Powoli zbliżała
się do dużych, białych drzwi. Serce tłukło się w jej piersi.
Zawsze tak było, kiedy miała wejść do tego budynku. Ta niezmienna
reakcja miała swoje miejsce już od czterech lat, każdego dnia. Nie
mogła być inna, bo Ludmiła ciągle odczuwała to samo, gdy miała
odwiedzić swoją siostrę. To wszystko przez poczucie winy. To ono
doprowadzało ją do takiego stanu. W głębi duszy wiedziała, że
to wszystko stało się przez nią, że to z jej powodu Sara znajduje
się w tym miejscu, to z jej powodu cierpi. Ale nie mogła już
cofnąć czasu. Co się stało, to się nie odstanie. Nie miała
wyboru – musiała żyć z tym okropnym poczuciem winy już do
końca.
Atmosfera panująca
w zakładzie psychiatrycznym nie była przyjemna. Po korytarzach
chodzili pacjenci. Niektórzy zdawali się być obecni tutaj tylko
ciałem, nie duchem. Gdzieś w oddali słychać było krzyki
awanturującego się mężczyzny. To było tutaj normalnością, a że
tak często spędzała czas w tym miejscu, to już się przyzwyczaiła
do trudnych, ciężkich czy dziwnych sytuacji.
- Dzień dobry. –
Za swoimi plecami usłyszała głos. – Pani do Sary, tak?
Odwróciła się.
Przed sobą zobaczyła wysoką, ciemnowłosą kobietę w białym
fartuchu. Uśmiechała się do niej.
- Tak –
potwierdziła. – Jest u siebie?
- Oczywiście. –
Skinęła głową. – Może pani do niej iść.
Oddaliła się od
pielęgniarki w stronę pokoju swojej siostry. Stanęła przed
białymi drzwiami, za którymi jak zawsze panowała cisza. Delikatnie
nacisnęła klamkę i uchyliła drzwi.
Jej
bladoniebieskie oczy dostrzegły drobną dziewczynę skuloną na
jednoosobowym łóżku. Kremowa pościel w kompletnym nieładzie
zasłaniała jej kolana. Ona sama z pustym wzrokiem wbitym w białą
ścianę, zupełnie nie dawała znać, że wie o obecności Ludmiły.
Blondynka podeszła
do niej i ukucnęła przy brzegu łóżka, tuż przed swoją siostrą.
Tak bardzo chciała, aby ty na nią spojrzała, aby na jej twarzy
wykwitł ten uśmiech sprzed czterech lat. Marzyła, aby znów
usłyszeć jej śmiech odbijający się echem o ściany całego domu,
aby jeszcze raz pokłócić się z nią o jakąś błahostkę.
Wiedziała jednak, że być może nigdy nie będzie to możliwe, że
nigdy nie wrócą tamte czasy.
- Sara –
odezwała się cicho, kładąc rękę na jej dłoni.
Cisza. Nawet nie
drgnęła. Od czterech lat, nigdy nie poruszała się, kiedy jej
siostra była obok. Kiedy jej nie było – również nie.
Sama nie
wiedziała, czego może się spodziewać po zgwałconej dziewczynie.
Miała tylko szesnaście lat, gdy to się stało. Była jeszcze
młoda, była taka młoda… I wszystko legło w gruzach jednej nocy.
Upadła na samo dno przepaści i nie miała już siły się podnieść.
Próbowała, Ludmiła wiedziała, że próbowała, ale to było ponad
jej siły. Przestała walczyć. Poległa. Wróciła na tarczy.
- Przepraszam –
szepnęła kobieta. – Przepraszam za wszystko.
Te same słowa od
czterech lat. Powtarzała je codziennie, lecz nigdy nie będzie mogła
tego naprawić. Wiedziała, ze to tylko nieistotne zdanie.
Wstała z podłogi
i ostatni raz spojrzała na swoją siostrę. Oczy zapiekły ją.
Odwróciła się.
Wyszła z pokoju
ze świadomością, że jutro znów tu wróci. Że jutro znów będzie
przepraszać.
„Niekończąca
się opowieść, którą słyszysz na faktach,
trzeba zabić
skurwysyna to najlepsza jest terapia.
To kilka sekund
życia co zmieniają teraz wszystko,
czas leci coraz
szybciej wspomnienia i tak przyjdą.
Spotkała ją
krzywda, której nie da się naprawić,
Do końca swego
życia nie zapomni jego twarzy”
~ Laska –
Smutna historia ~
Po mieszkaniu znów
rozległ się denerwujący dźwięk dzwonka do telefonu.
Zaklął pod
nosem, po czym wziął komórkę do ręki i z niechęcią nacisnął
zieloną słuchawkę.
- Czego? –
warknął do słuchawki.
- Chciałem ci
tylko przypomnieć, że dostałeś tą ostatnią szansę od szefa i
masz się dzisiaj zjawić w pracy – Usłyszał głos swojego
przyjaciela.
Westchnął
głęboko.
- Przecież wiem –
mruknął. – Dzwonisz szósty raz, człowieku.
- Bo chcę uniknąć
kolejnych litanii, które będę składał u szefa, żeby łaskawie
znów przyjął cię do roboty. Nie będę świecić za ciebie
oczami.
- Zapamiętałem
to z pierwszym razem. Czy ty masz mnie za jakiegoś idiotę?
- Moje słowa
nigdy nie oddadzą tego, jak wielkim głąbem jesteś.
- Bardzo śmieszne.
Widzimy się o czwartej, cześć.
Rozłączył się.
Uwielbiał tego
chłopaka. Był jego najlepszym przyjacielem od wielu lat, jeszcze w
tych czasach, kiedy ze swoimi rodzicami tworzył rodzinę,
niekonieczne szczęśliwą. Ale Marco nigdy nie zostawił go w
potrzebie. To jemu mógł się wygadać, poużalać, a nawet
wypłakać. Przy nim nie wstydził się okazywać swoich słabości.
Mógł powiedzieć mu wszystko i mieć pewność, że nikt więcej
się o tym nie dowie.
Pochodzili z dwóch
różnych krajów. Zbliżyła ich przeprowadzka do Argentyny. Kiedy
Federico w wieku trzynastu lat przyjechał do niej z Włoch, Marco
już rok wcześniej opuścił rodzinny Meksyk.
Poznali się w
szkole. Nauczycielka hiszpańskiego kazała im za karę zostać po
lekcjach i uporządkować szafki w klasie. Nie przeszkadzało im to,
ponieważ to za rozmawianie na zajęciach musieli to robić.
Spędzenie więcej czasu razem było dla nich świetnym pomysłem.
Federico pamiętał,
jak tego dnia zalał wodą ich ostatnie sprawdziany. Oczywiście nie
specjalnie. Pech chciał, że w tym samym momencie do klasy weszła
ich nauczycielka.
Dzięki
pomysłowości Marco, wszystko uszło im płazem. On zawsze miał
nienaganne wymówki, tak było i tym razem.
Odtąd stali się
nierozłączni. Wszędzie chodzili razem. „Fede i Marco” – tak
o nich mówiono. Zawsze razem, nigdy oddzielnie.
Aż do teraz.
Meksykanin widział, doskonale widział zachowanie swojego
przyjaciela, ale ni mógł nic zrobić. Nigdy nie odważyłby się
zerwać z nim kontaktu dlatego, że jest taki a nie inny. On jako
jeden z nielicznych widział co przeżył Federico i dlatego przy nim
był.
Potępiał jego
postępowanie, bo on sam miał wielki szacunek do kobiet. Ale
rozumiał go. Wiedział jak jest mu ciężko, że on jeszcze o tym
nie zapomniał i prawdopodobnie nigdy nie zapomni. Chciałby móc
wymazać mu z pamięci wszystkie te złe wspomnienia, ale wiedział,
że to niemożliwe.
I za to właśnie
Federico go kochał. Nigdy nie sądził, że będzie mógł zaufać
komuś tak, jak kiedyś ufał swojemu ojcu. Ale kiedy spotkał Marco,
wszystko się zmieniło.
Teraz wiedział,
że nic nie może zepsuć ich przyjaźni. Jest po prostu za silna.
Marco robił dla
niego wszystko – jak idiota za każdym razem błagał swojego
szefa, żeby znów przyjął Federa do pracy. Jak debil przekonywał
go, że chłopak się poprawi, że będzie już regularnie
przychodził do roboty.
Włoch westchnął.
Tak się dla niego
stara, a on to po prostu olewa?
Wolnym krokiem
podszedł do szafki i wyjął z niej wszystkie papiery z nutami jakie
miał. Musiał przecież wybrać coś na zajęcia – uczenie
dzieciaków gry na keyboardzie nie jest łatwe.
Ale musiał to
zrobić. Może nie tyle dla siebie, co dla swojego przyjaciela.
Marco robił tyle…
Federico mógł zrobić choć te jedną, głupią rzecz.
- Ileż mogę cię
wołać? – krzyknął z całych sił. – Gardło mi zaraz
wysiądzie, zwolnij trochę!
Kilkanaście ludzi
odwróciło głowy w jego stronę, ale on się tym nie przejął.
Nogi odpadały mu już od biegania, cóż tu dużo mówić – nie
był długodystansowcem.
Leon zatrzymał
się na moment i odwrócił w jego stronę. Na jego twarzy malowało
się zdziwienie.
Maxi podbiegł do
niego. Mężczyzna wyjął słuchawki z uszu.
- Wołałeś mnie?
– spytał.
Westchnął ze
zrezygnowaniem.
- Co najmniej
pięćdziesiąt razy odkąd wyszedłeś ze sklepu. Nie zapominajmy
też o tym, że prawie wpadłbym pod samochód, kiedy goniłem cię
przez pasy, ale ty oczywiście mnie nie usłyszałeś. No i jeszcze
dostałem torebką od pewnej starszej pani, na którą wpadłem przez
przypadek i rozsypałem jej zakupy. Trochę zajęło mi ich
pozbieranie, a później jeszcze zaczepiły mnie dzieciaki ze szkoły
w związku z nowym układem. Coś pominąłem? A tak, zaliczyłem
glebę, bo nie zauważyłem tego bezdomnego psa rozwalonego na środku
chodnika.
Leon podrapał się
po głowie. Próbował ukryć uśmiech.
- Wystarczyło
mnie dogonić.
- Dogoniłbym cię,
gdyby los nie sprzysiągł się przeciwko mnie i pozwolił mi jak
cywilizowanemu człowiekowi przejść spokojnie przez kilka ulic
Buenos Aires. Z czego się śmiejesz, człowieku? To wcale nie jest
zabawne.
W rzeczywistości
wcale nie był na niego zły. Ale pożartować chyba zawsze można,
prawda? Obaj zawsze mieli bardzo duże poczucie humoru.
- Nie, no co ty –
rzekł Leon uśmiechając się. – Pomijając to, że wyglądasz jak
idiota, to przecież nic takiego się nie stało, nie?
- Weź mnie
chłopie nie osłabiaj – prychnął jego przyjaciel. – I tak
wyglądam lepiej od ciebie.
Ze swoją
nierozłączną czapką na głowie rzeczywiście był bardzo
przystojny. Miał swój styl, inny od reszty chłopaków, mężczyzn.
Nie lubił chodzić elegancko ubranym, wolał swoje sportowe dresy i
bluzy. Poza tym, w jego zawodzie najważniejsza była wygoda.
Leon zaś
ubóstwiał swoje koszule w kratkę i ciemne jeansy. Był samotnym
ojcem, miał córkę na utrzymaniu i musiał wyglądać poważnie.
Wiedział, że w takim stroju zyska więcej w oczach ludzi, z którymi
kontakt ma Dolores, a właśnie na tym mu zależało – żeby
dziewczynka nigdy nie wstydziła się swojego ojca. W końcu ma tylko
jego.
- Camili z tobą
nie ma?
- Nie, poszła na
uczelnię. Dzisiaj ma nocne zajęcia, mam po nią podjechać rano. I
oczywiście od razu zawieść ją na tor. Nie rozumiem, jak można po
dziesięciu godzinach wkuwania jeździć na motorze, bez żadnego
odpoczynku. Przecież ona się kiedyś wykończy.
Mężczyzna
uśmiechnął się.
- Ona? –
powiedział. – Gdyby miała się wykończyć, to zrobiłaby to już
dawno temu. Prędzej zaliczy wtopę na torze, niż się podda.
- Nawet tak nie
myśl, Leoncio. – Maxi podniósł palec w ostrzegawczym geście. –
Jeszcze wykrakasz, i co?
Jego przyjaciel
położył mu rękę na ramieniu.
- Camila jeździ
dziesięć lat, a jakoś jeszcze nigdy nie miała żadnego poważnego
wypadku – rzekł. – A to, że ja powiem jakąś głupotę, to nic
nie zmieni.
- Ale i tak nie
mów. Przezorny zawsze ubezpieczony.
- Okey, już będę
cicho – zaśmiał się. – Szukałeś mnie po coś konkretnego?
Maximiliano
otworzył dłoń i uderzył się nią z całej siły w czoło.
- Musisz mi pomóc.
– Chwycił go za ramię i pociągnął za sobą. – Nie ogarnę
sam tego układu, idziesz ze mną.
Leon ledwo
utrzymał równowagę, kiedy jego przyjaciel biegł przed siebie nie
zważając na ludzi wokół.
- Maxi, muszę
odebrać Dolores, obiecałem…
- Twoja sąsiadka
ją lubi, odbierzesz ją za godzinę. – Chłopak machnął ręką.
– Przeżyjesz.
Westchnął
głęboko.
- Za jakie
grzechy…
Nie dostał jednak
odpowiedzi, ponieważ kilka sekund później leżał płasko na
środku chodnika.
- Wstawaj pokrako,
nie ma czasu!
Podniósł się
powoli na nogi. Nie zważając na rozbawione spojrzenia przechodniów
ruszył za swoim przyjacielem, który był już kilkanaście minut
dalej.
On również nie
był długodystansowcem.
Więc pojawia się rozdział dziewiąty
:) Jak wam się podoba? Ja osobiście uważam, że na całej linii
spierniczyłam wątek Federico -.- Ale nie gadajmy o tym :D
Pod ostatnim rozdziałem było taaaaak
dużo komentarzy! Wiecie jak się cieszyłam? Nie wiecie! Jesteście
wspaniali, dziękuję <33333
A teraz poproszę o... 19 komentarzy
:) Teraz to już na bank dacie radę :D
To co? Życzę wam przyjemnego
czytania, i wgl :D
Kocham was <33333
Kochanie,
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz, jak bardzo poprawiłaś mi humor dziewiątką.
Wiele razy powtarzałam ci, że masz niesamowity talent. Potrafisz idealnie grać na ludzkich emocjach: od śmiechu do płaczu czy jak ktoś woli - na odwrót. Tak. To chyba jest bardziej optymistyczna wersja, czyż nie?
Wszystkie wątki, które dziś poruszyłaś były niesamowite, jednak fragment z Maxim i Leonem kompletnie mnie rozwalił. Szkoda, że w serialu się tak nie przyjaźnią. To mogłoby być niezwykle ciekawą opcją.
Uwielbiam przyjaźń Cami i Maxi'ego. Zarówno w twojej historii, jak i w serialu. Nie toleruję czegoś takiego, jak Caxi. Jak sama napisałaś - "to nie są Caxi. To Camila i Maxi". ♥
OK, kończę już tą moją lekko bezsensowną wypowiedź, cześć! :)
PS: Będziesz teraz na asku? :D
Bardzo dziękuję xD A muszę przyznać, że mi się bardzo fajnie pisało fragment Leona i Maxiego xD
UsuńDokładnie. Nie ma Caxi, są Cami i Maxi :)
Wcale nie bezsensowna twoja wypowiedź :D
Teraz na asku, raczej nie, muszę trochę ogarnąc dom, ale później będę na pewno :D
Miejsce dla mnie :*
OdpowiedzUsuńA proszę xD
UsuńMiejsce na 'podium' XD
OdpowiedzUsuńJak się załapię. x
Załapałaś się :D
UsuńOLCIA. <3 (Mój zadziwiająco dziwny początek. XD)
UsuńKochanie, taki cudowny rozdział. x
Nie wiem jak do końca skomentować ten rozdział, ale powiem Ci, że bardzo mi się podobał. Chyba najbardziej Leon i Maxi. <3 Takie dwa żywioły. <3 ^^ A, no ich teksty i (w przypadku Leona) wypadki, haha. x
Proszę o następny rozdział i dziękuję Ci za ten. x
Jesteś świetna, masz wspaniały talent. ♥
Życzę masy weny oraz; pozdrawiam, ściskam i całuję!
Do następnego,
Ciotex Martyna. ♥
Chyba najbardziej końcówka rozdziału - perspektywa Leona i Maxiego*
UsuńA tak wgl. to przepraszam Cię za ten dupny komentarz. :C
Może przy następnym się wykażę? Oby. :D
Największy Ciotex pana Blanco. x :D
Komentarz był piękny :D i dziękuję bardzo kocham <3333
UsuńOMG cudo jak zwykle,a wątek Fede wcale nie jest zły :)
OdpowiedzUsuńMój kochany Maxi zabawny jak zwykle i wiem już co się stało Lu. Biedna ta jej siostra,oj biedna :(
Nie mogę się doczekac jak oni wszyscy się spotkają ;D Będę taka happy :*
buziaki ♥
l.v
Bardzo dziękuję <3333
UsuńSuper. :) Nie spieprzyłaś wątku Fede. Szkoda mi Lu, mam nadzieję, ze jej siostra wyjdzie z tego, że będzie miała siłę wyjść z dołka z pomocą Ludmiły. :) Czekam na next. :D
OdpowiedzUsuńSuper! Zapraszam do mnie www.wielkie-tajemnice-zycia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję, postaram się wpaść :)
UsuńParapapapam ♥
OdpowiedzUsuńFrancesca ^^ wchodzi!!
Ehh no wiesz no wiesz ;) nwm jak to powiedzieć! To było zjawiskowe! (xDD)
Masz świetny talent - 19 komentarzy :D uda się ^^ nie to co u mnie 4 komentarze najwyzej xDD
Lol no cóż widać że się starasz i trzeba to docenić, i nwm czemu jak ja coś przeczytam to komentuje to ZAWSZE żeby autorka wiedziała, że jest po co pisać, bo ma wsparcie ;**
Twój blog jest świetny, mam nadzieje, że rozwinie się jeszcze bardziej niż jakieś inne. Po prostu zasługujesz na więcej, bo tak naprawdę to jeden z najlepszych blogów jaki kiedykolwiek czytałam :)
Kto wie? Może za rok, dwa będziesz miała to stos komentarzy i wyświetleń, czytelników? Na pewno tak będzie :) Trzymam za cb kciuki :>
Buziaki, czekam na next ♥
Francesca ^^ wychodzi!
Nie martw się, czytelników na pewno ci przybędzie xD
UsuńDziękuję <333
Cudny rozdział. Szkoda, że nie było więcej wątków.
OdpowiedzUsuńAle i tak jest cudny.
Nie dam rady dzisiaj napisać dłuższego komentarza bo jestem zmęczona.
Przepraszam. I nie moge się doczekać kolejnego rozdziału.
http://naxiinietylkoinnahistoria.blogspot.com/ Jak będziesz miała czas to zajrzyj :)
Dziękuję, postaram się wpaść :)
UsuńC U D O W N Y <3 Zakochałam się w tym rodzialiki *.*
OdpowiedzUsuńWcale nie zepsułaś wątku Federico :D Jest genialny. :P
Móóój Marco. <3 Pisz o nim więcej błaagam. :'(
Jejku, jaka biedna Ludmiła...
Hahah, śmiałam na cały dom jak jakaś nienormalna przy wątku Maxiego i Leona, aż mama wbiegła do pokoju i "Co się dziecko stało?! Trzeba z tobą do psychologa?".
Uwielbiam przyjaźń Camili i Maxiego :P To jest genialne! :D I NIE MA Caxi. Jest Camila i Maxi. ♥
Dawaj mi tu szybciutko następny. :) Jesteś genialna. :*
Okeyy, niedługo będzie coś o Marco :D
UsuńDo psychologa? xD Mmm... pozdrów mamę :D
Dziękuję <3333
Rozdział naprawdę kapitalny ;)
OdpowiedzUsuńSara - biedna dziewczyna... Naprawdę mi jej szkoda.
Ludmiła z resztą też. Tak bardzo chciała by pomóc swojej siostrze... Doskonale ją rozumiem. Mimo że moja siostra ma dopiero 6lat nie pozwoliłabym jej skrzywdzić. Mogę na nią krzyczeć, wywalać ją z pokoju, ale nikt nie ma do tego prawa po za mną :D. Za bardzo ją kocham.
Federico... Wiele razy pisałam Ci jak bardzo uwielbiam jego postać... Szkoda mi go. Naprawdę... Wycierpiał tak wiele...
ale ma przyjaciela. MArco...
Zastanawia mnie to jak poznasz Fedemiłę... Co z nimi będzie... Włoch nie ma szacunku do kobiet, z kolei Lu jest taka delikatna... Ciekawi mnie to połączenie... BO ONO MA BYĆ !
Leon... Kolejny facet, który jest w moim serduchu :D
ejjj... ja kończe kom... Egzamin jtr ;c
wiedz, że CIę kocham :* JESTEŚ NAJLEPSZA <3333
Nikoletta :*
Ja tam nie mam kogo bronić bo cała ferajna starsza ode mnie :D
UsuńMam pomysł jak poznać Fedemiłę, ale to jeszcze odległe czasy xD
Powodzenia na egzaminie :)
Dziękuję, również kocham <33333
Olu ! Ten rozdział wyślę mojej kuzynce, to może się odstresuje i przestanie myśleć o tym egzaminie choć na kilka krótkich chwil. Fragment z Leonem i Maxim był nieziemski! Śmiałam się, a śmiałam. Wzruszyłam się na fragmencie z Ludmi. Biedna Sara i Ludmiła też. Prawdziwa przyjaźń ! To właśnie taka jaką ukazałaś we fragmencie z Fede! Cóż mogę jeszcze dodać ? Czekam na następny i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńA wysyłaj, proszę bardzo :D
UsuńDziękuję <3333333
Dopiero teraz zauważyłam że dodałaś rozdział a niestety ale matematyka mnie goni (prawdę mówiąc, to od wczoraj za mną lata xD) więc do niej idę, a tutaj wrócę jutro z jakimś sensowniejszym komentarzem, dobrze? <3
OdpowiedzUsuńKocham ♥
Matematyka to zło -.-
UsuńOkey, w takim razie czekam <33333
ma gupia klawiatura sie zepsula , wiec na telefonie pisze.nie pozostaje mi nic innego jak zarezerwowac sobiemiejsce :D
OdpowiedzUsuńTo niech ci się naprawi bo ją znajdę :D
UsuńOdzyskałam komputer i klawiaturę a tak naprawdę mama nową kupiła ale to szczegół XD
UsuńNo i już wiadomo o co chodzi , że Ludmila czuje się winna :'(
Ale mi jej szkoda :(
i jej siostry też...
Gwałt to poważna sprawa nie da się o tym szybko zapomnieć !
Leoś i Maxi na pewno nie są długodystansowi po co się męczyć lepiej jeździć autobusem albo rowerem :D
Więc wiem , że komentarz beznadziejny , ale staram się wszystko nadrobić...
Mam nadzieje , że mi wybaczysz tą beznadzieje :***
No to klasycznie czekam na next :****
Komentarz wcale nie beznadziejny :D
UsuńI pozdrów swoją mamę xD
Dziękuję <3333
Aleksandro :D Bardzo, bardzo mi się podobał ten rozdział ! Wątek Leona ♥ i Maxiego był cudowny chociaż Leon się przewrócił a Maxi nazwał go pokraką, a sam się wywalił jak psa nie zauważył :) Reszta naprawdę boska. Czekam na następny rozdział. W poniedziałek do szkoły :( W końcu się zobaczymy i sobie pogadamy :D Trzy dni i znowu wolne jakby nie mogli dać wolnego już przez te dni. KOCHAM CIĘ BARDZO BARDZO ! ~Weronika~
OdpowiedzUsuńTaa, do poniedziałku xD
UsuńKocham, dziękuję <33333
Jestem, jestem, nie ma to jak wyrwać się choć na chwilę od nauki <3 :D
OdpowiedzUsuńBiedna, biedna Lu :(
Samo przebywanie w takim miejscu musi być czymś strasznym, ogromną traumą a jeśli idzie się tam odwiedzić tak bliską osobę jak własna siostra, która w dodatku wiele wycierpiała i jest - delikatnie mówiąc - w opłakanym stanie, do tego zżerające ją poczucie winy, tylko ktoś o niezwykle silnej psychice by coś takiego wytrzymał.
Czy są tacy ludzie?
Wątpię, a jeżeli już to jest ich bardzo niewielu...
Fede i Marco, jacy słodcy i kochani! <3
Marco go pilnuje, a jak, a Fede jak miło go wita przez telefon xD
Biedny Maxi, żeby tak dostać torebką od starszej pani? xD
Ale udało mu się dogonić mojego Leośka więc było warto <3 :D
Maxi twierdzi, że niby wygląda lepiej od Leona?! xD
Taa, marzenie :D
Nie żebym miała coś do Maxiego no ale Leoś to wiadomo, Leoś, ahh xD
Camila nigdy nie miała żadnego wypadku na torze?
Hmm, czyżby Maxi i Leon musieli się martwić?
No bo przecież zawsze musi być ten pierwszy raz, oby Leon faktycznie nie wykrakał...
Na sam koniec mogę Cię jeszcze jedynie przeprosić za moje kolejne spóźnienie co powoli niestety staje się (albo już się stało) rutyną, moim mottem ostatnio staje się jedno, krótkie zdanie 'Oby do wakacji.', naprawdę, to już tak niedługo... xD
I wcale nie spierniczyłaś wątku Fede, wyszedł tak samo dobrze jak reszta, choć pierwszy najbardziej wzruszający a ostatni moim zdaniem najlepszy ze względu na obecność pewnej jednej postaci o czym wszyscy dobrze wiemy :D
Mimo to całość jak zwykle świetnie się prezentuje i Ty dobrze wiesz o tym, że uwielbiam czytać Twoje rozdziały czy One Party, czekam więc z niecierpliwością aż znowu coś wrzucisz, kocham bardzo ♥
Ważne, że jesteś, twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna <3333
UsuńBardzo dziękuję za piękny taki komentarz :*
Kocham cię <3333
Cudnie:*
OdpowiedzUsuńCo tu powiedzieć..? A no tak rozdział cud miód i malina nrmln czekam na next *o*
OdpowiedzUsuńHej, Oluś ♥ (po raz drugi, heheszki ;D)
OdpowiedzUsuńwybacz, że dopiero teraz pojawiam się z komentarzem, tak to już ze mną jest, cóż... ale w końcu jestem, nie wiem, czy to powód do radości, zobaczymy...
Więc tak, mamy rozdział dziewiąty ♥ I kurcze, wiesz, bardzo podoba mi się ta historia (moje kochana trzecioosóbówka ♥), klimat, który tu tworzysz, też jest całkiem inny, taki... nawet nie wiem jak to określić, ale uwielbiam to. Uwielbiam jak przedstawiasz wszystkie wątki, każdy z nich jest cudowny na swój sposób, czasem tajemniczy, czy melancholijny. Dużo tu uczuć - poczucia winy, radości, przyjaźni, chęci... zmiany? No, wszystkiego. Tonę sobie ♥ I dobrze mi z tym, hyhy.
Bardzo spodobała mi się perspektywa Ludmiły. Jest taka... inna. Strasznie działająca na psychikę, aż miałam ciarki. To miejsce, jej siostra, to puste spojrzenie. I ciągłe "przepraszam", które właściwie nie ma znaczenia, bo... jej siostry już tak naprawdę nie ma? Zniknęła, spotkała ją tragedia, jej umysł uleciał, skrył się w zakamarkach ciała, schronił. Czy kiedyś wróci? Po tylu latach? Będę czekać, by choć przez chwilę nie patrzeć na smutek Ludmiły, bo widać, że i ona cierpi. Cierpi, może najbardziej? To poczucie winy, boże...
Dalej, Federico. Bardzo podoba mi się jego przyjaźń z Marco, taka na dobre i na złe ♥ Jego przyjaciel zawsze jest, mimo trudności czy jego wad - jest przy nim. To takie cudowne. Mam nadzieję, że Federico się zmieni. Wiem, że wiele wycierpiał, że to co robi, to tak naprawdę mechanizm obronny, ale... ile tak można żyć? Ja nie chcę tylko... żeby zostało tak na zawsze. Jeszcze całkiem się nie zgubił, musi teraz walczyć, by nie spaść - na samo dno, z którego już nie będzie powrotu.
O ile dwie pierwsze perspektywy napełniły mnie lekką melancholią, to trzecia odmieniła wszystko. Rozbawienie - to teraz czuję. I radość, jakąś dziwną radość. Taka przyjaźń, ja cie ♥ Tak, zdecydowanie kocham, jak to opisujesz. Z taką lekkością i polotem, dziwnym ciepłem, które ogrania moje serce. Ono głupie jest, się chichra jak wariat. Hihihi <---- widzisz? -.- Eh. Dobrze, że na koniec wrzuciłaś ten fragment, myślę, że utworzył się nijaki kontrast, między nią, a wcześniejszymi - co oczywiście zasługuje na wielki plus. I tak, Maxi jest przezabawny (przystojny, muaahahaha, przystojny bufon ♥ sorki, musiałam, to nasze rozmowy tak na mnie działają xd), i widać, że tworzą z Leonem niezły duet przyjaciół. Pff, głupi cioł sam nie umie sobie poradzić, to ciągnie Leona do pomocy. No, co za XD hahaha.
Dobrze, to by było na tyle. Wiem, nie wykazałam się. Wybacz ;c Kiedyś na pewno będzie lepiej - gwarantuje XD
Kocham i czekam na kolejny,
Edzia ♥
Jakie nie wykazałam się, co?? Takich komentarzy to ja często nie widuję, a uwielbiam je <3333
UsuńZostawcie mojego Maxiego w spokoju! Niech se będzie bufonem, ale jest mój! :D
Dziękuję <3333
Kocham cię <3333333
Nuuudzi mi się więc dodam jeszcze jednego koma tylko dłuższego :D :33 *o* Więc tak rozdzialik idealny nie do opisania! alee... Doopadnę Cię bo znaleźć to Cie znajdę <3 już mówię czemu! >,< Nie mogłam se zasnąć więc wchodzę na laptopa znalazłam tw bloga *o* zafascynowałam się czytam,czytam i czytam aż tu nagle!! KONIEC :CC Byłam zdesperowana :<< Alee to jeszcze nie koniec :CC Skończyłaś w takim fajnyym momencie :CC Ale i tak Cię koffam <3 Weny życzę i czasu :D (Czas zabiera mi drogę do szczęścia xD :D)
OdpowiedzUsuńMusiałam skończyć, bo... no bo tak xD
UsuńDziękuję za komentarz <333
PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO TERAZ!
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze ;*
Biedna Sara i Lu... Choć ciekawa jestem ich pełnych historii.
Bardzo podoba mi się wersja badboy'a Federico. Oryginalna.
Wybacz, ale się nie rozpiszę.
Tak, tak.... głupia ja -,-
Czekam na nexta!
Loffki
Nie szkodzi :)
UsuńDziękuję za komentarz, a next będzie jak zobaczę jeszcze jeden kom :D
Olcia. <3333333333
OdpowiedzUsuńPrzybyłam z dużym opóźnieniem, jak to ja oczywiście. XD
Ale i tak nic nowego nie wniosę, bo przecież wszyscy tutaj obecni wiemy, że jesteś chodzącym geniuszem i w ogóle. <333
Powiem, że zaskoczyłaś mnie z tym szpitalem, serio padłam, ale oczywiście pozytywnie. Bo niby jak inaczej? :D
Coraz bardziej nas zaskakujesz i na to właśnie liczyłam. Za każdym razem udowadniasz nam jak wspaniałą pisarką jesteś. Bo jesteś, bez zaprzeczania mi tutaj. :P
Tylko czekać na następne cudo w twoim wykonaniu. ♥
Kocham, Soph. <333
Nie szkodzi, że z opóźnieniem, ważne że jesteś <3333
UsuńDziękuję za piękny komentarz, kocham cię <3333333
Cześć :3
OdpowiedzUsuńNa początku ci powiem, że cię kocham :D
Co już chyba wiesz :)
OMG nie spodziewałam się, że Ludmi ma sis w psychiatrycznym o_O
Biedna Sara ;(
Byłam kiedyś w psychiatryku, bo syn nowego męża mojej cioci tam leżał o_O
Jest tam strasznie i wcale nie fajnie ;(
Ja mam 4 rodzeństwa trójka młodsza i siostra bliźniaczka :/
Może i wywalam ich wszystkich z pokoju, czasami drę się na nich, że mnie pewnie w kosmosie słychać, mówię i myślę, że ich nie nawidzę ale jakby im się coś stało to bym nie przeżyła :/
Kiedyś jak moja siostra udawała, że jest mną to po prostu musieli mnie trzymać, bo bym ją zabiła ( mam czasami takie dziwne napady szału i agresji :D).
Ostrzegłam już, że jestem dziwna?? :D
Cudowny rozdział <3
Olu, z każdym twoim rozdziałem umacniasz nas w przekonaniu, że jesteś najlepszą bloggerką <3
W każdym wątku jest pełno emocji, które wszyscy przeżywamy razem z bohaterami. Ty wyrównujesz moją zrytą psychikę ^_^
Może wreszcie dzięki tobie będę normalna?? *_*
I jeszcze takie info :
Mam naprawczego zalanego przez sis Notebooka więc tak szybko się ode mnie nie uwolnisz :D
I Love You <3
Buziaczki :*****
Caat :3
* naprawionego
UsuńOstatni raz piszę na tym durnym telefonie komentarz z tą idiotyczną autokorektą ://
Caat :3