piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział drugi


Pchnęła ręką wielkie szklane drzwi i weszła do środka. Wokół panował gwar. Zabiegani ludzie latali w tę i z powrotem zupełnie nie zwracając uwagi na innych. Westchnęła głęboko i zrobiła krok do przodu przeciskając się przez tłum.
- Comello! – Usłyszała wołanie.
Nabrała powietrza w płuca i odwróciła się za siebie.
- Dzień dobry szefie – powiedziała, gdy wysoki, tęgi mężczyzna stanął przed nią.
Pojrzał jej groźne spojrzenie.
Nigdy nie go nie lubiła. Uważał się za lepszego, bo miał swoją firmę. Tak naprawdę w jej prowadzeniu wyręczała go jego żona, bo on sam był za głupi na to, aby wziąć sprawy w swoje ręce.
- Pół godziny spóźnienia, Comello.
- Jakiego spóźnienia? – zdziwiła się. – Sam kazał mi pan dzisiaj przyjść później.
- Niemożliwe – mruknął.
Wyjął z kieszeni marynarki swój czerwony notes, z którym nigdy się nie rozstawał. Zapisywał tam wszystko. Można by pomyśleć, że pomimo tak młodego wieku miał sklerozę gorszą dziewięćdziesięcioletni staruszek.
- Biegiem do biura, robota sama się nie zrobi.
Odszedł podnosząc głowę dumnie do góry. Dziewczyna zaśmiała się w duchu z jego zachowania, w końcu jaki normalny człowiek chodzi dumny jak paw? Nie znała ich wielu. Nie znała praktycznie nikogo.
Pracowała w dobrze prosperującej firmie w Buenos Aires, a jej zajęciem było sprawdzanie błędów ortograficznych i interpunkcyjnych w różnych dokumentach. Jako, że jej współpracownikami byli według niej sami idioci, korekty miała codziennie bardzo dużo. Po całym dniu pracy zazwyczaj marzyła tylko o tym, aby wrócić do domu i położyć się na łóżku nie przejmując się niczym innym. Ta robota przynajmniej nie pozwalała jej myśleć o tym, co stało się kilka lat temu.
Szybkim krokiem udała się w stronę schodów. Stukając szpilkami weszła na górę i ruszyła długim korytarzem do swojego gabinetu przeznaczonego wyłącznie dla niej. To tam spędzała kilka, czasami kilkanaście godzin w ciągu doby oddając się tylko swojej żmudnej, zajmującej pracy.
Weszła do środka i od razu skierowała się do expressu. Zaparzyła sobie mocną, gorącą kawę i usiadła przy biurku. Wzięła do ręki pierwsze z brzegu papiery i rzuciła na nie okiem. Od razu zauważyła masę błędów, które przecież nie mogły istnieć.
Zrobiła łyka kawy i zabrała się do poprawiania tekstu.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! – krzyknęła.
Do środka weszła wysoka blondynka. Nie znała jej, widziała ją pierwszy raz w życiu.
- Nie wiem, czy dobrze trafiłam… - zaczęła. – Pani Francesca Comello?
- Tak, o co chodzi? – spytała bez entuzjazmu.
- Szef kazał przekazać jakieś dokumenty do korekty. – Wskazała na papiery, które trzymała w ręce. – Powiedział, że chce je otrzymać jeszcze dzisiaj.
Wstała i podeszła do niej. Wzięła od niej kartki i przejrzała je.
- Oddaj mu to i powiedz mu, że jest zdrowo porąbany – zwróciła jej rzeczy, które przyniosła.
Kobieta spojrzała na nią zdziwiona.
- Tak mu powiedz – powtórzyła. – I przypomnij mu, że wczoraj dał mi sto pięćdziesiąt stron jakiegoś archiwum do poprawy na dzisiaj. A ja nie zrobiłam nawet połowy.
Blondynka niepewnie pokiwała głową.
- To wszystko?
- Tak, oczywiście – potwierdziła. – Do widzenia.
Wycofała się i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Zdenerwowana Francesca wróciła na swoje miejsce. Co ten facet sobie wyobraża? Przecież ona nie jest robotem, nie może zrobić tylu rzeczy na raz. Jej się nie programuje, ona nie robi tego, co chcą inni. Może pracować, ale bez przesady. Nikt tak nie potrafi.
Ona też nie.

Westchnął i skierował się do pokoju swojej córki. Dochodziła już godzina jedenasta, a ona wciąż spała. Co z tego, że była sobota? Nie można przecież wylegiwać się do tej pory, trzeba wykorzystać dzień w pełni, nie zmarnować go.
Podszedł do białych drzwi i nacisnął klamkę. Wszedł do środka, a jego oczom zaraz ukazała się mała dziewczynka śpiąca smacznie w swoim jednoosobowym łóżku. Wyglądała tak słodko, kiedy była na wycieczce w krainie Morfeusza, że mężczyzna nie miał serca jej budzić. Wszystko jednak ma swoje granice.
- Słońce. – Potrząsnął nią lekko. – Wstawaj, córeczko, już pora.
Mała otworzyła natychmiast swoje czarne jak dwa węgle oczy i spojrzała na swojego ojca.
- Już? – zapytała.
- Już – potwierdził. – Wstań i ubierz się, dobrze? Zrobimy śniadanie, a później pójdziemy na plac zabaw, tak?
- A na lody? – W jej oczach pojawiła się nadzieja.
Uśmiechnął się.
- Jak będziesz grzeczna. A teraz ja idę na dół, a tu zejdź za chwilę do mnie.
Pokiwała głową, a on wstał z podłogi i wyszedł na korytarz.
Był samotnym ojcem. Dla niektórych jego rówieśników było to nie do pomyślenia – był taki młody, a już musiał bawić jakiegoś bachora. Nie wychodził na żadne imprezy, ale to wszystko wynagradzał mu uśmiech córki, którą przecież tak kochał. Przez tą wpadkę musiał całkowicie zmienić swoje życie, ale wcale tego nie żałował. Przecież gdyby żałował, to już by go tu nie było. Ale był i chciał być dla swojej córki, która była całym jego światem. Nie wyobrażał sobie życia bez niej.
Rola mężczyzny samotnie wychowującego dziecko nie była prosta. Nikt nie mówił, że będzie. On był świeżo po studiach, kiedy urodziła się Dolores. Poczęta została na imprezie z okazji zakończenia szkoły, a że jej matka nie wyrażała jakiejkolwiek chęci na opiekę nad córką, on musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Godził pracę i codzienne wychowywanie dziecka, starał się dać jej wszystko co najlepsze, i choć czasami wydawało mu się, że to wszystko go przerasta, nie chciał się poddać bo wiedział, że wtedy Dolores zostałaby mu odebrana, a on na pewno nie wytrzymałby i już następnego dnia ze sobą skończył. W końcu życie bez córki nie było dla niego życiem.
Do kuchni wbiegła jak zawsze radosna Dolores. Usiadła przy stole czekając, aż jej tata poda jej śniadanie.
- Czy moja księżniczka jest głodna? – spytał uśmiechając się.
- Jak wilk! – zawołała mała.
Zaśmiał się i postawił przed nią talerz z kanapkami, który opustoszał zaledwie po pięciu minutach. Następnie pomógł jej się umyć, a chwilę później wychodzili już przez drzwi wyjściowe na podwórze.
Dolores pobiegła szybko w stronę placu, a on szedł wolnym krokiem nie spuszczając z niej oczu. Nie chciał, by cokolwiek jej się stało, nie mógłby sobie tego wybaczyć. Nie cierpiał nawet, kiedy po prostu przewróciła się i nabiła sobie guza. Wolał ją uśmiechniętą i radosną, a nie smutną i płaczącą z powodu upadku.
Rzadko pytała o swoją matkę. Jednak on wiedział, że mimo wszystko powinna być świadoma całej sytuacji pomimo swojego młodego wieku. W końcu jej koleżanki miały obojga rodziców, a ona tylko jego. Starał się wynagradzać jej brak matki, jednak wiedział, że nie będzie to do końca możliwe.
Matki nie zastąpi nic.

Przyśpieszyła. Czuła tą adrenalinę buzującą w jej wnętrzu, tą radość, która rozpierała ją od środka. To było coś co kochała, nie mogłaby z tym skończyć. Nie teraz.
Przeklinała się w myślach, że nie związała włosów, które teraz przez podmuch wiatru przeszkadzały w jeździe. Mimo, że miała na głowie kask, doskonale widziała jak długie kosmyki powiewają wokół jej głowy.
Zwolniła i weszła w zakręt. Później znów dodała gazu jednocześnie wymijając jadącego obok niej chłopaka. Posłała mu tylko spojrzenie pełne satysfakcji. Co z tego, że jest dziewczyną? W Argentynie jest równouprawnienie, a ona nie zamierzała zaprzestać czegoś, co dawało jej tyle radości. Przy okazji pokazywała przeciwnej płci, że kobiety też mogą robić niebezpieczne rzeczy. Nie muszą ciągle sterczeć przy garach i zajmować się dziećmi. Jej pasja była dowodem na to, że nawet one mają pasje takie jak mężczyźni, które chcą rozwijać, i marzenia, które pragną realizować.
I mimo, że tak oddawała się swojemu hobby, to w środku czuła jaką pustkę. Czegoś jej brakowało. Nie miała drugiej połówki, nie miała na nią czasu. Jej zainteresowania były dla niej ważniejsze. Oprócz jazdy kończyła przecież studia, chciała mieć czym pochwalić się w rodzinie. Oni nigdy w nią nie wierzyli. Sądzili, że w jej głowie był tylko ten głupi motocross i nic więcej. Ona musiała im pokazać, że się mylą. Jej zamiarem było udowodnienie im, że nie jest tylko nieporadną dziewczyną. Kochała motory całym sercem, jednak miała w sobie siłę, żeby zawalczyć i przekonać swoja rodzinę, że znaczy coś więcej.
Oni chcieli, żeby jak jej ojciec uczyła się medycyny, a w przyszłości stała się znanym lekarzem i sprawiła, żeby nazwisko jej rodziny było znane w całej Argentynie. Chcieli osiągnąć dzięki nie sławę, bo w końcu kto nie będzie doceniał ludzi, którzy wychowali najbardziej znanego lekarza? Ale ona wcale nie chciała iść w tym kierunku. Nigdy nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby studiować medycynę, że mogłaby leczyć ludzi. A gdyby tak kiedyś się pomyliła i przez jej nieuwagę pacjent by zmarł? Do końca życia miałaby wyrzuty sumienia, nie mogłaby z tym żyć. Poza tym, nigdy nie lubiła przychodni lekarskich, ani szpitali, zawsze napawały ją one lękiem i wywoływały niekontrolowany napad paniki, którego tak nie cierpiała. Ilekroć zobaczyła strzykawkę, serce zaczynało jej szybciej bić, a na widok krwi po prostu traciła przytomność. Taki ktoś jak ona nie może być lekarzem, nie może ratować życia innych ludzi samemu bojąc się wszelkiego rodzaju leczenia.
Mimo to jednak, trenowała motocross. A każdy wie, z czym to się wiąże. Ból, pot i łzy. Mordercze treningi przygotowujące do różnych zawodów czasami zajmowały całe dnie. Ona jako dziewczyna nie miała taryfy ulgowej. Jej trener traktował ją tak samo jak męską część grupy, a jej to odpowiadała. Nie chciała być księżniczką. Była jedyną kobietą na torze. Po części jej to odpowiadało, a po części nie. Czasami nie miała się po prostu do kogo odezwać, choć utrzymywała dość dobry kontakt chłopakami.
Wiele razy zaliczyła upadek na motorze. Wiele razy widziała te okropne rany na swoich rękach i nogach. Ludzie z toru wiedzieli jak się zachować, gdy sobie coś zrobi. Byli świadomi, że gdyby tylko spojrzała na krew płynącą z miejsc, które sobie uszkodziła, niewątpliwie zemdlałaby w jednym momencie.
Kilka razy doznała kontuzji. Skręcona czy złamana noga lub ręka nie były dla nikogo w tym miejscu niczym dziwnym. Wszyscy doskonale wiedzieli, że sami zdecydowali się na ten pełen niebezpieczeństw sport. Nie mogli nikogo o nic winić. Ona miała zazwyczaj takie szczęście, że praktycznie zawsze wychodziła z wypadku bez szwanku. Jedynymi oznakami, że takie coś rzeczywiście miało miejsce, było kilka, może kilkanaście siniaków.
Ona była silna. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. W końcu, czy dwudziestokilkuletnią dziewczynę, która tak walczy o swoje, można nazwać słabą?



        No i jest drugi rozdział. Mam nadzieję, że się wam podoba :)
        Wyjaśnił się pierwszy wątek z pierwszego rozdziału. Tą dziewczyną jest Francesca, a nie Naty, jak niektórzy twierdzili :D Czy ktoś pomyślał, że to właśnie Fran?
       No i tam jeszcze w pierwszym wątku o niej pojawiła się jakaś wysoka blondynka... Kto to może być? xD
       Jest drugi wątek - ojciec samotnie wychowujący córkę. Tutaj również nie podałam imienia, ale jak ktoś zajrzał do bohaterów, to po cytatach można się domyślić kto jest tym ojcem :D
      Trzeci wątek, to na pewno nie Lara! Jej nie ma w moim opowiadaniu :) Wytężcie swoje umysły i spróbujcie zgadnąć, kim jest ta dziewczyna :D Na pewno wam się uda :D
      To chyba tyle :P
      Gracias za tyle komentarzy pod pierwszym rozdziałem, jesteście wspaniali <3333
      Jak macie ochotę, to wpadajcie na mojego drugiego bloga na OP o Fedemili KLIK.
      Trzeci rozdział pojawi się  niedługo. Tam już wyjaśni się trochę wątek dziewczyny z motocrossu, oraz pojawi się kolejny :)
      Mam nadzieję, że przeczytacie :D
     Kocham was <33333

31 komentarzy:

  1. Ah, Oleczko!
    Każda twoja publikacja jest wyjątkowa, naprawdę. Wiem, że moje komentarze wydaję się być niemal identyczne co poprzednie, aczkolwiek aktualnie nie mam weny. Po moich wypowiedziach powinnaś wiedzieć, że jesteś doskonałą pisarką. Idealnie opisujesz uczucia bohaterów.
    Te quiero! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Lecę do zakładki z bohaterami :D.
    Ale mam cichą nadzieję, że tym ojcem będzie Fede <333
    A co do Motocross'a wydaje mi się, że Camila .
    Stawiałabym na Lu, ale ona była tam z Fran.
    A tylko Torres ma jeszcze długoe włosy.
    Bo to nie Violka, c'nie ? ;p
    Kapiatlny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A leć do bohaterów :D
      Nie powiem ci, czy masz w którymś rację, za dużo by się wydało xD
      Gracias <3

      Usuń
  3. Świetny drugi rozdział ! A więc tak :
    -Dziewczyna od Motocrossu to Camila :*
    -Samotny ojciec to Leon <3
    -A blondynka to Ludmiła ;)
    To moje przypuszczenia he :D
    Fajny pomysł żeby zrobić takie napiecie, że nikt nie wie kto jest kto :)
    Kocham i czekam na następny dział żeby zobaczyć czy miałam racje ;)
    Pozdrawiam ~Weronika~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, Wero, nie powiem ci czy masz rację :D Może tak, a może nie xD
      Gracias <33333

      Usuń
  4. Świetniasty rozdział <33333
    Tyle tajemnic nooo xD
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że to Fran =D
    Bez patrzenia w bohaterów, myślę, że ojcem jest Leon.. Czemu? Bo pasuje na ojca xD
    Rozdział jak każdy przez ciebie napisany jest mega =)))
    mój kom nie będzie długi, bo piszę jedną ręką - w drugiej mam łyżkę i opakowanie z oranżadą w proszku <333
    buziaki :****** czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację :D
      Aaa, daj trochę oranżady :D
      Gracias <3

      Usuń
  6. Też stawiam,że ojcem jest Leoś. :3
    A dziewczyna od Motocrosu? Czyżby Violka? Nie wiem czemu ale mam takie przeżucie. xD
    Tyle tajemnic... Jakie cudo.*.* Zakochałam się i to na zabój. Opisujesz wszystko tak magicznie. Pięknie. ♥
    A teraz lecę na OP o Fedemile. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dziewczyną do motocrossu nie masz racji niestety :D
      Gracias <33333

      Usuń
  7. Czyli jednak Leon jest ojcem? Jeju, wiesz jak ja go uwielbiam! Jego i Fran! Zrobisz Leonescę czy będzie Marcesca? Czy może Leonetta? A co do dziewczyny na motorze, skoro nie Lara to może Cami?
    Ii mimo że to dopiero drugi rozdział to kurczę, uwielbiam tego bloga! <3 Styl pisania masz dosłownie perfekcyjny, do tego wciągająca fabuła... Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie Marcesca i Leonetta :D
      Aaaaa, może Cami, może :P
      Gracias za komentarz <3

      Usuń
  8. cudowny ;*
    to pierwszą postać już mamy ;D
    teraz tylko kolejne.
    przypuszczam, że dziewczyną z toru jest Violetta ^^
    czekam na kolejny ;**

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  9. Exstra! Dopiero odkryłam twojego bloga i wnioskuje jedno!
    Będę czytać.
    Zapraszam równieź do siebię.
    leonetta-kocham.blogspot.com
    :) ;) :**

    OdpowiedzUsuń
  10. ah genialny <33333
    Więc to Fran ^^
    Ta histroria mnie tak strasznie wcząga <33333333
    A ten rozdział mi się bardzo, bardzo, bardzo podoba <3
    Wiesz że ubustwiam Ciebie i ten blog? *<* Jak nie to juz wiesz <3
    Masz niesamowity talent <3
    Z wielką niecierpliwością czekam na next, życze weny i pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, więc to Fran :D
      No to się cieszę, że cię wciaga, tak ma być :D
      Gracias <3

      Usuń
  11. Cudowny rozdział <3
    Zaczynam się domyślać o kogo chodzi w tym rozdziale :D
    Mam nadzieję, że będzie choć troszkę Naxi na twoim blogu :D
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, to dobrze xD
      Oczywiście, że będzie Naxi, ale to dopiero jak się rozwinie akcja :D
      Gracias <3

      Usuń
  12. Wspaniały rozdział ♥
    Ja głupia myślałam, ze to Naty. Ale teraz, gdybyś nawet nie podała imienia, to na 90% pomyślałabym, że to właśnie Francesca. Kto inny powiedziałby do swojego szefa, że jest zdrowo porąbany? :D
    A samotny ojciec? Może Marco, Leon, Maxi, Fede lub Broadway? (tak, wypisałam wszystkich chłopaków, których masz na nagłówku xd)
    Czekam na następny rozdział ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział przecudny
    Dopiero teraz się kapłam , że wstawiłate dzieło
    Wedł mnie tą wysoką blodnynką jest ludmi
    Dziewczyną z motocrosu wydaje mi się , że to Violetta
    A tym samotnym tatusiem może Leon Sama zresztą nie wiem idę zobaczc zakładke bochaterowie może wtedy siędomyslę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki miało być wstawiłaś to i według.Tak właśnie wychodzi kiedy piszę sie na tablecie

      Usuń
    2. Gracias <3333
      Tablety bywają denerwujące ^^

      Usuń
  14. Boże jaki ze mnie przyduup!
    Miałam skomentować wczoraj, ale zapomniałam. Przeczytałam, ale nie dałam koma. Cała ja xD
    Ale jesteeem!
    Tak,tak! Wiedziałam, że to Fran ;P jestem wspaniała! WIEM WIEM!
    A tym ojcem jest LEON! tak WIEM WIEM! jestem WSPANIAŁA!
    HAHAHAHA! JAKI BUROK Z TEGO SZEFA! HAHAHAH! ŻAAAL!
    UZALEŻNIŁAM SIĘ! OD TEGO!
    I JESZCZE OD CAPSLOCKA ! ALE TO INNA SPRAWA!
    KOCHAM I MASZ MI DAĆ NASTĘPNY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, też tak czasami mam, możemy być oboje przydupami xD
      Taaak, jesteś wspaniała :D
      Też kocham, a następny w tym tygodniu :D
      Gracias <3

      Usuń
  15. Zapomniałam komentować, zabij mnie.
    Zjedz.
    Zabij.
    Albo nie, bo jak zabijesz, to co ja będę czytać? No nic no.
    Psieplasiam, kochaam cię barco <3
    Leoś jest tatusiem, omnomomomom. Szczerze mówiąc, zwykle kobiecie bardziej zależy na dziecku (stereotypy, ale zwykle się sprawdzają), a tu proszę. Kocha córkę najbardziej na świecie, chce zapewnić jej dobrą przyszłość i nie pozwoli jej skrzywdzić. Wziął na siebie całą odpowiedzialność, tą kruchą istotkę, obdarzając ją całą swoją miłością. Podziwiam.
    Francesca jest moją mentorką, ja też tak zrobię kiedyś. Wyleją mnie, ale co tam. Raz się żyje. ALEEE TOOO JUŻ BYŁOOO I NIE WRÓCIII WIĘCEEEEJ! <3
    Wie czego chce, nie boi się walczyć o swoje własne przekonania. Wiele ryzykuję, a swoją stanowczą postawią udowadnia, że nie warto wchodzić jej w drogę.
    Ta od motoru to nie moja Larcia? Hmmm... Camila? Nie wiem, nie wiem, ja się nie znam, ale po charakterze wydaję mi się, że to ona, zawsze była postacią, która dzielnie walczy o swoje. Ale ja się nie znam, głupia jestem.
    Jeszcze raz Cię przepraszam, teraz będę już zawsze. Lofe forefer.
    Odmeldowuję się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, nie zabiję cię xD
      Wiesz, nie trzeba się trzymać stereotypów :D
      Fran rządzi xD
      Noo, może Cami, może :D
      Gracias <33333

      Usuń
  16. Fajnie xD
    Tak jakoś przez przypadek tutaj wpadĺam,ale bardzo mi się podoba ;**
    Napewno będę zaglądać ;))
    Zapraszam do udziału w konkursie ;**
    tiniasnews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń