak, naprawdę działało. Nie raz tak robił, a jak nie
on, to Leon. Camili czasami nie można było ściągnąć z toru,
więc wtedy albo używało się siły, albo podstępu. Oba sposoby
były skuteczne, a ona tak naiwna, że nabierała się na to nagłe
zebranie drużyny w szatni.
- Zagroziłem jej, że jak nie wróci za dziesięć
minut, to będzie wracać na pieszo.
- I co?
- Powiedziała, że będzie za piętnaście. I ona niby
studiuje?
Utkwił wzrok w granatowo – szarym motorze mknącym
z zawrotną prędkością po torze. Zręcznie omijał wszystkie
przeszkody i pozostałych motorzystów. Jednak czujne oko nauczyciela
tańca wychwyciło, że coś jest nie tak.
- Co dzieje się z motocyklem Cami? - Widać, Leon
również to zauważył.
- No to mnie się pytasz...? - mruknął zaniepokojonym
szeptem.
Ich oczy nie odrywały się od pojazdu na którym
siedziała ich przyjaciółka. Wiedzieli, doskonale wiedzieli, że
dzieje się coś złego, ale nic nie mogli zrobić.
Ktoś głośno krzyknął. Z warsztatu wybiegł
prowadzący grupę Rudej. Spojrzał na swoją podopieczną.
- Ściągnąć ją z toru! - wrzasnął.
Mężczyzna stojący przy barierkach podniósł do
góry czerwoną tabliczkę. Camila na ułamek sekundy odwróciła
głowę w jej stronę, jednak natychmiast skierowała ją z powrotem
na kierownicę. W tym samym momencie pojazdem mocno rzuciło.
Dziewczyna z wielkim wysiłkiem utrzymała równowagę.
Teraz nie mogli stać w miejscu. Jak najszybciej
podbiegli do grupy ludzi, którzy zgromadzili się przy barierkach.
- Co się dzieje? - spytał Maxi.
- Coś z maszyną. - Nicolas nawet na nich nie spojrzał.
- Trzeba ją poinstruować, sama nie da rady.
- Jak wy sprawdzacie te złomy? - zdenerwował się
Leon.
Odwrócił się w jego stronę.
- Słuchaj, motory sprawdzane są przed każdą jazdą,
ale nie zawsze wszystko daje się wychwycić, a motocykliści muszą
też sami zgłaszać jakieś błędy.
- To czemu Camila nic nie zgłosiła?
- Bo może, do cholery, nic nie zauważyła!
Widzieli, jak ich
przyjaciółka dramatycznie próbuje sprowadzić pojazd na środek
toru – z marnym skutkiem. Przez przyciemnioną szybkę kasku nie
widzieli jej oczu, mogli jedynie się domyślać, jakie przerażenie
się w nich jawi. I choć była przygotowana na takie sytuacje, to
prawdopodobnie w tej chwili nie mogła się nie bać. Znali ją,
bardzo dobrze ją znali, i wiedzieli jak zachowuje się w takich
sytuacjach. Musiała jednak zachować trzeźwe myślenie, aby
spokojnie zjechać z toru.
- Na prawo!
Mężczyzna stojący za barierką po drugiej stronie
starał dawać się jak najczytelniejsze znaki kierowcy granatowo –
szarego motocykla.
- Hamulce! - Do uszu wszystkich dotarł niewyraźny,
stłumiony kobiecy głos.
Trener zaklął pod nosem.
- Jak coś się jej stanie, to osobiście dopilnuję,
żeby zwolnili mechaników – zapowiedział.
- Sam powiedziałeś, że wszystkiego nie da się
wyłapać – prychnął zaniepokojony Maxi.
- Zepsutych hamulców nie można tak po prostu
przeoczyć.
I w tym momencie wszystko się zatrzymało.
Dosłownie.
Oczy wszystkich zwróciły się znów na dziewczynę.
Jej motor nagle zahamował. Przez chwilę jeszcze utrzymał się na
przednim kole, po czym z impetem runął na ziemię.
Zamarli. Całe ciało Maxiego oblał zimny pot, za to
nogi Leona natychmiast wyrwały się do przodu.
- Matko Boska, Camila...
Padł na kolana obok swojej przyjaciółki. Po
drugiej jej stronie znalazł się brunet w czapeczce. Odpiął kask
Rudej i szybko, acz ostrożnie zdjął jej go z głowy.
- Spokojnie...
Dziewczyna podparła się łokciami. Nachyliła się
nad torem tak, że jej włosy – których znów nie związała –
zakryły całą jej twarz.
Z jej ust wydobył się odgłos łapczywego
nabierania powietrza. Niespodziewanie zaczęła wymiotować.
Maximiliano odgarnął jej włosy na kark i położył
rękę na czole.
- Chłopaki, zabierzcie motor!
Obok nich pojawił się Nicolas. Spojrzał na pojazd
leżący na jednej z nóg Camili.
- Cami... - Klęknął obok niej. Chwycił ją za rękę
i ścisnął lekko. - Spokojnie.
Zauważyli jak z przeciwległego końca toru biegnie w
ich kierunku dwóch mężczyzn. Po chwili znaleźli się obok nich.
- Ostrożnie – odezwał się Leon, kiedy podnosili
motocykl do pionu. - Może ją coś boleć.
Usłyszeli, jak ciężko oddycha. Przestała
wymiotować. Podniosła ciężką głowę do góry. W jej brązowych
oczach zalśniły łzy. Nie wiedzieli, czy to łzy bólu, strachu,
czy może jeszcze czegoś innego.
- Jak nogi? - Z ust Nicolasa wypłynęło niepewne
pytanie.
Pokiwała powoli głową. Przymknęła oczy.
- Nie bolą? - spytał jej najlepszy przyjaciel.
- Nie... - Przełknęła wielką gulę w gardle.
- Twarda dziewczyna – skwitował Leon.
Rudowłosa przeniosła wzrok na swoje nogi.
I wtedy oni także zauważyli potężną, krwawiącą
ranę na jej lewym udzie. Kombinezon był przecięty, podobnie jak
jej skóra. Z rozcięcia obficie sączyła się ciemnoczerwona krew.
- O Jezu... - jęknęła cicho.
- Camila... Camila, nie zamykaj oczu. - Maxi poklepał
ją lekko po policzku. - Cami, słyszysz?
Jednak powieki kobiety już opadły, a ona straciła
świadomość.
- Maxi – Leon chwycił go za rękę widząc, że chce
nią on dalej cucić swoją przyjaciółkę – przestań, zaraz się
ocknie. Nie denerwuj się.
Chłopak westchnął głęboko. Odgarnął rude pukle
z twarzy Camili.
- To nie wygląda najlepiej – stwierdził Nicolas
przyglądając się ranie swojej podopiecznej.
- Według mnie, nadaje się do szycia.
- Trzeba z nią jechać o szpitala – zadecydował
Maxi. - Może wdać się zakażenie. Jesteś samochodem? - Spojrzał
na swojego przyjaciela.
- Tak, weź ją – odparł.
- Jadę z wami – wtrącił Nicolas.
- Ty lepiej nagadaj tym mechanikom, co są
odpowiedzialni za motor Camili. Chyba, że chcesz, żebym ja to
zrobił.
Wziął ostrożnie na ręce swoją nieprzytomną
przyjaciółkę i szybkim krokiem udał się z nią w stronę
samochodu Leona.
Niby wiedział, że to nic groźnego – Camila w
końcu zawsze na widok krwi traciła przytomność – ale i tak się
bał. Sam nie był do końca świadomy czego. Może tego, że jego
przyjaciółka cierpi? W tym momencie chętnie zamieniłby się z nią
miejscami.
Zrobiłby wszystko, żeby ta rudowłosa wrednota była
szczęśliwa.
Trzymał w ręce białą kartkę papieru, z narysowaną
na niej tabelą. Słowa wydrukowane w języku angielskim wyrażały
jego najbliższe plany.
„1 maja, godzina 6:30 – samolot do Brazylii.”
Więc to najpierw tam miał polecieć. Na samym początku
miał odwiedzić swój ojczysty kraj. Brazylię, której nie widział
już trzy lata. Znów miał rozmawiać po Portugalsku. Kolejny raz
miał podziwiać te wszystkie piękne miejsca, w których spędził
dzieciństwo.
Był
tylko jeden minus. Już nie będzie mógł spotkać się ze swoim
ojcem. Nie będzie mógł z nim pograć w piłkę, jak to robił gdy
był dzieckiem. Nie będzie mógł z nim pożartować, ani pokazać
mu swoich fotografii. Nie będzie mógł z nim porozmawiać.
Żałował, że stało się to właśnie wtedy. Kiedy
jego ojciec odchodził z tego świata, on nawet nie mógł przy nim
być. Nie mógł wyjechać z Wielkiej Brytanii, trzymała go w niej
praca. To wszystko było takie niesprawiedliwe. Jego ojciec umierał
ze świadomością, że jego jedyny syn nie zawalczył na tyle, aby
odwiedzić go w jego ostatnich chwilach.
Ale czasu już nie cofnie. Poza tym, tam, w Brazylii
miał jeszcze matkę – samotną kobietę w podeszłym wieku. Na
niej też mu oczywiście zależało, nikt nawet nie wiedział jak
bardzo. Była w końcu najważniejszą kobietą w jego życiu.
To trochę dziwne, że jeszcze nie spotkał tej jedynej.
Przeprowadzał tyle sesji zdjęciowych z kobietami, tyle razy bywał
na spotkaniach, gdzie spędzał przyjemne chwile ze światowej sławy
modelkami, a jakoś nigdy nie poczuł tego czegoś. Miłość nie
zając, nie ucieknie, ale do niego zbliżała się niczym żółw.
Drzwi jego gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł
wysoki, chudy mężczyzna.
- Zapoznałeś się z planem?
Pokiwał powoli głową, jednak nie odezwał się.
- Najpierw polecisz do Brazylii, później do Francji,
Argentyny, Hiszpanii i Włoch. W sumie pięć krajów. Zakwaterowanie
w każdym z nich masz już załatwione. Wylatujesz za pięć dni, a w
Brazylii będziesz mieszkał w pewnym czterogwiazdkowym hotelu w...
- Nie – przerwał mu. - W Brazylii jest moja rodzina,
mam gdzie mieszkać. Nie potrzebuję żadnych hotelów.
Jego szef podrapał się nerwowo po głowie.
- No tak – rzekł. - Nie mamy ustalonych jeszcze
pozostałych hoteli, ale to tylko kwestia pieniędzy, o nic się nie
martw. Będę cię na bieżąco informował o wszelkich spotkaniach i
tym podobnych.
Spojrzał znów na kawałek papieru, który trzymał w
ręce.
- Przez ile mam być w jednym kraju? - spytał.
- Miesiąc – odpowiedział mężczyzna. - Miesiąc w
Brazylii, Francji, Argentynie, Hiszpanii i Włoszech. A ostatni,
szósty, spędzisz w tym miejscu, w którym znajdziesz coś
odpowiedniego do przeprowadzenia sesji. Rozumiesz, prawda?
Pokiwał potakująco głową. Czego mógł w tym nie
rozumieć?
- Denerwujesz się?
Spojrzał na niego zdezorientowany. Czasami nie rozumiał
tego faceta. Dość często również się przejęzyczał.
- Słucham?
- Pytam, czy się denerwujesz.
Zaśmiał się pod nosem i podrapał po głowie.
- Dlaczego miałbym się denerwować?
- Broduey, w końcu opuszczasz swój kraj i...
- Mówiłem już panu – przerwał mu – że Wielka
Brytania to nie jest mój kraj. Mój kraj to Brazylia. B R A Z Y L I
A.
Mężczyzna odchrząknął.
- Racja – potwierdził. - Jednak nie zapominajmy, że
to tutaj mieszkasz od kilku lat.
- Co nie zmienia faktu, że nie jestem przywiązany do
tego miejsca. Trzyma mnie tu tylko praca, pan dobrze o tym wie.
- Nie roztrząsajmy prywatnych spraw w biurze –
mruknął szef. - Tak... Pierwszy maja, godzina 6.30, lotnisko na
południowej granicy Londynu. Bilet dostaniesz jutro. To wszystko, do
widzenia.
Odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia trzaskając
drzwiami.
Westchnął.
Wziął do ręki czarny aparat leżący na biurku.
Wszedł w galerię.
Pierwsze zdjęcie przedstawiało kilkuletnie dzieci z
sąsiedniego przedszkola bawiące się na placu zabaw. Akurat
przechodził koło placówki i po prostu nie mógł się powstrzymać,
aby nie uwiecznić tego pięknego obrazu.
Drugie zdjęcie przedstawiało parę staruszków
siedzących na brązowej ławce w parku. Na oko mogli mieć już
grubo ponad siedemdziesiąt lat. Widać było jednak, że ich miłość
nadal jest tak silna jak na początku. Musiał uzyskać ich
pozwolenie na zrobienie im fotografii.
Trzecie zdjęcie przedstawiało czarnego psa biegającego po trawniku. Moment naciśnięcia przycisku doskonale ujął szczeniaka w locie, z szeroko otwartym pyskiem i różowym językiem wiszącym z jego boku. Nawet takie rzeczy były piękne.
Czy da radę? Czy potrafi sprostać tak ciężkiemu zadaniu, jakim jest wyjazd do pięciu krajów i odnalezienie czegoś lub kogoś kto tak idealnie nadaje się do przeprowadzenia sesji? Nigdy nie był w takiej sytuacji, nigdy nie został obdarzony tak wielkim zaufaniem, jakie on dostał od swojego szefa i współpracowników.
Trzecie zdjęcie przedstawiało czarnego psa biegającego po trawniku. Moment naciśnięcia przycisku doskonale ujął szczeniaka w locie, z szeroko otwartym pyskiem i różowym językiem wiszącym z jego boku. Nawet takie rzeczy były piękne.
Czy da radę? Czy potrafi sprostać tak ciężkiemu zadaniu, jakim jest wyjazd do pięciu krajów i odnalezienie czegoś lub kogoś kto tak idealnie nadaje się do przeprowadzenia sesji? Nigdy nie był w takiej sytuacji, nigdy nie został obdarzony tak wielkim zaufaniem, jakie on dostał od swojego szefa i współpracowników.
Wiedział jedno. Musiał zrobić co w jego mocy aby
zachować dobre imię agencji.
W
rękach trzymała ciężkie reklamówki z zakupami. Przeciskała się
między ludźmi na wąskich chodnikach przy ulicy, co chwila czując
na jakiejś części swojej ciała lekkie uderzenie. O tej porze
ulice były zatłoczone, szczególnie te w centrum Buenos Aires.
Jednak ona nie miała wyjścia – musiała zrobić te cholerne
zakupy. Jej siostra poszła przecież do pracy i nie mogła zrobić
tego za nią – zresztą Natalia i tak nie pofatygowałaby się
nawet do sklepu na rogu ich ulicy, to było dla niej za dużo. Wolała
siedzieć cały dzień w domu i nie robić kompletnie nic. Violetta
była już przyzwyczajona do sytuacji w ich domu, nie było to dla
niej nic nowego.
Wciąż czuła euforię po tym, jak dwa dni temu Lorenzo
zabrał ją w tamto miejsce. Było tak pięknie... Dookoła nich
ćwierkały ptaszki, a oni sami siedzieli na czerwonym kocu i
rozkoszowali się swoją obecnością. Nie zauważyli nawet kiedy się
ściemniło, a zegarek wskazywał już tak późną godzinę, że
musieli wracać do domu.
Nie była tym ucieszona – nigdy nie wiedziała co
zastanie w swoim mieszkaniu. Tym razem nie było lepiej, jej siostra
zasnęła na sofie w salonie, z włączonym telewizorem, otwartym na
oścież oknem tarasowym i niezamkniętymi drzwiami wejściowymi. Gdy
ją obudziła i porządnie na nią nawrzeszczała, Natalia
odpowiedziała, że mogła nie szwędać się po mieście ze swoim
lovelasem tylko pilnować co się w jej własnym domu dzieje.
Violetta nie miała pojęcia co robić. Nie mogła
poradzić sobie z własną, młodszą siostrą. Nie potrafiła do
niej dotrzeć, normalnie z nią porozmawiać. Nigdy nie były sobie
bliskie, ale uważała, że skoro los postanowił umieścić je w
jednym domu, same, w pokojach obok siebie, to miał coś na celu.
Widziała z jakim chłodem odnosi się do niej Nata, nie
wiedziała jednak dlaczego. Wielokrotnie ją o to pytała, wtedy
jednak dziewczyna albo ją zbywała, albo najzwyczajniej w świecie
nie odpowiadała.
Domyślała się, że jej siostra ma jakieś problemy,
nie mogła jednak dowiedzieć się jakie. A to było chyba
najważniejsze, prawda?
Poczuła mocne uderzenie w tył pleców. Zachwiała się.
Reklamówki z zakupami wypadły jej z rąk, a ona sama zachwiała się
i upadła ciężko na betonowy chodnik. Zaklęła cicho pod nosem i
rozmasowała obolałe kolano.
Ludzie przechodzący obok nie zwracali na nią uwagi –
tylko co druga osoba warczała jakieś niekoniecznie przyjemne słowa.
- O Jezu, przepraszam... - Usłyszała męski głos. -
Nic pani nie jest? Przepraszam... Dolores, chodź tutaj!
Podniosła głowę do góry i odgarnęła włosy z
twarzy. Ktoś wyciągał ku niej rękę.
- Przepraszam, moja córka pani nie zauważyła.
Patrzył na nią nieziemsko przystojny brunet z piwnymi
oczami i wyrazem zaniepokojenia na twarzy.
Chwyciła jego dłoń i stanęła na nogi
- Nic nie szkodzi – uśmiechnęła się lekko.
- Pomogę pani to pozbierać – zaoferował się. -
Dolores, chodź do mnie!
Za chwilę pojawiła się przy nim mała dziewczynka.
Złapała go za rękę.
- Kochanie, przeproś panią.
Spojrzała najpierw na nią, a później na swojego
ojca.
- A muszę? - spytała cicho.
Violetta zaśmiała się serdecznie.
- Nie musisz księżniczko, nic się nie stało –
zapewniła ją.
- Jeszcze raz przepraszam – rzekł mężczyzna. - Po
prostu się śpieszę, przyjaciółka wylądowała w szpitalu, muszę
po nią pojechać, ale najpierw córkę muszę zaprowadzić do
znajomej.
Violetta zmarszczyła brwi.
- Czy to coś poważnego?
- Nie, nie – zaprzeczył. - Miała niegroźny wypadek,
ale najpewniej jest przemęczona, wie pani, jak to jest.
- Tak, oczywiście – pokiwała ze zrozumieniem głową.
- W takim razie proszę się nie zatrzymywać i iść, ja sobie
poradzę.
- Przecież nie zostawię pani z tym wszystkim. - Kucnął
i kilkoma szybkimi ruchami zapakował jedną reklamówkę.
Przejęła ją od niego, a zanim zdążyła wygodnie
złapać ją w rękę, a mężczyzna podał jej drugą.
- Kiedyś pani to jakoś wynagrodzę, ale teraz naprawdę
muszę iść. - Wstał. - Przepraszam i do zobaczenia, mam nadzieję.
Zaledwie mu odpowiedziała, on już chwycił swoją
córeczkę za rękę i oddalił się w przeciwnym kierunku.
Stała jeszcze przez chwilę i patrzyła w miejsce, w
którym przed sekundą się znajdowała. Po momencie potrząsnęła z
niedowierzaniem głową.
O czym ona myśli? Ma chłopaka, partnera, z którym
jest szczęśliwa. Jest dorosłą, dojrzałą kobietą, nie zwracam
uwagi na każdego mężczyznę, który pomoże jej pozbierać zakupy
z chodnika, do cholery!
A ten co jej pomógł, przecież ma córkę, a co za tym
idzie – zapewne i żonę.
Zganiła
się w myślach za swoje wyobrażenia. Czy, do jasnej ciasnej, nie
może zachowywać się jak każda zakochana
kobieta w związku?
Oczywiście, że nie. Przecież ona nigdy nie była jak
reszta kobiet.
Westchnęła ciężko po czym ruszyła w dalszą drogę
do swojego domu.
Jedyna myśl, jaka ją w tym momencie pocieszała to ta,
że Natalii nie ma teraz w domu i będzie mogła spokojnie zająć
się swoimi sprawami, bez wysłuchiwania jej ciągłych narzekań.
Tak, jest i rozdział dziesiąty. Chyba najdłuższy jaki dotąd napisałam :P Dużo miejsca zajął wątek Camili, jak wam się podoba? Wprowadziłam trochę akcji xD
W drugim wątku z Brodueyem w sumie nic takiego się nie dzieje :D W trzecim jest Leosiek i Violka, względnie wyszedł :D
Nie mam pojęcia kiedy kolejny rozdział. We wtorek przyjeżdża do mnie dziewczyna z wymiany, i cały tydzień mam zawalony. Tak sobie myślę, kiedy ja będę oglądać Violettę? Chyba w weekend nadrobię wszystkie odcinki :D Ze też akurat od poniedziałku muszą puszczać nowe :P
Będę zmieniała wygląd bloga, czekam na szablon od Marci <3333 Ja już wiem że będzie cudowny i już się jaram, wy też możecie zacząć xD
To tyle? Chyba tak.
Bardzo dziękuję za 101 taków w ankiecie <3333
18 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 11
Kocham was <333333
PS. Marcia zrobiła mi nowy szablon, proszę się jarać <3333
PS. Marcia zrobiła mi nowy szablon, proszę się jarać <3333
Moje miejsce ♥
OdpowiedzUsuńOd czego by tu zacząć. ... nie chcę przynudzac wiec napisze o najlepszym watkuu . Najbardziej podoba mi się wątek wypadku camili , czytalam go chyba z 4 razy ( możesz mnie uznać za jakąś wariatke ale lubię takie zwroty akcji♥) jest w nim tyle emocji , że moje serce przyśpieszało z każdą literka czytaną w twoim opowiadaniu ♥ kocham twoje opowiadania , twoje one shoty , one party, twoje cudowne historię , kocham całą ciebie♥ jesteś wspaniała , masz wielki talent , i jestem zaszczycona mogac czytać twoje arcydzieła ( nazwalabym to lepiej ale mam ubogi zasób słownictwa xp ) Masz cudowny dar i cieszę się , że dzielisz się tym z innymi ♥ Co tu jeszcze dodać..... poprostu pisz , pisz i nie przestawaj a noi oczywiście nie zmieniaj się bo jesteś idealna w tym co robisz♥ Koffam♥
UsuńBeznadziejny ten komentarz wiem, ale to tyle co mogę zrobić dla ciebie :'( Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥♥
Cieszę się, że spodobał ci się wątek wypadku Cami :)
UsuńBardzo dziękuję <3333
Ja też cię kocham <3333
Rezerwacja dla panny Blanco, tego wielgaśnego ciotexa, haha. ♥ :D
OdpowiedzUsuńHeya Olcia! x Haha, Jezu. znów oryginalnie zaczynam. :D XD
UsuńOd czego by tu... może o jakości rozdziału? Haha, raczej tak. :D
Więc jest on świetne napisany, zinterpretowany. :D (haha, mące. XD c:)
Twój styl jest lekki. Wydaję mi się, że nie masz problemu z przelaniem tego co chciałabyś/chcesz, na papier czy też bloggera. ^^ To świetnie! x
Jakbym ja tak mogła. :c Haha, ale nie o ciotexie. :D (czyli mnie. XD)
Rozdział oczywiście, że piękny. <3 Taki cudny. :D
Jezu, Jezu, Jezu. ♥ Znaczy Olu (XD) - dziękuję Ci przede wszystkim za akcję przy perspektywie Camili oraz poznanie przez wypadek Leonetty. Haha, wieeelkie grazie. ♥ Perspektywa Brodueya nie jest zła, broń Boże Jest na serio dobra. Może i nie dała takiej akcji jak u Cami, ale cieszę się, że nawet takie codzienne sytuacje Brodiego wzięłaś pod uwagę. :D <3 Wiesz, Brodi. Szczere kondolencje za tatę. (chyba dobrze to powiedziałam. :D) A tak btw. dobrze, iż robisz to co kochasz. <3
O Cami to ja bym nie mogła napisać. Ujęłaś ten wątek tak dobrze, a złem by było napisać złą opinię, źle zinterpretowaną na temat tej oto perspektywy. :D Haha, mam nadzieję, że coś zrozumiałaś. :D Ale wiedz, że była ona wspaniała. : * Sama bym chyba takiej nie napisała! Zdolna i czarująca swym talentem - Ola. ♥
Co do Leonetty - cieszę się, że ich w końcu poznałaś. <3 Ten malutki aniołeczek - Dolores jest cudowny. : * :D
No to może ja już skończę. :D Dobre słowa napisałam? Napisałam. :D (chyba. XDD) Opinia wyszła długa? :D Na to możemy tylko liczyć po dodaniu. XD :D
Proszę o następną publikację, życzę Ci czasu który ucieka od Nas tak szybko jak się pojawia, jak i również życzę byś, choć mając zajęty tydzień jak mniemam, była ciągle uśmiechnięta i szczęśliwa. <3
Do następnego, szafirku! ♥ (Szafirki są cudowne, haha. :D Tak na marginesie. :D ♥)
Tak, btw. - zauważyłaś? Zrehabilitowałam się za tamten dość krótki komentarz - tym. :D
Ściskam, całuję oraz pozdrawiam panią zdolniochę,
Martyna aka Wielki Ciotex - Blanco. ♥
Nie zrozumiałam kilku zdań z twojej wypowiedzi, ale to szczegół :D
UsuńKocham twoje komentarze <3333 Zawsze chce mi się po nich śmiać :P
Dziękuję, kocham cię <33333
Nikt nie odbierze mi tego miejsca! ♥
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czym mogłabym rozpocząć moją wypowiedź. Po przeczytaniu dziesiątki czuję, że nie dam rady wysilić się na napisanie czegoś choć odrobinę sensownego. Mam jednak wielką nadzieję, że uda mi się to zrobić. Nie chciałabym cię zawieść.
UsuńTwoja historia jest niesamowita. Ciekawi cię co podoba mi się najbardziej? Wątek Cami, której naprawdę mało jest w blogsferze. Wielka szkoda. Ona jest jedną z najlepszych postaci w serialu, więc szkoda, że mało kto wyłapuje jej potencjał.
Troska Maxi'ego i Leona o rudowłosą była rozczulająca. Są wspaniałymi przyjaciółmi, to widać. ♥
Ja te uwielbiam Camilę, rzeczywiście jej mało wszędzie :P
UsuńDziękuję za komentarz <3333
Wrócę tutaj ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam :)
UsuńOMójBoże !!!
OdpowiedzUsuńWątek Cami=cudo i dobrze,że wprowadziłaś trochę akcji :)
Leoś i Maxi jacy oni są słodcy,tak się martwią i w ogóle :**
Pierwsze spotkanie Violi i Leona... chyba tak właśnie je sobie wyobrażałam,na prawdę ! I Dolores " - Kochanie, przeproś panią.
Spojrzała najpierw na nią, a później na swojego ojca.
- A muszę? - spytała cicho." Taka mała,zabawna dziewczynka :D
Ojeju jej nie mogę się doczekać i Naxi i twojego nowego szablonu,chociaż ten też wygląda super :)
pozdrawiam,życzę duuużo weny i co tam jeszcze <3
lady voldemort
Ja też się nie mogę doczekać szablonu :D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz <33333
Ojeju *-* Balam sie, gdy czytalam watek Camili ;o
OdpowiedzUsuńVilu i Leon sie spotkali ^^ Chlopak taki pomocny ♥ No, Viola, mozesz juz sie w nim zakochac xD
Cudowne ♡ Czekam nn :*
Gracias :****
UsuńMoje miejsce ;-)
OdpowiedzUsuńDobra xD
UsuńNo jestem :-D
Usuńbardzo, ale to bardzo fajne!
Widać, że ten rozdział zdecydowanie skupił się na Camilii.
Jej wypadek z pewnością nie był niczym przyjemnym, ale dwójki przyjaciół to chyba mogę sobie pozazdrościć :-D
"..żeby ta rudowłosa wredota była szczęśliwa.." - genialne.
Może i z Brodwayem nic wielkiego się nie działo, ale jego wspomnienia o ojcu mogą przyprawić o łzy.
Fragment z Leonettą *.*. Może i nie jestem jakąś wielką fanką tej pary, alez pewnością ten wątek był miły.
To co do następnego, tak?
Kocham <3333333
I.... czekam XD
Bardzo dziękuję za komentarz :D
UsuńHmm ja też zazdroszczę Camili takich przyjaciół xD No cóż, ja tam często przelewam na papier [czyt. na bloggera] swoje marzenia :D
Dziękuję, również kocham <33333
Nareszcie trafiłam na twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńJesteś świetna, masz cudowny styl pisania. Nadrabiałam wszystkie rozdziały i nie mogłam się oderwać, teraz jestem smutna, że muszę czekać na nexta :c
Rodział 10 jest świetny, tak samo zresztą jak calusieńkie opowiadanie ;)
Mam nadzieje, że Cami nic się nie stało :o
Broadway wyjeżdża ^^ Coś mi się widzi, że w Argentynie pozna Cami ^^ Ale ja tak tylko sobie na głos myślę, nie żeby coś :>
Violka i Leon się spotkali *.* A Dolores taka słodziutka <3
Czekam na nexta, szybciutko, bo umrę z ciekawości ! ;c
P.S. Od dzisiaj jestem stałym czytelnikiem ;3
Nika <33
Nie bądź smutna :) Wytrzymasz :)
UsuńCieszę się z nowej czytelniczki :D
Dziękuję <3333
Łaaa Cami boże jak się wystraszyłam że ją uśmiercisz!! xDD
OdpowiedzUsuńTak się zaczytałam i normalnie wczułam w rolę że nie mrugałam oczami, a jak już to nie. Ehhh no taki genialny że cię nie rozumiem -,- nie rozumiem twojego wyjątkowego talentu!!! takie to ciekawe że normalnie nwm!!
Czekam nie cierpliwie na next ♥
Nie, nie uśmiercę Camili, nie bój się :D
UsuńGracias <33333
Miałam to przeczytać o 3 nad ranem, ale byłam zbyt zmęczona i nie dałam rady... Ale wróciłam! Z bólem głowy i chorymi zatokami (idealnie na majówkę :P).
OdpowiedzUsuńJenyy, co ta Camila wyprawia :x To był znak, zeby się nie przemęczała! A co do Brodwaya mam pewne podejrzenia c;
Jakie słodkie spotkanie Violi i Leóna *-* Mam nadzieję, że jeszcze raz na siebie wpadną ;3
Buziaki, miłej majówki, Justyna :)
Współczuję ci kochana, zdrowiej tam!
UsuńPodejrzenia do Brodueya? Jakiee? xD
Dziękuję <333
Aaaaaa. Rozdział! Fajniutki ;)
OdpowiedzUsuńPrzybyłam spóźniona , bo teraz mi się wyświetliło , że wstawiłaś nowy , ale to szczegół :D
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam ten wątek Camilli i aż mi się gorąco zrobiło O.o
Już się bałam , że Cami tam zginie choć jej nie lubię to Brodwey potrzebuje miłości a nie całe życie tylko foty cyka niech taką sesje Cami zrobi :D
A jeśli chodzi o niego to ciekawi mnie jakie pierwsze ich spotkanie będzie wyglądało :3
Viola i Leośek jacy oni słodcy :3
Violka zapomnij o swoim chłopaku i do Leona leć on jest samotny ojciec też potrzebuje opieki :D
Więc więc czekam na next :****
Dziękuję za komentarz <3333
UsuńWitaj, Oleńko ♥
OdpowiedzUsuńpostanowiłam wpaść i napisać co nieco :) Wiem, mój komentarz zapewne nie będzie zbyt zadowalający, bo mam jeszcze sporo do nadrobienia, a mało czasu, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba, a na twojej twarzy pojawi się uśmiech po jego przeczytaniu. Chociaż taki maleńki :)
Więc tak, mogłabym się teraz zacząć zachwycać tą opowieścią, ale Ty już doskonale wiesz jak bardzo mi się ona podoba. Jest taka inna, a jednak taka prawdziwa. Trochę tajemniczości, przyjemny klimat, idealnie dobrane słowa, czyli wszystko co powinno się znaleźć w dobrej historii. Twoja taka jest, jest wręcz niesamowita, tak wspaniale mi się ją czyta, i dochodząc do końca, już nie mogę doczekać się kolejnej części. No po prostu zżera mnie ciekawość i to wielkie pytanie: Co będzie dalej?
Ale dobrze, przechodząc do sedna. Rozdział dziesiąty ♥ Już tak dużo tych rozdziałów, a mi jest wciąż za mało ^^
Najpierw - Cami. Nawet nie wiem, co powiedzieć. Przeraziłam się nieźle, no ale wiem, że nic poważnego jej się nie stało, a to sprawia, że mogę odetchnąć z ulgą. Żałuje tylko, że dziewczyna nie posłuchała swoich przyjaciół, może wtedy ten przykry incydent nie miałby miejsca. Ale w sumie, nikt się tego nie spodziewał. To był zwykły błąd - choć nie powiem, bardzo karygodny -.-, mechaników. I naprawdę, ta przyjaźń między nimi jest niesamowita. Dało się wyczuć cały ten strach, który czuli chłopacy. A potem zabrali ją do szpitala. Oooo ♥
Dalej, Broduey. Nie powiem, ciekawa odsłona jego osoby, bardzo przypadła mi do gustu. Przykro, że kiedy ma szansę wrócić do rodzinnego kraju, to akurat po śmierci ojca. To musi być trudne ;c No ale jednak, lepiej późno niż wcale :) Może chociaż z matką znajdzie dawny kontakt, okaże jej swoje wsparcie. Poza tym widać, że zależy mu na tej pracy, w przeciwnym razie pewnie już dawno temu by to rzucił. Jestem ciekawa, co zgotuje dla niego los :)
I na koniec, spotkanie Violetty i Leona. Czyżby nowy początek? Tylko czego? Wydawałoby się, że zwykły wypadek, nieuwaga, przypadek? (Kocham Dolores ♥) Nie, przypadki nie istnieje :) Zwłaszcza, że Violetta jak na osobę przekonaną o swoim szczęściu z ukochanym partnerem, dość dużo się zastanawia. Może tak naprawdę nie jest szczęśliwa? Może tylko ma takie wrażenie? Leon powiedział, że ma nadzieję na jeszcze jedno spotkanie. Czy jego nadzieje się spełnią? Pożyjemy, zobaczymy ;>
Dobrze, to tyle. Mówiłam, nie jest zbyt piękny czy długi, eh. Ale mam nadzieję, że Cię ucieszy ;*
Kocham, ściskam mocno i czekam na kolejny, jedenasty już,
Edyta ♥
O jeju, zapomniałam: Cudowny szablon! ♥ Ta nasza Marcia to ma talent XD ♥
UsuńEdytka, jak nie piękny czy długi, to ja jestem święta :P
UsuńI piękny i długi, kocham te twoje komentarze <3333
Kocham ciebie <3333
Tak, szablon wspaniały. Marcia grafik, nie ma co :D
Dziękuję za komentarz <3333
Rozdzial jak zwykle doskonaly. Pomimo tego, ze nie lubie Cami balam sie ze nie przezyje. Bylo spotkanie Leonetty a kiedy spotkanie Naxi?<3
OdpowiedzUsuńWybacz ale nie potrafie pisac dlugich komentarzy. Zapraszam do siebie i prosze o szczera opinie
Spotkanie Naxi kiedyś będzie, nie martw się :D
UsuńPostaram się wpaść :)
Dziękuję <3333
Kochanie...
OdpowiedzUsuńZaczynam kolejny pozbawiony komentarz od słów, którymi chciałabym się z Tobą przywitać.
Nigdy Ci tego nie napisałam, ale bardzo dziękuję, że jesteś.
Twoje opowiadania, rozdziały dają mi bardzo wiele.
Coś jakby moralne wsparcie.
Coś, bez czego byłoby mi jeszcze trudniej.
Uwielbiam tego bloga. W każdej postaci odnajduje inną cząstkę Ciebie. Bo każda z nich jest do ciebie na swój sposób podobna, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Urzekł mnie fragment z Violą i Leonem. Miał ten temperament i może nawet... romantyzm?
Camila.... Ineteresują mnie jej losy podobnie jak losy Federico, który swoją nienawiścią do kobiet podbił moje serce ^^
coż wiecej... Czekam na c.d
Kocham :*
Nikoletta
Ja też w sumie nigdy ci tego nie powiedziałam, a powinnam. Też dziękuję, że jesteś.
UsuńBardzo cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo <333333
Dziękuję :***
Zacznę od szablonu; jest świetny, naprawdę bardzo fajny i pasuje do bloga ;3 tylko szkoda, że nie działa w wersji mobilnej :(
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zwykle ;)
Smutny i napełniony akcją wątek Camili, biedna miała wypadek :/ oby ta rana jej w niczym nie przeszkodziła :/ Widzisz Cami! Słucha się Maxiego! <3 tych mechaników faktycznie powinni zwolnić... Świetnie nadałaś akcji w tej scenie, trochę napięcia :) i jacy Maxi i Leon uroczy przyjaciele ;3
Brodway zaczyna podróż ;)
I wreszcie spotkanie Leonetty ;3 niegrzeczna Dolores :D Violetta już zaczyna mieć wątpliwości co do swojego związku ;) Słusznie! Słodko opisujesz tę małą córeczkę Leosia :3 Podziwiam cię, masz wielki talent, ale ty przecież o tym wiesz ;) mam nadzieję, że wiesz ;p
Kocham i czekam na dalsze losy bohaterów ;)
Boże, mi też się podoba szablon, wspaniały jest <3333 Marcia wie co i jak robić :D Niestety, jak chcesz się pojarać to musisz wejść na komputer, skoro na telefonie nie działa xD
UsuńBardzo dziękuję :)
Kocham <33333
Już się jarałam, bo użyłam magicznego przycisku wyświetl wersję na komputer <3 świetny, boski :3 super zdjęcia <3 jaram się ;)
UsuńWidzisz, te telefony, to jednak są dobre :D
UsuńJarajmy się razem :D
Dobra zacznę od dedykacji dla mnie :D Bardzo dziękuję ja też się cieszę, że jesteś. Jarać się moim mężem Jorgim i twoim Fafusiem mogę się zawsze i wszędzie ! Taaa i te "salta" twojego Fakufa. Rozdział podobał mi się bardzo bardzo, a zwłaszcza ten wątek Leonetty, który mi zadedykowałaś ♥ Okey wracając do rozdziału powiem, że był świetny ! Przepraszam, że tak pózno, ale jak sama dobrze wiesz będą u ciebie nie dałaś mi go przeczytać w spokoju :) No, ale grunt, że jestem :D Leonek i Violunia na zawsze razem ! Co do wymiany to będzie dobrze ja ci całe sprawozdanie zdam z Violetty ;) Ja to czekam jak Leon dla Violei bedzie śpiewał i wgl *-* I tylko mi się waż się zrobić Leonka jako idiotę w następnym OP to ja ci Fakufa zniszcze ( takie ostrzeżenie ) ! Jeszcze raz dziękuje za dedykację i nie wiem czy wiesz, ale KOCHAM CIĘ ❤
OdpowiedzUsuńPs. W szafie nie było ani Jorgusia ani Facusia :(
Mój Fakuf ma najlepsze salta, nie czepiaj się xD
UsuńJa ci nie dałam przeczytać w spokoju? To ty w kółko słuchałaś Verte de lejos, oczywiście bez fragmentu Tomasa :D I jeszcze perfidnie ukradłaś moją płytę z En vivo, nie masz swojej? :P Czego ja będę słuchać do poniedziałku?
Ty mi lepiej nagrywaj całe odcinki na telefon i mi będziesz dawać telefon do domu i ja sobie będę oglądać w nocy, a jak :D
Będzie Leon idiota, zobaczysz xD A Fakufa mi został w spokoju, on ma swoje czapeczki.
Nie było Horhego ani Fakufa? Idioci :D
Ja też cię kocham <333333333333333
A nie prawda bo słuchałam jak Tomas śpiewał tylko z mniejszą uwagą :) Płyte z En Vivo to ty mi u siebie na laptopie włączyć ! Nie ma to jak korzystać z dwóch laptopów na raz ;) No, a że została w moim kompie i że obie mamy sklerozę to nie moja wina. Wszyscy robią Leona takiego drania bo Maxi to taka cicha woda boki rwie i do niego nie pasuje taki " bad boy ". A Leon taki przystojny i wgl więc... Ale i tak Cię Kocham <3
UsuńDoobra, ale większą uwagę skupiałaś na Leonie xD
UsuńJa chciałam włączyć u siebie, ale ty uznałaś, że ja mam internet to ty będziesz miała płytę, co nie ma sensu xD Nie powiedziałaś tego, ale ja to wyczytałam z twoich myśli...
Wcale nie, Aga na przykład zrobiła u siebie z Maxiego takiego idiotę co nie chce pomóc Camili i jej wybaczyć :D
Ja cię kocham bardziej idiotko :*
To ja zacznę od szablonu: Marcia jest genialna, wykonała kawał dobrej roboty, nie dość że potrafi pisać to jeszcze grafika tak dobrze jej wychodzi, dlaczego jedni rodzą się tak utalentowani a drudzy tacy jak ja? xD
OdpowiedzUsuńWszystkie moje dziewczyny wyglądają pięknie, śliczne ich zdjęcia, brakuje jeszcze tylko Lenki i Lary noo i może jeszcze chłopaków... Taa, ja to bym tam zaraz wszystkich wcisnęła, na czele z Antoniem, nie pomieściliby się na jednym nagłówku xD
Dobrze, już, dobrze, przechodzę do rozdziału :D
Cami przegina.
Czy ona chce się zaorać?
Są jakieś granice (powiedziała ta, co zarywa noce dla matematyki xD)...
I ja wiedziałam że to się tak skończy...
Biedna Cami :/
Broduay pracoholik :D
Pojedzie do Argentyny?
Ciekawe, czy z KIMŚ szczególnym się tam spotka, hmm ;D
Vilu, Leon i Dolores...
Jejku, jaka ta mała jest słodka! <3
I jaka kochana, prawie jak jej tatuś <3 xD
Przepraszam Cię kochana za tak bezsensowny komentarz ale dorwałam się do kompa dopiero teraz (spędzenie wolnego czasu z rodzinką przez cały dzień, taa xd) i padam z nóg, obiecuję że następny będzie lepszy, wiedz że przeczytałam i jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnej części, kocham! <3
Marcia geniusz :D Ty też jesteś utalentowana, nie gadaj głupot :P
UsuńKomentarz wcale nie bezsensowny - cudowny jest. Kocham twoje komentarze!
Dziękuję, kocham cię <3333333
Masz w tej oto chwili porządnie mnie ochrzanić! Mój geniusz przeczytał, a nie skomentował. Boziu jaka ja jestem głupia. No dalej ! Porządnie na mnie na krzycz.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...
Był genialny ! Strasznie podobał mi się wątek Broudweya ... Camili i Leona i Violi.... Dobra podobało mi się wszystko ! <3
Teraz będę upuszczać na chodniku zakupy i może wtedy znajdę jakieś ładne ciacho XD nie no ....żartuję
W porównaniu do Ciebie jestem beztalenciem !
Ale uwielbiam jak piszesz ! Jesteś niesamowicie utalentowana ! Czekam na następny <3<3<3
Ja też tak czasami mam, nie mam cie za co ochrzaniać xD Nie jesteś głupia :)
UsuńNie jesteś beztalenciem, piszesz wspaniale!
Dziękuję za komentarz, kocham cię <333333
Przepraszam Olu, że nie komentowałam, ale szkoła mi na to nie pozwalała.
OdpowiedzUsuńWiesz, tyle obowiązków, nie ma co!! :)
Ale przechodząc do rozdziału - to niebywałe z jaką lekkością przedstawiasz historię przyjaźni Camili i Maxiego. Historię prawdziwej i pięknej przyjaźni <3 Jestem w sumie ciekawa jak potoczą się dalej ich losy, mam nadzieję że stworzysz też Naxi - parę moja najlepszą <333 I Broduey - taak mój Broduey :) Cóż to o nim więcej mówić? Mega fajny chłopak, jestem ciekawa co będzie jak wróci do Brazylii :D Taaa, nie mogę się doczekać :) I widzę też spotkanie Violetta - Leon ;) No, może być ciekawie, przyznaję <3
Uwielbiam to jak piszesz kochana <333
Pozdrawiaaam :)
Ania
Nie szkodzi ;)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz <3333
Suuuper nie mam czasu teraz pisać długiego koma więc jutro wpadnę i coś napisze :333 A tak przy okazji to wiesz może czy puszczają Violę w weekendy bo w ogóle nie leci ostatnio ;ccc
OdpowiedzUsuńOkey, czekam ;)
UsuńZ tego co wiem, to na początku puszczali w niedziele o 18.00 jakieś maratony, ale czy są dalej, to nie wiem xD
No to jestem ja :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie zajmuję sb miejsca, bo i tak wiem, że będę ostatnia i za każdym razem moje przypuszczenia się sprawdzają.
Nie ma Caxi jest CAMI I MAXI <3
Chociaż może fajnie by wyglądali jako para?? :D
Moja chora wyobraźnio... Zamknij Się !!
Przepraszam cię za wyobraźnię ona ostatnio jest jakaś nieogarnięta jak mój brat :D
No właśnie skoro o moim bracie mowa to mam 2 minuty na napisanie koma, bo on koniecznie chce mnie pobić w kosza oj ci durni starsi bracia :D
On mnie nigdy nie pobije stara się już od tygodnia :D
Wrzuciłam 45 razy pod rząd, a on 40 :D
Mam 15 lat, on 17, a głupiej piłki nie umie wrzucić więcej razy niż ja :D
No dobra koniec, bo muszę tu pisać komentarz, a nie chwalić się koszykówką i głupotą mojego brata :D
To wracam do komentarza wyłączając chorą wyobraźnię :
Biedna Cami ;(
Mój brat też miał kiedyś wypadek na motorze ale miał gorzej, bo dostał wstrząsu mózgu ( ale to dziwne, bo do tego potrzebny jest mózg o_O ) i miał złamaną rękę.
Te motory to śliczne i odlotowe niebezpieczeństwo :)
Czekam na te 16 urodziny to zrobię se prawko i kupie motor :D
16 urodziny przybywajcie!!!!!
A ja znowu nawijam o sobie :/
No trudno taka już jestem :(
Broduey fotografem?? Fajny pomysł :)
Fede i Marco też super szkoda, że w filmie oni tak bardzo się nie przyjaźnią ;(
Francescka i Federico też by była fajna para :) Ale wolę Marcesckę :D
Leonetka też już się zaczyna :D
Leosiek i ta jego córeczka :**
Po prostu cudo :*
Viola i Naty :/
Widać, że za sobą nie przepadają ale nie rozumiem Naty, no bo czemu nie powie Violettcie o co chodzi??
Teraz to mi bardziej żal Violki, bo siostra jej nie lubi, a ona biedna nawet nie wie czemu ;(
I love you <3
Buziaczki :*****
Caat :3