- Mam nadzieję,
że wiesz, jaki obowiązek na siebie bierzesz.
Spojrzał uważnie
na mężczyznę siedzącego przed nim. Był to wysoki, chudy
mężczyzna, zawsze w tym samym granatowym garniturze. Teraz jego
świdrujące niebieskie oczy zdawały się przewiercać na wskroś
młodego chłopaka, którego miał naprzeciw siebie.
- Oczywiście, że
wiem, szefie – odparł.
- Bardzo się z
tego cieszę, jednakże – zatrzymał się na chwilę – uprzedzam
cię po raz kolejny, że nie jest to proste zadanie. Znalezienie tego
jedynego obiektu, wartego uwagi, spełniającego wszystkie niezbędne
oczekiwania, jest bardzo trudne, i ty o tym doskonale wiesz.
- Pracuję w pana
firmie już kilka lat, myślałem, że wie pan, na co mnie stać –
zauważył.
- Wiem, na co cię
stać – odrzekł. – Jednak opuszczenie swojego kraju i wyruszenie
w podróż po kilku innych, wymaga odwagi.
- Nie opuszczam
swojego kraju – zaoponował. – Mój kraj to Brazylia, w Wielkiej
Brytanii tylko mieszkam.
- Tak… -
mruknął. – Ale wiesz już, że potrzebna jest znajomość
hiszpańskiego oraz włoskiego? Nie licząc angielskiego, oczywiście.
- Tak, wiem –
potwierdził. – Wspominałem panu kiedyś, że umiem cztery języki.
Oprócz mojego ojczystego, portugalskiego, potrafię też mówić po
włosku, hiszpańsku i angielsku.
- Świetnie… -
zapisał coś w notesie. – Więc chyba mamy wszystko załatwione.
Ponownie spojrzał
na niego tak uważnie, że mężczyzna miał wrażenie, że może
odczytać jego myśli.
- Dokładniejszy
plan twojej podróży podam ci w przyszłym tygodniu – rzekł w
końcu.
Podniósł się z
czarnego fotela. To samo zrobił chłopak. Szef wyciągnął do niego
rękę, a ten ją uścisnął.
- Wierzę w
ciebie, Broduey.
Zrezygnowana
rzuciła komórkę na sofę.
Znowu. Znowu to
samo.
Jak dużo
telefonów można wykonywać do własnej córki? Może komuś troska
rodziców odpowiada, jednak ją już zaczynała przerastać. Poza
tym, gdyby głębiej się nad tym zastanowić, to to co robiła jej
matka wcale nie było troską. Ona po prostu nie mogła pogodzić się
z tym, że jej jedyna córka nigdy nie zostanie lekarzem. Nie miała
wyboru, musiała w końcu to zaakceptować. Problem w tym, że pani
Torres wcale nie była osobą, która łatwo się poddaje. A Camila
to po niej odziedziczyła.
Jej ojciec wcale
nie był lepszy. Kiedy się spotkali, w kółko powtarzał jakie to
dobre uczelnie znajdują się za granicą. Nawijał jak nakręcony o
tym, że ona powinna robić to co on. Oczywiście zapewniał, że
pomógłby jej, gdyby nie mogła sama sobie poradzić. Ale ona po
prostu nie chciała. Tylko tyle.
Rozległ się
dzwonek do drzwi. Podniosła się z miękkiego fotela i ruszyła aby
je otworzyć. Za progiem zobaczyła swojego przyjaciela. Najpierw na
jego twarzy widniał uśmiech, później jednak zmienił się on w
niepokój.
- Co się stało?
– spytał podchodząc bliżej.
Spojrzała na
niego udając zdziwienie i starając się nie myśleć o rozmowie,
która miała miejsce kilkanaście minut temu.
- Dlaczego coś
miałoby się stać? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie udawaj.
Widzę, że płakałaś.
Podniosła rękę
i dotknęła nią swojego policzka, na którym poczuła świeże
ślady łez. Nawet nie zauważyła, kiedy się tak rozkleiła.
- Oglądałam
telewizję – skłamała gładko. – Czasami tak mam.
- Tak, poczekaj,
bo ci uwierzę – skwitował.
Zdjął buty,
chwycił Camilę za rękę i pociągnął ją do salonu. Kiedy
usiedli na czarnej sofie, spojrzał na jej zaczerwienioną twarz.
- Powiedz mi, co
się stało – rzekł.
- Ależ nic –
zaprzeczyła. – Naprawdę, nie ma o czym mówić.
- Camila, nie
łżyj, tylko mów – rozkazał.
Założyła ręce
na piersi i odwróciła wzrok w stronę okna.
Czuła na sobie
jego spojrzenie. Zupełnie nie wiedziała, jak on potrafi tak
wszystko z niej wyciągnąć. Czytał z niej niczym z otwartej
księgi. No cóż, byli w końcu przyjaciółmi.
- Rodzice? –
Próbował zgadnąć.
Pokiwała powoli i
niepewnie głową.
- Mama dzwoniła.
Podciągnęła
kolana pod brodę i oparła na nich głowę. I znów nie czuła,
kiedy łzy zebrały się pod jej powiekami i wypłynęły na
zewnątrz.
Poczuła jak jej
przyjaciel obejmuje ją ramieniem.
- Spokojnie –
szepnął. – Nie płacz.
- Znowu mówiła o
jakiejś uczelni – wyznała przez łzy. – Powiedziała, że
ojciec ma znajomości i może załatwić mi miejsce w akademiku. Ale
ja nie chcę, Maxi. Oni tego nie rozumieją. Ja mam już po prostu
dość…
Odgarnął jej
rude włosy na plecy i odwrócił ją w swoją stronę.
- Nie mów tak. –
Dotknął jej twarzy. – Ty wcale nie musisz ich słuchać, Cami.
Jesteś już dorosła.
- Ale to są moi
rodzice. – Pociągnęła nosem. – Maxi, dlaczego to wszystko musi
być takie trudne? Dlaczego oni po prostu nie dadzą mi żyć swoim
życiem? Czemu nie mogą mi dać spokojnie rozwijać swojej pasji?
Nie potrafią jej zaakceptować? Nie są zdolni zrozumieć, że ja
tak bardzo kocham motocross…?
I po tych słowach
Maximiliano był już pewny jednego. Nigdy nikomu nie pozwoli odebrać
rudowłosej motorów. Nie da zabrać jej szczęścia. Nikt nie
skrzywdzi jej, póki on będzie jej przyjacielem.
Jej wzrok wędrował
od drzewa do drzewa, od chmury, od kwiatu do kwiatu, aż w końcu
zatrzymał się na ciemnowłosym chłopaku siedzącym na trawie. Na
jej widok podniósł się ziemi i podszedł do niej.
- Cześć Violu .
– Pocałował ją w policzek i chwycił za rękę.
Uśmiechnęła
się, a on to odwzajemnił.
- Chciałeś mnie
gdzieś zabrać? – spytała.
- A tak –
zgodził się. – Miejsce wprawdzie takie zwykłe, ale mam nadzieję,
że ci się spodoba.
- Na pewno tak –
zaśmiała się.
Włożyła rękę
pod jego ramię i oboje ruszyli w jemu tylko znanym kierunku.
Szli zatłoczonymi
chodnikami Buenos Aires mijając niesamowitą ilość ludzi.
Niektórzy szli parami, niektórzy grupami, a jeszcze inni
spacerowali sami, ewentualnie z psami na smyczy.
- Lorenzo –
zagadnęła – a gdzie dokładnie mnie prowadzisz?
- To będzie
niespodzianka – odpowiedział tajemniczo.
Pokiwała głową
i oparła ją o jego ramię.
On była
tajemnicza, on był tajemniczy – kolejna wspólna cecha. Było ich
mnóstwo, a ona z każdym dniem wynajdywała kolejne, i kolejne. Mimo
to jednak wiedziała, że jej uczucie do chłopaka nie jest już
silne jak na samym początku…
Wszystko w końcu
kiedyś się kończy. Ona jednak nie wiedziała, jak szybko skończy
się związek jej i Lorenza. Była już z nim tak długo. W tym
momencie po prostu nie miała serca go zostawiać. Widziała
przecież, jak na nią patrzy, jak uśmiecha się na jej widok.
Widziała jego chęć do kolejnych spotkań, jak z zapałem planował
to, co będę robić przez najbliższe tygodnie. Chciał jej dać
wszystko, nawet gwiazdkę z nieba.
- Jesteśmy na
miejscu.
Podniosła wzrok.
Przed nią roztaczała się olbrzymia łąka, pełna różnorodnych
krzaków i traw. W niektórych miejscach trawa była tak zielona, że
aż raziła w oczy. Uśmiechnęła się.
Uwielbiała takie
miejsca.
Uwielbiała
przebywać w nich z kimś, kogo kochała.
Bo kochała
Lorenzo. I choć ta miłość malała, i malała, i malała, to nadal
istniała. Violetta wiedziała, że kiedyś może skurczyć do
rozmiarów mikroskopijnych, ale na razie była.
Była, a razem z
nią i ich związek. Związek Lorenzo i Violetty.
Tak oto prezentuje się rozdział siódmy :) Znów trochę przykrótki, ale jakoś nie umiem pisać dłuższych :D
Macie fotografa Brodueya, Camilę i Maxiego oraz Violettę ze swoim chłopakiem. Ich wątek moim zdaniem wyszedł mi najgorzej, ale to nieważne :D
I co jeszcze...?
Tym razem poczekam sobie na 15 komentarzy :) To chyba nie aż tak strasznie dużo? No, mam nadzieję, że nie xD
Aha. Przy okazji chciałam wam polecić spis opowiadań o Violettcie, do którego zgłosiłam oba moje blogi :D Spis został złożony wczoraj, więc dopiero zaczyna się rozkręcać :) Jeśli macie swojego bloga, to zgłoście go :) Czuję, że ten Spis to będzie sukces, dziewczyna, która go założyła jest zmotywowana :D Tutaj macie linka: [KLIK]. Z boku po prawej jest też button, jeśli go klikniecie to przeniesiecie się bezpośrednio do Spisu :D Gorąco polecam :)
Tak. Następny rozdział po przekroczeniu magicznych 15 komentarzy, jak już mówiłam :D O czym sobie w nim przeczytacie? Trochę o Włochach - nie, nie o kraju, tylko o obywatelach. Dokładniej to o tym, jak młody Włoch nie szanujący kobiet może traktować taką, która pochodzi z jego kraju :) I jeszcze trochę o tym, co czuje dziewczyna niekochana przez rodziców, oraz o nauczycielu tańca :D No, mniej więcej :P
Chyba o niczym nie zapomniałam :D
Aha! No pewnie, że zapomniałam :P
Wstawiam wam tutaj zwiastun bloga zrobiony przeze mnie :) Możecie go też obejrzeć w zakładce 'Opis bloga i zwiastuny' :) Dlaczego w liczbie mnogiej? Ponieważ niedługo zostanie tam również wstawiony zwiastun z Doliny Zwiastunów, który zamówiłam zanim sama spróbowałam coś zmajstrować :D
Oto on:
I jak? Piszcie, jak wam się podoba, ocena jest dla mnie bardzo ważna :)
Więc to chyba już wszystko :)
Zapraszam serdecznie na mojego drugiego bloga, gdzie pojawił się już part o Bromili :)
Kocham was bardzo <3333333
Wasza Alexandra :*
Nie wszyscy posiadają tak wyjątkowy styl pisania. Musisz to wykorzystać, dobrze? Doskonale widzę, jak bardzo się rozwijasz. Zawsze uważałam, że masz ogromny talent, który tylko czeka, aby wyjść na światło dzienne. Nie pomyliłam się. Tą publikacją tylko to udowodniłaś, kochanie. Możesz być pewna, że pozostanę twoją fanką do końca. Nie zawiedziesz się na mnie, obiecuję.
OdpowiedzUsuńW twojej historii urzekła mnie wielowątkowość. To niesamowite, jak szybko potrafisz zmieniać punkt widzenia. Najpierw piszesz o szczęściu, miłości, innym razem o smutku, żalu. Podziwiam cię za to. Nie wszyscy to potrafią.
Najbardziej urzekł mnie fragment z Camilą i Maxim. Idealnie opisujesz ich przyjaźń, relacje. Szkoda, że w serialu jest tak mało scen poświęconych właśnie temu. Na darmo wprowadzili wątek Caxi, zamiast zająć się ich przyjaźnią.
Gratuluję ci serdecznie każdego komentarza. Zasłużyłaś. ♥
Twoja na zawsze
Julka.
Julka, twoje słowa wiele dla mnie znaczą :*
UsuńGracias <3333
raz dwa trzy mojee ;.;
OdpowiedzUsuń<333
UsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńFajnie to napisałaś :) Bardzo fajny zwiastun i ta piosenka czekam też na ten drugi :D Ja czekam aż Viola spotka Leona i koniec <3 Czekam na następny rozdział :)
Te amo mucho ♥ ~Weronika~
I se poszła z GG, wiesz co? xD Mogłaś przynajmniej mi napisać, że skomentowałaś! :D
UsuńDziękuję :*
Boże jak ty to robisz , że z każdym rozdziałem twoja historia bardziej mi się podoba ?
OdpowiedzUsuńBrodwey .....fotograf.?
No dobra nawet widzę go w tej roli...
Przyjaźni Cami i Maxiego jest piękna szkoda , żę w serialu ją trochę popsuli przez Caxi....No ale cóż....
dobrze , że się rzyaźnią a nie są razem...
Związek Violetta i Lorenzo słabnie.......
Oby się Leoś pojawił i Viola miałaby dobry powód do zakończenia ich związku....
No to tradycyjnie czekam na next :**
Gracias <3333
UsuńNa początek przepraszam za spóźnienie ale ostatnio szkoła daje mi wolne jedynie w weekendy :/
OdpowiedzUsuńNo ale nie ma co narzekać, już bliżej niż dalej do wakacji! :D
Zacznę od zwiastuna:
Jestem pod mega ogromnym wrażeniem, przede wszystkim pomysł, a po kolejne - wykonanie!
W życiu nie potrafiłabym czegoś takiego zmontować, nie wspominając już o pomyśle - jesteś naprawdę jedyna w swoim rodzaju, uwielbiam Twój styl i pomysły! <3
Fran w 1:39 jaka śliczna, mogłaby wyglądać tak zawsze, bez tych kokardek które wkładają jej we włosy :/
Końcówka zwiastuna - wszyscy razem, jejku, uwielbiam tą Violettową ekipę, zwłaszcza w Twoim wydaniu!
Dobra, przestaję się już zachwycać filmikiem, teraz przechodzę do rozdziału xD
Moja biedna Cami noo :(
Strasznie mi jej szkoda.
A Maxi... Maxi jest kochany.
Uwielbiam momenty Caxi (te w przyjacielskim wydaniu ale jeżeli są przedstawieni jako parring to chyba jestem jedną z nielicznych którym to nie przeszkadza xD), dopóki ma Maxiego przy sobie nikt jej nie skrzywdzi, jestem pewna.
Co do Lorenzo i Violetty... nie ufam mu noo xD
I Vilu sama widzi, że ta miłość z czasem maleje...
Miłość która maleje to nie jest prawdziwa miłość.
Co do Broduey'a to podoba mi się ta jego pewność siebie i zdecydowanie, jestem pewna że sobie poradzi :D
Rozdział jak zwykle świetny, klimatyczny, jak każdy Twój! <3
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, a teraz lecę dalej nadrabiać zaległości blogowe i czytać Twojego kolejnego parta o Bromili :D
Kocham <3
Jeju, jak ja kocham twoje komentarze, są takie cudne <33333
UsuńAż tak podobał ci się zwiastun? Wow, nie spodziewałam się :D Ale się cieszę :)
Gracias <3333
Świetny zwiastun, piosenka jest piękna. :)
OdpowiedzUsuńTwoja historia z rozdziału na rozdział jest coraz ciekawsza. :)
Bardzo miło się czyta i szybko, z tego powodu jest mi smutno, bo twojego bloga mogłabym czytać cały dzień. :)
Czekam na next. :)
Mam pytanie kto zgwałcił Fran?
Dziękuję :***
UsuńAle pytanie xD A tego się zapewne dowiesz :)
Tak wiem co sobie myślisz..
OdpowiedzUsuńFruits powiedziała, że wpadnie, a minęły 2 tygodnie i dopiero teraz wpadła..
Sorki, no, ale jestem ;-)
Rozdział, świetny.
Maxi jest taki kochany ^^
Zwiastun boski, podasz mi adres do Doliny Zwiastunów? Może skorzystam ;-)
Zauważyłam, że masz zamiar odwiedzić moje wypociny, jak znajdziesz czas. Wow!
Od teraz zawsze tutaj mnie znajdziesz!
Czekam na ciąg dalszy!
Nie ma sprawy :)
UsuńLink do DZ jest z boku po prawej, ale ten zwiastun akurat robiłam ja :D
Gracias <3
Kochanie! Olciu!
OdpowiedzUsuńRozdział wgl. to śliczny, zdolna Ola. <3
Kochana, mój komentarz nie będzie treściwy. nie będzie długi. ;c
Dziękuję Ci za ten rozdział. I za masę innych. <3
Łocho, to już siódemka, mhm. c:
Rodzice Camili mogliby trochę zluzować ._. XD
Brodłejaszek, powodzenia, haha. ^^ <3
Violetta, ja wiem, że ty spotkasz innego mężczyznę, ja to normalnie wiem! xd Jestem medium z Polski, o tak! Haha, xx. :3
Dobra, bo chyba świruję. XD
Proszę o kolejne rozdziały i zapraszam do mnie na ten cały prolog, kochanie c:
Całuję i ściskam,
~ Martyna .
Medium z Polski, rzeczywiście :D
UsuńKurde, to ja tam jeszcze nie byłam??? Boże, jaka ja jestem głupia, przepraszam! Już idę! Teraz idę i pójdę i będę na zawsze <333333
Gracias <3333
Droga Alexandro!
OdpowiedzUsuńTutaj i tak nie jestem aż tak spóźniona, jak byłam na tamtym Twoim blogu, ale też nie przybywam najwcześniej, przepraszam.
Rozdział może rzeczywiście nie jest zbyt długi, ale nie długość jest ważna. Jesteś tak niesamowicie utalentowaną osobą, że nawet w tak krótkim rozdziale umiesz pokazać nam wszystkim jak wielkie są Twoje możliwości pisarskie, serio. Jakościowo jest to na bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie, jak zresztą wszystko, co piszesz. Ja wszystkie Twoje dzieła uwielbiam - czego dowodem jest choćby nadrobienie dwóch Twych blogów jednego dnia, co mimo wszystko, było dla mnie prawdziwą przyjemnością - i to się nigdy nie zmieni.
Masz wspaniały styl pisania, wielu z nas może Ci jedynie pozazdrościć, naprawdę. Ja zazdroszczę. I jak już wielokrotnie mówiłam - podziwiam Cię. Ten rozdział, jak zwykle u Ciebie, był czymś naprawdę niezwykłym i godnym uwagi. Toteż jak najbardziej zasługuje na komentarz.
Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo cieszę się, gdy widzę, że dodałaś nowy rozdział czy nowego parta. Serio. Tak było oczywiście i tym razem. Nie mogłoby być inaczej. Czy ja już mówiłam, że uwielbiam czytać wszystko, co napiszesz? Nie? XD
To mówię to teraz <3333
Znów przepraszam, że jakoś tak krótko, bez sensu i w ogóle. Spieszę się trochę, chcę jak najszybciej nadrobić zaległości, które mam w komentowaniu, wybacz. Jednak musiałam tu wejść i skomentować, Twoich blogów nie mogłabym pominąć. A tak btw. byłaś już u mnie na drugim rozdziale? XD Chciałabym poznać Twoją opinię, gdyż jest dla mnie bardzo cenna.
Dobra, uciekam. Życzę dużo weny.
Kocham
Dulce
Wcale się nie spóźniłaś :D
UsuńNie masz mi czego zazdrościć, to ja zazdroszczę tobie <3333
Nie skomentowałam? Mogę przysiąc, że komentowałam! Kurde, czytałam na bank, ale jak mogłam nie skomentować? Głupia jestem -.-
No dobra, jeszcze dzisiaj skomentuję, ewentualnie jutro :)
Kocham <3333
Świetna historia ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na spotkanie Leonetty :3
Piszesz świetnie, a Caxi opisujesz w taki sposób, że nie przeskadza mi dotychczasowy brak Naxi <3
Piszesz cudnie, czekam na next, żeby dowiedzieć się gdzie Lorenzo prowadzi Vilu :*
Czekam i pozdrawiam :3
Gracias <3333
UsuńCudownie
OdpowiedzUsuńNa prawdę cudowne
Wybacz ale nie stać mnie na więcej...
Bardzo, bardzo dziękuję <3333
UsuńOlu, kochanie, skarbie, słoneczko...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mam napisać. Czytałam ten rozdział już dawno temu, naprawdę... ale im dłużej nie komentowałam, tym głupiej było mi tu wrócić. Chyba powinnaś mnie zabić.
Zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co piszesz. Wszystko jest bezbłędne, a to, co piszesz jest tak naturalne. Autentyczność w Twoim opowiadaniu, a raczej opowiadaniach jest wielką wartością. Podziwiam Cię za to, że choć jesteś bardzo młoda, tak wspaniale znasz zasady pisania. Wiele osób popełnia błędy, lecz u Ciebie to się praktycznie nie zdarza. Dziękuję Ci za to. Przepraszam za wyzystko. Nie potrafię oddać tego, jak Cię kocham i nie potrafię oddać tego, jak głupio mi, ponieważ tak Cię zaniedbałam.
Twoja wielka fanka, której jest strasznie głupio...:c
Nic nie szkodzi, ja też czasami nie komentuję.
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa, Haniu, one bardzo dużo dla mnie znaczą :)
Kocham cię <33333
A więc i mój komentarz:)
OdpowiedzUsuńDlaczego Ty masz tyle talentu? To jest niesprawiedliwe, mogłabyś mi oddać połowę i było by ok. W zamian oddam Ci pół mojego nie-talentu :) Propozycja nie do odrzucenia
Cama ma głupich rodziców. Ej, patrz,siekiera! Huehuehuehuehue!
Przykro mi Cami, nie masz już rodziców...
Chyba za często zabijam kogoś w komentarzach...
Lorenzo ma imię na L, tak jak Ldiego. Przypadeg? Nie sondze xd
No przepraszam, ale lubię Dielette. Sorry.
Czo to za brzydkie zdjęcie pod rozdziałem? Ty mi tu jakieś Caxi, jakąć Fandelarie promujesz? Wiesz co o tym myślę... Nie, chyba nie wiesz xd
Brodłejku (pisownia celowa) mój! Jedź do Camili, ożeń się z nią, utnij jej głowę, zrób co chcesz, ale oddziel ją od Maxiego. Oni NIE mogą się przyjaźnić- sorry, nie pozwalam.
Tak sobie myśle, że chyba wolałabyś nie dostawać ode mnie komentarzy...
Co tam :D
Kocham Cię <3
Uśmiałam się z twojego komentarza, serio :D
UsuńNie zabijaj mi rodziców Camili, oni będą jeszcze potrzebni, przydadzą się, muszę zrobić z nich potworów bez serca xD
Weź, to nie Caxi, to Camila i Maxi :P W życiu bym ich nie zeswatała, to przyjaciele są! :D
Brodłejek przyjedzie, nie bój się o niego xD
Oczywiście, że WOLAŁABYM dostawać komentarze od ciebie, lubię się śmiać xD
Dziękuję <333
Kocham <333
Tak się teraz zastanawiałam, czy dodawałam komentarz i jednak nie .-.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale ten tydzień miałam strasznie zawalony i jak przeczytałam rozdział, to zamknęłam kartę i dalej się uczyłam...
Ja tu myślałam, ze to Federico, a ty mi tu z Brodkiem wyskakujesz XD I tak będzie Naxi, ja to wiem! :P
Pozdrawiam, Justyna ^^
Ja też tak czasami mam xD
UsuńGracias <3333
Hey :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam w powyższym poście
jestem nowa :**
Będę czytać twojego bloga *o*
Jest niesamowity <33 Nie mogę
w to uwierzyć, że jednak jest taki blog,
najlepszy!!!
A co do proma - boskie jest :)
Ekstra ta muzyka w tle :)
Pozdro ;)
Bardzo się cieszę z owej czytelniczki xD
UsuńDziękuję <333
Kochany Olasku
OdpowiedzUsuńPisze ten komentarz juz trzeci raz i chyba zaraz wykorkuje. Cholerny tablet mi cofa stronę, zabije się, albo jego. Jedno z dwóch, oba beznadziejne. Kochanie, przepraszam, że przychodzę dopiero po takim czasie, ale ja już taka jestem. Spoznialska Marcia. Postaram się od dziś komentować wszystko na czas i być wiernym temu, bo inaczej znów na zbiera mi się gromadka blogów, a ja nie dam sobie z nimi rady :( Przepraszam, że będziesz musiała to czytać. Moja marna opinia wcale nie jest fajna, wiem to. Wybacz.
Kochanie, ja nie wiem jak ty to robisz, ale cie uwielbiam. Podziawialam od samego początku, a teraz jestem z Ciebie cholerne dumna. Przekazujesz czytelnikom siebie. Historia jest tobą, a ty jesteś historią. Znajdujesz się w centrum. Pokazujesz co to znaczy przyjaźń, odkrywasz tajniki miłości, budujesz chęć zdobywania marzeń. Prowadzisz nas na start, stawiasz przeszkody, pomagasz nam je pokonywać i wskazujeaz drogę do mety. Jestes skarbkiem na bloggerze i moim. Dziękuję ze tyle dla nas poświęcasz. Przepraszam, że nie umiem wyrazić swoich uczuć. Wybacz.
Dziękuję za wszystko.
Kocham bardzo,
Marcia
PS: wybac za krotkosc tego komentarza, tablet, grr
Marciu, dziękuję ci za tak piękny komentarz, nie szkodzi, że spóźniony :)
UsuńTwoja opinia jest dla mnie cholernie ważna, kocham cię <3333
Genialny filmik. Uwielbiam twoje oba blogi. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuń