sobota, 24 maja 2014

Rozdział dwunasty

Otworzyła oczy. Poraziło ją jaskrawe światło lampy zawieszonej przy suficie. Potarła ręką czoło, próbując przypomnieć sobie gdzie jest, i w jaki sposób się tutaj znalazła.
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Przekręciła głowę na drugą stronę. Zobaczyła wysokiego mężczyznę w białym kitlu.
Podszedł do niej. Stanął stanowczo za blisko łóżka.
Zacisnęła ręce na czymś, co zdawało się być pościelą.
- Dzień dobry, pani... - Spojrzał w dokumenty, które trzymał w ręce - Comello. Jak się pani czuje?
- Dobrze - odparła natychmiast, choć niezgodnie z prawdą.
Głowa pulsowała jej od bólu, nie wiadomo czym wywołanego.
- Nie boli panią głowa? - Czy on czyta w myślach?
- Nie - zaprzeczyła. - Proszę mi powiedzieć, gdzie jestem, i jak się tutaj znalazłam.
Mężczyzna położył jakieś papiery na stoliku.
- Straciła pani przytomność w pracy. Przewieźliśmy panią do szpitala,
Wszystko sobie przypomniała.
Te obrazy, które zobaczyła chwilę przed tym wszystkim. Chłopaka - a może mężczyznę? - który stanął przed nią.
Zapomniała. Jak mogła zapomnieć?
Nie wzięła tych cholernych tabletek, bez których nie może normalnie funkcjonować. Łykała te psychotropy całymi garściami, bo tylko dzięki nim nie myślała ciągle o tej imprezie, o gwałcie.
- Proszę mnie wypisać - zażądała.
Lekarz spojrzał na nią zdziwiony.
- Słucham?
- Proszę mnie wypisać - powtórzyła. - Proszę przygotować jakieś papiery czy co tam trzeba, ja je podpiszę i wracam do domu.
Mężczyzna podrapał się po głowie.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł - zaoponował. - W pani stanie...
- Nie obchodzi mnie mój stan - przerwała mu. - Chcę się wypisać na własne żądanie, mam takie prawo.
Odchrząknął.
- Oczywiście. Poproszę pielęgniarkę by przyniosła pani dokumenty.
Odwrócił się i wyszedł.
Odetchnęła z ulgą nie czując już jego obecności w tym pustym pomieszczeniu.
Jeszcze tego brakowało. Miała zostać tutaj? W szpitalu? W szpitalu, gdzie pełno innych ludzi, a zwłaszcza mężczyzn?
Niektórych może tak podobnych do Niego.
Nigdy nie zdecydowałaby się na coś takiego.
Nie chciała, nie mogła o tym myśleć. Czy wspominanie przeszłości jej w czymś pomoże? Ale ona nie potrafiła o tym nie myśleć. To było tak zakorzenione w jej głowie, że nie mogła tego wyrzucić. Poza tym, nie potrafiłaby. To było za trudne.
Była szczęśliwą nastolatką. Miała wszystko - rodzinę, przyjaciół, znajomych. W szkole była znana i lubiana, nie było osoby, która nie darzyłaby jej sympatią; oprócz zarozumiałej szkolnej elity. Miała w sobie coś, co nie pozwalało innym przejść obok niej obojętnie.
Chłopcy otaczali ją ze wszystkich stron marząc o tym, by chociaż z nimi porozmawiała. Nie rozumiała zamieszania wokół swojej osoby - uważała, że jest dziewczyną taką jak wszystkie inne.
Zachowywała się jak inni ludzie w jej wieku. Pyskowała nauczycielom, nie uczyła się, wagarowała, przeklinała, czasami nawet piła czy paliła, ale to przecież nic takiego, prawda? Jej rówieśnicy robili to samo, nie miała się czym przejmować.
Chodziła na dyskoteki, na imprezy, bawiła się, szalała, nie przejmowała się świadomością, że następnego dnia będzie miała tak ogromnego kaca, że nie będzie mogła wstać z łóżka.
Miała gorzej niż inne dzieciaki; kiedy miała siedemnaście lat jej rodzice opuścili Włochy i wyjechali za granicę. Powiedzieli, że chcą zarobić na jej studia, o których przecież tak bardzo marzyła. Na początku nawet dzwonili, pisali, esemesowali. Rozmawiała z nimi przez internet, nie narzekała na słaby kontakt. Nie uważała za dziwne to, że zapominali o jej urodzinach, o imieninach i o innych ważnych datach z jej życia. Nie powiedzieli gdzie wyjeżdżają, nie miała pojęcia w jakim kraju mieszkają. I wszystko było dobrze do pewnego czasu. W pewnym momencie ich kontakt się urwał. Nie dawali żadnego znaku życia. Pozmieniali numery telefonów, nie odbierali, gdy dzwoniła do nich przez komunikator internetowy. Ślad po nich się urwał jakby... nigdy nie istnieli.
Nie wiedziała co ma robić, była kompletnie zagubiona. Ale miała jeszcze ciotkę, która - choć mieszkała o wiele dalej od niej - jakoś jej pomagała, wysyłała pieniądze; ona również nie wiedziała co dzieje się z jej bratem i bratową.
Francesca z czasem odpuściła, zapomniała. Nie próbowała na siłę ich odnaleźć. Skończyła szkołę, ale nie poszła na studia, nie miała pieniędzy. Do tej pory nie wie, jakim sposobem dostała pracę w tak znanej firmie w Buenos Aires.
Zaczęła żyć swoim życiem, postanowiła przestać przejmować się tą dwójką ludzi. Dalej się bawiła, dalej imprezowała, spotykała się ze znajomymi...
Miała wtedy dziewiętnaście lat. Była na osiemnastce u swojego dobrego znajomego. Było tam dużo młodych ludzi, których nie znała, ewentualnie kojarzyła z widzenia. Nie była skrępowana, bo lubiła nawiązywać nowe przyjaźnie. Była otwarta na nowe znajomości.
Z tamtej nocy... pamięta mało. Było dużo alkoholu, w powietrzu unosił się dym z papierosów, jakieś małolaty w kącie paliły zioło. Widziała swoją koleżankę obściskującą się na środku parkietu z jakimś nieznajomym gościem. Z pokoju obok dochodziły dziwne odgłosy jakiejś pary, doskonale wiedziała co tam się wyprawiało. Gospodarz imprezy próbował opanować sytuację w kuchni, gdzie to dwóch pijanych kolesi prawie pobiło się o jakąś dziewczynę.
Dobrze się bawiła, nie przejmowała się otoczeniem. Pamiętała, że całowała się z jakimś nowo poznanym chłopakiem, zachowywali się jakby byli ze sobą. Ktoś robił im zdjęcia, ktoś gwizdał głośno, kiedy okazywali sobie coraz więcej czułości.
W tej wielkiej willi, gdzie odbywała się impreza, znajdowało się naprawdę dużo osób. Było tłoczno, głośno, duszno, brudno. Wszystkie oznaki dobrej zabawy.
Przeprosiła swojego partnera od tańca i wyszła na zewnątrz, chciała się przejść, przewietrzyć trochę. Była spocona, rozgrzana, zapewne cała czerwona na twarzy. Rześkie, nocne powietrze wspaniale owiewało jej twarz, było jej tak dobrze.
Szła boso, pustymi uliczkami jednej z dzielnic San Daniele del Friuli. Wokół nie było żywej duszy, wszyscy zapewne siedzieli już w domach, może spali. Spojrzała na zegarek na swojej ręce. Wskazywał godzinę trzecią w nocy. Wiedziała, że impreza niedługo będzie się kończyć. To cud, że od dwudziestej drugiej policja ani razu nie interweniowała. Francesca musiała przyznać, że jej kolega miał bardzo dobrych sąsiadów; kazali mu tylko zostawić sobie trochę jedzenia i alkoholu z zabawy i ściszyć muzykę.
Żadne czynniki nie wskazywały na to, że ta noc może już na zawsze zmienić jej życie.
Było cicho, tylko denerwujące brzęczenie muchy koło jej ucha raniło jej słuch. Próbowała odgonić ją ręką, ale ten natrętny owad ani myślał odlecieć.
Nie wiedziała, kiedy to wszystko tak naprawdę się zaczęło.
Nie zauważyła, kiedy ktoś złapał ją od tyłu za ręce. Po chwili leżała już na poboczu, przygnieciona ciężarem jakiegoś mężczyzny. Była zupełnie zdezorientowana, nie wiedziała co ma myśleć.
Próbowała się opierać, bronić, ale przez to wszystko nie umiała wydusić z siebie nawet słowa. Była słaba, w porównaniu z Nim.
W pewnym momencie poczuła tylko ten ogromny ból, zobaczyła jego ohydną, przebrzydłą twarz nad sobą. Czuła jego śmierdzący oddech na swojej twarzy, a zżółkniałe zęby tylko dopełniały ten „piękny obrazek”.
Ostatnią rzeczą, jaką zarejestrował jej mózg, był jego szyderczy śmiech.
Myślała, że nie da rady, że po tym wszystkim już się nie pozbiera. Cierpiała, jej psychika nie wytrzymywała, popadła w depresję.
Jej rodzice nie wracali, ciotka przestała się nią interesować. Uznała, że jest skażona i ubrudzona. Wyrzekła się jej, przestała zaliczać do grona swojej rodziny.
Nie miała siły. Była wtedy tylko dziewiętnastoletnią dziewczyną. Musiała ponieść ze sobą ten wielki krzyż, tak ciężki, że wiele razy upadała pod jego ciężarem. Tak jak Jezus Chrystus przewracała się na swojej drodze, a ludzie idący obok szydzili z niej, opluwali ją; nikt nie chciał jej pomóc. Tylko, że ona nie spotkała dobrej Weroniki, która otarłaby jej twarz. Żaden Szymon Cyrenejczyk nie został przymuszony do niesienia z nią krzyża.
Upadała więcej razy niż Zbawiciel. On upadł trzy razy, ona przewracała się raz po razie, raniąc przy tym nie swoje ciało, ale wnętrze. Z każdym upadkiem niszczyła się jeszcze bardziej.
W połowie drogi krzyżowej zebrała się w sobie. Postanowiła, że zawalczy. I udało jej się. Teraz jest na szczycie, teraz jest kimś.
Nie straci swojej pozycji. Już nikt nigdy nie powie, że do niczego się nie nadaje.

- Cholera, Natalia! - wrzasnęła.
Wbiegła szybko do kuchni i w kilku susach doskoczyła do kuchenki. Otworzyła piekarnik i wysunęła z niego blachę z ciastem, przy okazji parząc sobie całe dłonie. Poczuła ostry ból, ale nie przejęła się nim. Odstawiła naczynie na blat i podbiegła do okna. Otworzyła je na oścież.
W progu stanęła jej siostra. Wściekłość na jej twarzy od razu zamieniła się w... przerażenie?
- Prosiłam cię tylko o to, żebyś spojrzała na ciasto, jak pójdę rozwiesić pranie - wytknęła jej Violetta. - Nie potrafisz zrobić nawet tego?
Podeszła do zlewu i odkręciła kran. Włożyła ręce pod strumień zimnej wody, czując uporczywe szczypanie. Syknęła głośno.
Poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciła się. Za nią stała jej siostra. Chyba pierwszy raz w życiu jej twarz była tak blisko niej. Naty była niższa kilka centymetrów. Violetta zauważyła to dopiero teraz.
Szatynka przyglądała się uważnie jej dłoniom. Po chwili odeszła od swojej siostry i skierowała się w stronę szafki. Wyjęła z niej kilka bandaży.
Dziewczyna zakręciła kran i wytrzepała ręce z wody. Nie zdążyła spojrzeć za siebie, a Natalia już znajdowała się obok niej. Chwyciła jej prawą dłoń w nadgarstku i zaczęła owijać ją białym materiałem.
Violetta nie wiedziała skąd w niej tyle troski. Spodziewała się, że jej siostra odwróci się i jak gdyby nigdy nic wyjdzie z kuchni, zostawiając ją z tym wszystkim samą. Tymczasem ona została i pomogła jej opatrzyć te oparzenia. Ba, ona zrobiła to z własnej woli!
- Hmm... Nie chciałam.
Nawet nie podniosła głowy.
No cóż, ale w końcu przeprosiła. Przepraszająca Natalia? Żałująca Natalia? Przyznająca się do błędu Natalia?
- Nic się nie stało - odpowiedziała Viola.
- Chyba to nic poważnego. - Skończyła owijać bandażem jej drugą rękę. - Ale... jak chcesz, to możesz iść z tym do lekarza. Może przepisze ci jakąś maść czy coś...
W dalszym ciągu nie przeniosła wzroku na swoją siostrę.
Odwróciła się i wzięła z szafki rękawicę kuchenną. Założyła ją i włożyła gorącą blachę do zlewu, razem ze spalonym ciastem. Odkręciła wodę.
- Dasz sobie radę sama? - spytała.
- Ogarnę to - zgodziła się. - Idź robić... co tam miałaś robić.
To była pierwsza ich rozmowa od bardzo dawna, podczas której nie pokłóciły się ze sobą ani nie nawrzeszczały na siebie.
Nie potrafiły normalnie rozmawiać. Od dziecka miały zupełnie inne charaktery, inne poglądy i zainteresowania. Dosłownie nic ich ze sobą nie łączyło. Oprócz więzów krwi, oczywiście.
To nie była ich wina, że nie mogły znaleźć wspólnego języka. Niczego nie robi się na siłę. One nie dążyły do celu po trupach, nie chciały. Nie mogły?
Nie wyglądały jak siostry. Nie były do siebie podobne pod żadnym względem. Violetta już wiele razy spotykała na ulicy dziewczyny, które bardziej nadawałyby się na potencjalną siostrę, z wyglądu. Naty miała krótkie, kręcone włosy, prawie czarne, za to włosy Violetty były jasnobrązowe i proste jak druty.
Violka miała figurę modelki; długie, szczupłe nogi, wąska talia, małe ramiona. O Natalii nie można było powiedzieć tego samego. Nie była gruba, co to to nie, ale jej postawa znacznie odbiegała od ideału, za który uważana była Violetta.
Bo ona pod każdym względem była ideałem. Śliczna, mądra, pomocna, utalentowana. Nie było osoby, która by jej nie chwaliła za jej niezwykle pogodny charakter. W szkole dostawała dobre oceny, nauczyciele ją uwielbiali, nie sprawiała kłopotów, udzielała się na lekcjach. Miała dużo przyjaciół, bo przecież każdy chciał się przyjaźnić z kimś takim jak ona.
A Naty? Od zawsze czarna owca, piąte koło u wozu. Skreślana ze wszelki spotkań czy zabaw. Od samego początku sprawiała problemy. Nie chciała integrować się ze swoimi rówieśnikami. Nigdy nie miała nikogo komu mogłaby się zwierzyć ze swoich problemów. Zawsze odsuwano ją na bok, ponieważ nikt nie chciał mieć do czynienia z „tą dziwną Natalią”. Nie rozmawiała praktycznie z nikim, unikała wszelkim kontaktów z otoczeniem. Jej rodzice nawet siłą zaprowadzili ją do psychologa. Chcieli wiedzieć, czy wszystko jest z nią w porządku, ale okazało się tylko, że to po prostu inny charakter Naty. Nigdy nie wybaczyła im tego, że chcieli uznać ją za wariatkę.
W końcu taką ją zrobili, taką ją urodzili, taką ją wychowali, więc taką ją mają. Ich problem, nie jej. Ona akceptowała siebie taką jaką jest i nie chciała nic zmieniać.
Violetta nie wiedziała co ma myśleć. Chciała, starała się. Ale tylko na początku. Nie widziała jednak żadnego zaangażowania ze strony swojej siostry, a ich kontakty zależały również od niej.
Cholera, kochała ją.
Ale nic na siłę.

Niepewnie weszła po małych schodkach. Stanęła przed eleganckimi, brązowymi drzwiami i podniosła rękę, chcąc zapukać. Zawahała się jednak. Stała jak ta idiotka z ręką w górze nie wiedząc, czy to co robi jest dobrym posunięciem. Ale przecież w końcu nic nie mogła stracić, a musiała to zrobić, prawda? I na dodatek mogła jeszcze coś zyskać.
Rzuciła krótkie spojrzenie na białą karteczkę, którą trzymała w dłoni. Upewniła się, że dotarła pod odpowiedni adres i trzy razy zapukała do drzwi. Zrobiła krok do tyłu i czekała.
Po kilku sekundach drzwi się otworzyły i stanęła w nich średniego wzrostu szatynka. Zmierzyła od stóp do głów.
No cóż, musiała się odezwać.
- Dzień dobry - przywitała się.
Minęła chwila, zanim ta odpowiedziała.
- Dzień dobry. Po co pani tu przyszła? I skąd wie pani gdzie mieszkam?
Ludmiła podrapała się z zakłopotaniem po głowie. Przygryzła dolną wargę i zgniotła w ręce karteczkę z adresem.
- Szef polecił mi sprawdzić jak się pani czuje - odparła.
- Dziękuję za zainteresowanie. Jak widać, bardzo dobrze - odrzekła cierpko. - Jeszcze coś?
Jak można być tak niekulturalnym, pomyślała w duchu blondynka. Przecież ona przyszła tutaj w dobrych zamiarach, chciała tylko pomóc.
Od początku swojej nowej pracy widziała, że Comello jest jakaś inna. Nie udzielała się towarzysko, nie utrzymywała z nikim bliższych kontaktów, wręcz unikała swoich współpracowników. Mało się odzywała. Nigdy też nie widziała, jak się uśmiecha.
- Nie, to wszystko. Do widzenia.
Już miała się odwrócić i odejść, kiedy zatrzymał ją jej głos.
- Niech pani wejdzie. - Jakby... poprosiła?
Spojrzała na nią zdziwiona, ale posłusznie zrobiła krok w jej stronę. Kobieta odsunęła się z przejścia i Ludmiła weszła do środka.
Dom urządzony był w starodawnym stylu. Wszędzie królował brąz, drewno. Ściany koloru ciemnego beżu nadawały temu miejscu tajemniczego charakteru. W dużych oknach wisiały grube, ciemne zasłony. W centrum salonu znajdował się piękny, kamienny kominek. Całość prezentowała się tak przytulnie, że po prostu chciało się tylko położyć na tej wielkiej, skórzanej sofie, przykryć się jednym z tych wełnianych koców, które leżały z boku, zasnąć i już więcej się nie obudzić.
- Chce pani coś do picia? - spytała jej współpracownica.
- Nie, dziękuję - zaprzeczyła. - Ma pani tutaj bardzo ładnie.
I wtedy Ludmiła po raz pierwszy zobaczyła uśmiech na jej twarzy. Lekki i jakby niepewny, ale był.
- Dziękuję - odparła. - Niech pani usiądzie.
Posłusznie zajęła miejsce w jednym z foteli. Poprawiła włosy spadające jej na twarz.
- Przepraszam, że panią tak potraktowałam. - Usłyszała głos szatynki. - Jestem po prostu zdenerwowana, nie powinnam tak na panią naskakiwać.
Blondynka uśmiechnęła się.
- Nie szkodzi. Ale proszę nie mówić na mnie „pani”, czuję się wtedy tak staro. Jestem Ludmiła.
Wyciągnęła do niej rękę, którą ta - po chwili wahania - uścisnęła.
- Francesca - przedstawiła się.
- To nie Argentyńskie imię. Jesteś Włoszką?
Kobieta poprawiła poduszki leżące na sofie.
- Tak - przyznała. - Pochodzę z Włoch, z takiego małego miasta. Nie będę ci mówić jak się nazywa, bo na pewno go nie kojarzysz.
Ludmiła zaśmiała się.
- W sumie, to nigdy nie byłam dobra w geografii - powiedziała. - Nie wiem nawet dokładnie, gdzie leży Rzym. A, jeśli mogę spytać, dlaczego przeprowadziłaś się do Argentyny?
Przygryzła dolną wargę. Jej dobry humor, który ogarnął ją kilka minut wcześniej, natychmiast się ulotnił.
- To drażliwy temat. Lepiej go nie poruszać.
Blondynka uśmiechnęła się, jakby ze współczuciem.
- Chodzi o jakiegoś mężczyznę, prawda? Uwierz mi, nie warto się nimi przejmować.
- Tu nie chodzi o mężczyznę. Znaczy... tak, ale w innym sensie. Nieważne, to prywatna sprawa.
Ludmiła pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Jak wolisz - rzekła. - Gdybyś chciała kiedyś porozmawiać, to wie...
Przerwał jej dźwięk jej telefonu. Przeprosiła, wyciągnęła go z kieszeni i odebrała.
Cóż, widocznie siły wyższe chciały, aby wróciła teraz do pracy. W końcu szefa się nie ignoruje.
- Przepraszam cię, ale szef do mnie dzwonił. Kazał mi przyjechać do biura, muszę pozałatwiać jakieś papiery, czy coś.
Francesca uśmiechnęła się lekko.
- Jasne - zgodziła się. - Przekaż mu, że będę jutro w pracy i przyniosę zwolnienie od lekarza. Możesz mu też powiedzieć, że poprawię to archiwum, które mi dał, mam je w domu.
Pożegnała się i wyszła z tego domu.
Czuła... Obie czuły, że znalazły kogoś z kim mogą porozmawiać. No cóż, ich znajomość nie zaczęła się za dobrze, ale początki zawsze są trudne.
Czuły, że mogą znaleźć ze sobą wspólny język.


Docieram do was wraz z rozdziałem dwunastym. Czyż on nie jest piękny? Tak, wiem, że nie jest, ale możecie mi to powtórzyć ;) Jedna wielka beznadzieja. Jak zawsze.
Cóż, macie dość sporo Francesci, jej historia została opisana dokładniej. Jak widać po ostatnim wątku, ona i Ludmiła złapią wspólny język. Oprócz tego Violetta z Naty. Możecie się jarać idealną Violką xD
Czy tylko moje życie straciło sens? Dokładnie wczoraj o 16:53. Przepłakałam cały odcinek. Tak, wiem, jestem dziwna. Ludzie, ja płakałam nawet w kinie na Violetta Koncert, jak się Hoy Somos Mas zaczęło! Cóż, jestem bardzo uczuciowa. Ale czy tylko jak nie wytrzymałam jak oni mówili czym jest dla nich scena? Albo jak Diego wskoczył na Gregoria? A jak śpiewali Este no puede terminar to już w ogóle nie wytrzymałam. Nie, to nie może się skończyć. Oni mi czytali w myślach jak pisali tą piosenkę.
A jak nie puścili zapowiedzi następnego odcinka, to myślałam, ze rozwalę telewizor.
Ale koniec o mnie i o moich odczuciach co do końca sezonu. Będzie mi brakować nawet tego głupkowatego Andresa... ;(
I zapraszam do zakładki "Zapytaj bohatera".
No cóż. To chyba tyle.
Dziękuję za komentarze, za wyświetlenia, dziękuję za wszystko, ja chyba nie zasługuję <3333
Cóż, szantaż karalny niby, ale...
   
17 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ 16
 
Wasza idiotka Alexandra <333333

48 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oki już jetem :D
      Tak na początek boski rozdział <333
      Zacznę od biednej Fran.
      Jak się w szpitalu obudziła to taka ostra była, można nawet powiedzieć, że pewna tego co chce powiedzieć.
      Zaskoczyła mnie :) No, ale ludzie się zmieniają.
      Ta jej historia z młodości kto by pomyślał, że ta Fran pyskowała nauczycielom, nie uczyła się, chodziła na imprezy i wagary i tyle ludzi się przy niej kręciło.
      I jeszcze ci rodzice, tak zostawić swoje dziecko na pastwę losu !
      Nie rozumiem ich, no ale tak już jest nie każdy myśli zanim coś zrobi ;(
      Przeżyć taki szok, bo jakiemuś psychicznie choremu idiocie zachciało się zabawić.
      Taka traum pozostaje do końca życia, a ona tak po prostu się nie poddała tylko szła dalej z podniesioną głową :) Taka młoda, a tak wiele może unieść na swoich barkach.
      Pózniej jeszcze te odwiedziny Lu. Było jej ciężko, ale wzięła się w garść i była miła w trakcie rozmowy z koleżanką z pracy :D
      Ty wiesz, że ja już wiem co tam będzie z Fran i siostrą Lu bo mi sama mówiłaś :)
      Ale i tak to będzie zaskakujące dla innych i to je tak do siebie zbliży :*
      Teraz przejdę do Violi i Naty :)
      Niby siostry, a tak daleko od siebie :(
      Praktycznie nic o sobie nie wiedzą i są od siebie tak daleko, a jednak Naty umiała przeprosić co się nie zdarza za często nawet pomogła Violi :D
      Ja czekam, aż Violka tak oficjalnie Leośka pozna z tego co mi mówiłaś będzie troche zła Naty.
      No, ale przeżyje bo ty coś tam wspaniale napiszesz i będzie git !
      Więc czekam na ich drugie ale oficjalnie pierwsze spotkanie <3
      To chyba na tyle o tym rozdziale !
      Kocham Cię <333

      Usuń
    2. Wero, rzeczywiście się postarałaś xD Czyli powtarzanie ci w kółko, żebyś napisała coś długiego pomogło :D
      Cicho, nic nikomu nie gadaj! :D
      Dziękuję, kocham cię <33333

      Usuń
  2. Kochanie,

    Ty doskonale wiesz, że z zapartym tchem czekałam na tę publikację.
    Męczyłam Cię ciągłymi pytaniami, jednak to już nie będzie koniecznie.
    Cieszę się, że postanowiłaś dodać ten rozdział dziś.
    Milion słów przychodzi mi do głowy, aczkolwiek ich nie użyję.
    Dlaczego?
    Nie są one w stanie oddać tego, co czuję.
    Chciałabym być choć w połowie tak dobrą pisarką, jak ty.
    Masz niesamowity styl pisania.
    Nie obawiam się nawet użyć mocniejszego słowa - idealny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, bardzo dziękuję Julia, ale nie przesadzaj tak <3333

      Usuń
  3. No więc tak :)
    Bardzo genialny rozdział, najbardziej wciągnął mnie fragment z Fran,
    takie ciekaweeeeeeeeeeee...
    No cóż rozpisałabym się, ale muszę pilnie spadać ;// postaram się
    rozpisać jak bd next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wrócę... kiedyś XD
    Ale to zrobię. Obiecuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Fajnie, ze opisałaś dokładniej życie Fran. Cieszę się, ze Fran i Ludmi znajdą wspólny język, w końcu Lu ma siostrę, która została zgwałcona, może Fran pomoże jej z tego wyjść. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, jestem najokropniejszą osobą we Wszechświecie - przepraszam. Wiem, wiem, że zaniedbałam Twoje blogi. Ale nie było mnie łącznie około trzy tygodnie i mam do tej pory ogromne zaległości. Może mi kiedyś wybaczysz. Znaczy mam taką nadzieję ;D W każdym razie już jestem. Już? Chyba dopiero teraz. Dobra, nieważne skończmy mój wywód, bo i tak nic nikt z tego nie wie xD

    Zacznę od tego, że piękny masz ten szablon ;D Ta nasza zdolniara potrafi wszystko. XD Ale przejdźmy może do konkretów (o ile w moim przypadku to w ogóle możliwe xD)
    No więc - wiem, nie zaczyna się zdania od "więc". Znaczy niby wcześniej jest "no", ale... nieważne xD (wszystkiego się muszę czepić, głupia ja XD - no więc (XD) Olu, kochana jesteś niesamowicie zdolna, wiesz? Twój styl pisania od samego początku mnie urzekł. Od samego początku, odkąd zawitałam na Twoje dwa blogi. Ale teraz... ja po prostu nie wiem co powiedzieć, serio. Rozwijasz się Twój styl, to jak piszesz... to jest po prostu coraz lepsze! ;D Nie wątp w siebie. Nie masz do tego żadnego, nawet najmniejszego powodu, wiesz? Musisz uwierzyć w swój talent, bo masz go. I to nieprzeciętnie dużo. Tylko pozazdrościć. Ty prezentujesz przynajmniej jakiś poziom (nie to, co ja - dno ;_;) i to nie byle jaki. Jest on sobie niesamowicie wysoki. A osiągnąć tak aysoki poziom będąc w tak młodym wieku - to jest dopiero osiągnięcie! ;D
    Twoja historia jest wyjątkowa. Poruszasz trudne tematy, które czasami nie powinny w ogóle ujrzeć światła dziennego. I robisz to naprawdę wspaniale. Niesamowicie sobie z tym radzisz. Wszystko bezbłędnie opisujesz. Zostań z nami jak najdłużej na bloggerze, kochana. Taki talent jak Twój to prawdziwa rzadkość. <3

    Ale przechodząc do samego rozdziału. Mamy w nim;
    Francescę, która wiele przeszła. Była sobie zwykłą nastolatką, która pyskowała, wagarował, imprezowała. Co ją odróżniało, to na pewno jej śliczna buźka. Od zawsze była otaczana ze wszystkich stron chłopakami nie bez powodu. No i teraz jest z nią źle, bardzo źle. Przytrafiło jej się coś naprawdę okropnego. Długo nie będzie mogła o tym zapomnieć, o ile w ogóle zdoła. Bo to, co ją spotkało jest rzeczą, o której możliwe, ze nie da się zapomnieć. Do tego jeszcze rodzice zostawili ją samą na pastwę losu. Naprawdę - życie jej nie oszczędzało. Ale nie załamała się, szła dalej przez to życie. Starała się żyć nnormalnie. Ale zrozumiałe jest to, że wciąż w pewnych sytuacjach w życiu, będzie się jej włączać czerwona lampka. Jak wtedy w szpitalu, gdzie lekko wręcz spanikowana zażądała wypisu. Znajdzie wspólny język z Ludmiłą. Ciekawie, ciekawie xD No i w jej życiu chyba już niebawem pojawi się miłość. Jestem mega ciekawa co dla niej przygotowałaś! <3

    Violetta i Naty. Są siostrami, ale ich relacja nie wygląda tak, jak powinna. Są bardzo daleko od siebie. Są niemal sobie obce. Jednak ta więź między nimi, choć z pozoru słaba, istnieje. Czego dowodem jest to jak zachowała się Naty wobec Violi pomimo całej niechęci do niej. Niby ta jest jej siostrą, ale w pewnym sensie przez nią Natalia czuje się gorsza. I choć to nie jest co prawda wina Violi, zrozumiałe jest to, że Naty może ją w pewien sposób za to winić. Jednak jak widać ich relacja nie jest tak zupełnie słaba i może gdzieś, kiedyś w przyszłości ich stosunki się popprawią, a one będę dla siebie prawdziwymi siostrami. Liczę na to! <3 No, a jak już przy Violi jestem.... to muszę przyznać, że czekam na jej spotkanie z Leonem <3 Musiałam to napisać, to jest silniejsze ode mnie obsesja i te sprawy XD Ale czekam na nich <3

    Podsumowując mój nadwyraz badziewny, marny i zupełnie pozbawiony sensu komentarz - piszesz niesamowicie. Czyniszogromne postępy. Potrafisz zaciekawić czytelnika. Twoja historia wyróżnia się na tle innych. Każdy rozdział jest wspaniale napisany, w tym również ten. I każdy niesamowicie wciąga. No i oczywiście masz niezwykły talent pisarski - ot co! <3 Już czekam na kolejny niecierpliwie <3 Weny, kochana, dużo weny. Pomysłów i czasu. Dziękuję za ten kolejny cudowny rozdział i przepraszam za wszystko.

    Kocham Cię,
    Tysia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, kochana, jak widzę taki długi komentarz, to aż się mimowolnie uśmiecham i tak zajebiście mi się robi... <3333
      Nieważne, że cię nie było, ważne, że jesteś <333
      Komentarz wspaniały, bardzo ci dziękuję :*
      Kocham cie <333333333333

      Usuń
  7. Za godzinkę, może dwie, dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, trochę później niż obiecałam ale ciagle coś mi wypadało, przepraszam! <3
      Teraz zgodnie z tradycją powinnam się trochę nad sobą poużalać ale jestem już strasznie śpiąca i nawet na to nie mam siły (o patrz, a jednak trochę się użalam xD) więc przejdę od razu do rozdziału <3

      Francesca przesadza i to ostro.
      Powinna zostać jeszcze w szpitalu, powinna zatroszczyć się o siebie bardziej.
      Była normalną, lubianą nastolatką... no cóż, większość dziewczyn w tym wieku imprezuje i zachowuje się podobnie więc niczym raczej nie różniła się od reszty a mimo to była lubiana, to znaczy że miała w sobie coś.
      To że rodzice ją zostawili to musi być ogromna trauma, w końcu była tylko zagubioną nastolatką, potrzebowała ich a oni tak zwyczajnie urwali konakt, to nieludzkie, pokazuje że zwyczajnie nie dojrzeli do roli rodziców, być może nigdy nie dojrzeją.
      I wreszcie jej najgorsza trauma, osiemnastka znajomego...
      Wszyscy wiemy jak wyglądają takie imprezy ale mimo to ktoś powinien zauważyć, pomóc jej...
      A ona została sama, bezbronna i bezsilna.

      Violetta i Natalia.
      Tak różne ale jednak... kochają się, prawda?
      Vilu na pozór idealna ale oczywiście, na pozór, nie ma ludzi idealnych, Naty ucierpiała przez to że jej siostra całe życie była faworyzowana.
      To że nie mogą się dogadać musi z czegoś wynikać ale ważne że się kochają, to jest najważniejsze i jest podstawą ich siostrzanej więzi.

      Ludmiła i Francesca.
      Nie zaczęły swojej znajomości dobrze ale to niczego nie oznacza, nic straconego, prawda?
      Bo tutaj się okazało że obie potrzebują kogoś bliskiego, kogoś z kim mogłyby porozmawiać i widać, że całkiem nieźle się dogadują.
      Może to początek prawdziwej przyjaźni?

      Ostatni odcinek 'Violetty' faktycznie był wzruszający, chociaż ten ostatni pocałunek Leonetty... nie, nie podobało mi się to, ja tak strasznie chciałabym Dielettę a tutaj znowu Leonetta noo, reżyserzy chyba mnie nie lubią xD
      Ale za to Matias i Marcela, Fede i Lu, Naty i Maxi... <3

      Przepraszam Kochana że dzisiaj tak krótko i bez ładu i składu ale naprawdę padam z nóg, obiecuję że następnym razem wrócę z czymś porządniejszym, dobrze?
      Kocham Cię bardzo i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział oraz na dalszą część parta o Fedemile <3
      PS. Jeszcze tylko miesiąc i WAKACJE! :D

      Usuń
    2. Little moja kochana, on wcale nie jest krótki ani bez ładu i składu. Jest taki cudowny, jak zawsze <33333
      Cóż, według mnie pocałunek Leonetty był taki na odwal się. Tak żeby tylko był. Mogli się bardziej postarać. Ale to oczko Violki ja koniec odcinka... tak jak w pierwszym sezonie :D Ciekawe czy w trzecim też tak będzie ;)
      Taak, wakacje :D Nie mogę się doczekać xD
      Dziękuję za komentarz, kocham cię <33333

      Usuń
  8. Olu, Olusiu, Olciu.. ;D
    Rozdział cudowny, genialny, świetny. :D
    Ale czemu Marco nie ma? :'( (Tak wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że jestem bardzo upierdliwa z tym Marco, ale ja go kurde tak bardzo kocham, i nie moge wytrzymać XD )
    Boże, Francesca.. :'( Ale niie martw się, Marco ci CHYBA pomoże XD
    Ludmiła *o*
    Naty i Violka. oooo <3
    Kochana jesteś genialna !
    Taaa Dam XD Jest już 17 komków, dawaj następny rozdział Xd
    Uwielbiam cię. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie bój się, jeszcze się naczytasz o Marco :D
      Hmm jest 17 komów razem z moimi odpowiedziami, więc wiesz xD
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  9. Wrócę jutro ♥ a myślałam że tylko ja się poryczałam !!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam ;) Nie, nie tylko ty xD

      Usuń
    2. Wróciłam ♥
      Kochana Olu !
      Jak ja kocham twoje opowiadania ♥ ( zresztą już o tym wiesz, ale lubię to powtarzać :D) Twoje opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej ( jak narkotyk ? Chyba zaraz na moim mózgu będą pojawiać się białe plamy xD (lepiej nie pytaj)) Cudowna dwunasta ♥ chyba stanie się jedną z moich ulubionych♥
      Widać że ten rozdział jest poświęcony twojej ulubionej postaci jaką jest Francesca ♥ W twoim opowiadaniu Fran ma bardzo oryginalną historię. Dramatyczna historia z przeszłości jaką był gwałt przez obcego człowieka. Nawet nie wiem Jak ona się musiała czuć , nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić... dla mnie to nie wyobrarzalnie trudne przeżycie . Jednak Fran jest silna i napewno da sb radę, może to miłość ją wybawi z tej depresji ?
      Kolejny wątek który przykół bardzo mocno moją uwagę czyli wątek Vilu i Naty . Dwie "nienawidzące" się siostry trwające w wiecznym sporze. Violetta ta zawsze "idealna" dziewczynka którą wszyscy podziwiają za to Naty, wiecznie żyjąca w cieniu swojej "idealnej" siostry. Ta siostrzana więź między nimi jest taka orginalna bardzo mi się podoba i czekam aż w końcu ich odwieczny spór zostane zniesiony
      Noi na koniec Lu chcąca zaprzyjaźnić się z Fran ( widać że ten rozdział był poświęcony jej ♥) Bardzo podoba mi się Lu w tym opowiadaniu jest taka ciepła i miła, i jeśli Fran otworzy się przed nią to może jej bardzo pomóc w ponownym odnalezieniu się w tym pełnym niebezpieczeństw świecie .
      Bardzo przepraszam Cię za taki nijaki i beznadziejny komentarz ale to tylko tyle co mogę dla cb zrobić♥ Pamiętaj kochana jesteś świetna w tym co robisz, zawsze byłaś jesteś i będziesz miała miejsce w moim serduchu i Twój blog zawsze będzie u mnie jednym z tych najlepszych jakich czytalam ♥Bardzo cie kocham i czekam z niecierpliwością na następne arcydzieło ♥

      Usuń
    3. Boże, kochana, dziękuję za tyle pięknych słów w jednym komentarzu, bardzo dziękuję <333
      Kocham cię <333

      Usuń
  10. Heejcia! Pisałam tu już kiedyś komentarz, czy nie? Chyba nie, ale muszę to zmienić xD
    Zacznę od początku. Tak bardzo szkoda mi Francesci, tyle wycierpiała.
    Jej rodzice to jakieś bezduszne chamy są! Jeszcze ten gwałt... Miałam łzy w oczach jak czytałam ten wątek.
    Nic dziwnego, że Fran zamknęła się w sobie i nie lubi towarzystwa innych osób.
    Lecz znalazła się taka Ludmiła przed, którą ta biedna, zgwałcona dziewczyna - otworzyła się i to jest chyba w tym wszystkim najlepsze - że zdołała komuś zaufać. Zakładam, że to dla niej bardzo trudne. Dla mnie też by było...
    No cóż, przejdę teraz do Violi i Naty.
    Siostry jak to siostry, nie wszystkie potrafią się dogadać. Tak jak moje - wiecznie skłócone - chociaż mają po 24/25 lat, dość często się kłócą. Teraz ich stosunki się nieco poprawiły.
    Naty kocha swoją siostrę i nie chce, żeby coś złego jej się przytrafiło, choć zbytnio tego nie okazuje.
    A tego, że Violetta jest ideałem w każdym calu nie powiedziałabym. Każdy ma wady - ona też, więc nie rozumiem czemu ona była faworyzowana, a Naty spychana na dalszy plan...

    Nie tylko twój żywot stracił sens. ja jestem po prostu załamana. Dopiero dzisiaj [teraz to już wczoraj] obejrzałam odcinek - który mama mi nagrała, bo w piątek byłam w Warszawie - i przepłakałam cały dzień ;-; Co chwilę przewijałam na sceny, na których najbardziej się wzruszałam i płakałam jeszcze bardziej. Choć muszę powiedzieć, że podczas finału pierwszego sezonu bardziej się wzruszyłam, sama nie wiem czemu. Wtedy miałam normalnie powódź i walające się po domu chusteczki. W tym finale czegoś mi zabrakło, ale czego to nie wiem.
    Nie ty jedyna płakałaś na Violetta Koncert, co prawda mój płacz rozpoczął się trochę później niż na Hoy Somos Mas, ale jednak płakałam. Najbardziej ryczałam na Podemos, a potem jak Jorge tak pięknie śpiewał Te Esperare. Zaliczyłam chyba wtedy załamanie psychiczne, płakałam jak nie wiem. Nie dość, że ta piosenka wywołuje u mnie tyle emocji to jeszcze jak usłyszałam głos Jorge to się rozpłynęłam. Chciałabym, żeby któregoś pięknego dnia to dla mnie Jorgito zaśpiewał tą piosenkę. Mogłabym wtedy spokojnie sobie umierać.

    Troszku się rozpisałam. Napisałabym więcej, ale już śpiąca jestem ;>
    Jakoś popołudniu napiszę jeszcze komentarz pod parcikiem o Fedemile, bo kompletnie o tym zapomniałam :)
    Buziaczki, Agata ;*
    P.S Życzę Ci owocnej współpracy z dziewczynami na Juntos Somos Mas. Czekam na Twojego pierwszego parta/shota, którego tam opublikujesz ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, jakie to długie :D
      Cóż, piątka mojego rodzeństwa (i ja xD) dogadujemy się bez problemu zawsze ;) Normalnie wzór do naśladowania :P
      No jak to, Violka nie jest ideałem? :D Oczywiście, że jest! Masz do dokładnie udowodnione w serialu, nie wiesz o tym? ;)
      Powiem ci, że ja na finale pierwszego sezonu nie płakałam. Tylko w piątek. Oczywiście potem przez piętnaście minut gadałam z koleżanką przez telefon, że to się nie może skończyć i takie tam ;)
      Ja się normalnie w kinie zakochałam na Vieni e canta Rugga i Lodo <333 No w kółko tego słuchałam przez ileś dni xD
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  11. Heej ;*
    Rozdział cudowny (jak zwykle). Wreszcie pokazałaś historię Fran. Boże,ona jest tak biedna,nie ma nikogo i jeszcze musiała sama dzwigac taki ciężar ;c
    Violetta i Naty- czy nastąpi rozejm? Mam nadzieję,że jak Natalia wreszcie spotka Maxi'ego to wszystko się ułoży. MUSI się ułożyc. Violetta to panna idealna,nie lubię jej,wkurza mnie,chociaż,o ironio,to główna bohaterka.
    Ludmila i Francesca. Mam nadzieję,że zostaną przyjaciółkami,a gdy Federico spotka Lu to natychmiast oniemieje i będzie happy end <3
    Mój boże,ja też ryczałam i to nie tylko podczas tego ostatniego odcinka tylko prze cały tydzień. Bo to było takie smutne. Jak Diego rozstał się z Violettą,jak Ludmila ją przepraszała,ja Fede ją pocieszał,gdy Camilla i Broduey wreszcie do siebie wrócili,gdy Maxi pocałował Naty,jak Gregorio powiedział wszystkim,że jest ojcem Diego... Po prostu ryczałam jak głupia :(
    I potem jak German śpiewał z Violą i jak Matias opowiadał Marceli o Jade. Jak ja chcę już 3 sezon,o boże :3
    Na Violetta koncert tak samo :) To było...takie,takie piękne.
    Rozdział był typowo żeński więc następny chyba będzie męski,co?
    Troszkę o naszych słodkich chłopcach by się przydało.
    kocham i nie mogę się doczekac 13. Oby tylko nie była pechowa...
    lady voldemort
    PS. Przewidujesz po skończeniu tego opowiadania zrobic wersję PDF?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz ;)
      Wersję PDF? No cóż, do zakończenia jeszcze trochę jest, ale pomyślę ;)

      Usuń
  12. Wspaniały rozdział *.*
    Violetta idealna? To chyba nie możliwe! Wreszcie znalazłam bloga, gdzie nie jest ona nie idealna. Nawet w serialu taka nie jest. Najlepszy dzień q moim życiu!
    Koniec sarkazmu.
    Fran, Ludmila- wszystko pięknie, ale mnie interesuje, gdzie podziewa sie Marco?
    Nie tylko Ty płakałaś podczas ostatniego odcinka. Ja przez prawie cały tydzień płakałam na odcinkach (szczególnie, gdy Diego był smutny).
    Kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana Olu,

    Patrz! To ja we własnej osobie :D W końcu przybyłam, by skomentować te cudo i przeprosić Cię za moją nieobecność. Kochanie, wiem, że jestem głupia, ale naprawdę ostatnio ciężko mi cokolwiek komentować i zalegam z opinią na kilku blogach. No nic, mam nadzieje, że nie jesteś na mnie tak bardzo zła, jak ja jestem na siebie i przeczytasz to "coś" z uśmiechem na ustach. Wybacz, ale nie umiem napisać czegoś konkretniejszego... bo po prostu nie umiem komentować? Widać to, wiem. Dobra, to zaczynajmy.

    Może powinnam tu uwzględnić Francesce, która niewątpliwie była głównym punktem dwunastego rozdziału. Włoszka jest troszkę zagubiona i nieufna. Strasznie podoba mi się tutaj motyw gwałtu, który na pewno jest trudnym tematem. Gdy czytałam jej wątek, to nie umiałam sobie wyobrazić tego w jakim stanie ona musiała być. Ten okropny facet zakochał się potwornie. Biedna, teraz musi przez niego cierpieć... Myślę, że gdyby był ktoś,kto mógłby ją obronić.. szkoda, że była sama. Widać, że nie do końca jest przekonana do każdego, jakby bała się w pełni żyć. A podjęcia tak wielkiej decyzji i przeprowadzka do BA na pewno jej w tym pomogą. Lubiana, sławna, utalentowana.. nagle przestała błyszczeć, a to wszystko przez jedną rzecz... Oluś, wiem, że przygotowałaś dla niej coś specjalnego, bo to w końcu twoja ulubienica <3 Już nie mogę się doczekać kolejnych przygód Francesci, która z czasem powinna się odmienić.. może dla miłości? Któż to wie? ;>

    Ach, tutaj zamarłam. Oluś, fragment z Violettą i Natalią. Chyba za bardzo zakochałam się w ich siostrzanej więzi, która, i tu nie będę owijać w bawełnę, była dla mnie strasznie nietypowa. Jedynie z czymś takim spotkałam się u naszej Tyśki, ach. Wy dwie mądre <3 Ale wracając do wątku. W końcu ich relacje się poprawiły, nawet nie wiesz jak się ciesze! Uważam, że ten czas, który przeznaczyły na tzn. "fochy" był zmarnowany. Dziewczyny są siostrami, powinny się dogadywać. I wiesz co? Za razie jest pomiedzy niby kiepsko, ale wierze w to, że z czasem ich relacje znów staną się normalne, jak u rodzeństwa. Naprawdę, zaczyna mnie denerwować to, że Violetta jest ciągle najlepsza... Chciałabym, żeby Natalka świeciła tak samo jak jej siostra. Żeby się kochały - A nie! Kochają się <3 A to juz jest duży sukces <3

    No i mamy Ludmiłe, która szuka Francesci? Jejku, strasznie zaciekawił mnie wątek naszej kochanej Włoszki, mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale oddasz jej maksymalną ilość miejsca :D Bo ja padnę, serio. Ludmiła jest naprawdę ciepłą i kochaną osobą, aż dziwne.. o.o Ale.. ja ją kocham w każdej odsłonie <3 Widać, że chce się zaprzyjaźnić z Fran. Mam nadzieje, że ich więź się wzmocni, bo Ludmiła potrafiłaby pomóc Francesce, a poza tym razem wyglądają naprawdę fajnie. <3

    Jeeeejku. Olciak! Ha, od dziś Cię będę tak nazywać <3 Wiesz, co? Podoba mi się, nawet bardzo mi się podoba. Z każdym kolejnym rozdziałem, OS czy miniaturką.. jesteś coraz lepsza. Podoba mi się to w jaki sposób opisujesz każdą rzecz. Czasem skupiasz większą uwagę na otoczeniu, czasem na czynnościach czy wyglądzie. Nie zanudzasz, wciąż idziesz na przód a to właśnie ceni się u dobrej pisarki. Teraz jedynie mogę chylić czoła i czekać na szczęśliwą trzynastkę, która równie mocno mnie zachwyci. <3
    Też oglądałam ostatni odcinek.. płakałam. Chyba jestem coraz bardziej nienormalna. Ale, cóż.. to chyba widać. A pocałunek Naxi, no umarłam. Olciak, proszę o taki sam tutaj u Ciebie :D jak będzie to postawię ci pomnik, serio! xD

    Kocham bardzo,
    Marcia

    PS: CO TO ZA OHYDNY SZABLON? Usuń O.O Fuuuu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, doczekałam się ciebie kochanie <3333
      Boże, dziękuję za taki piękny komentarz ;)
      Skąd ty wiesz, że Fran to moja ulubienica? Przecież nikt o tym nie wie! O_____o xD
      No, ja umarłam na pocałunku Marcesci. Chcesz pocałunek Naxi? Spoko, kiedyś będzie :D I to specjalnie dla ciebie :*
      Nie będę usuwać szablonu, bo piękny taki, że dalej się jaram choć tutaj już jakiś czas jest :D
      Kocham cię <33333

      Usuń
  14. Rzepraszam za spam.
    Zapraszam na moje opowiadanie fantasy o Vilu :
    http://violetta-tpdn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię spamu pod rozdziałami. Od tego jest zakładka na drugim blogu.
      A bezczelna reklama będzie przeze mnie usuwana.

      Usuń
  15. Hej Kochanie, Oleczko. :) <3
    Przychodzi tu do Ciebie, w Twe bloggerowe progi, by napisać choć cząstkę tego, co przeczytałam. Co odczułam. :) <3
    Rozdział świetny, śliczny. <3
    Twój styl pisania, taki.. lekki? Twój przekaz uczuć bohatera. :) <3
    No asldhaofesafwsa. <3 Haha. :D
    Chcesz znać prawdę, tak naprawdę? :) (jakie maseło maślane wyszło, jejuś. :o XD)
    Ogółem, nie mam weny by walnąć Ci tu taką megaśną opinię, która sprawiła by na Twej twarzyczce pojawił się uśmiech. :c No bo to jest tak: Martyna to leń, a Olcia to talent. :c <3 No i ta Martyna sił normalnie nie ma by dobrze wszystko zebrać w słowa, ech. Kurde, cholera. :c
    Ja Cię przepraszam, ale rady nie dam, noo. :c
    Ten cały ''komentarz'' jest taki pfe, ale wiedź, że chociaż rozdział przeczytałam. :) :< (ale ze mnie kał, Jezuu.. :< XD)
    Dupa, dupa - rozdział taki dobry. <3 :c
    Dobra, kończę to wypowiedź. :c
    Pozdrowionka z Polski. :c (XD)
    Całuję i życzę byś przeżyła jutrzejszy poniedziałek, no wiesz: szkoła się zaczyna, ech. :c
    Martyna - ta niedobra, jejuuuśka. :c ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten, ten komentarz to.. gówno. ;-;
      Kurde, Ola - lepiej go nie czytaj. ;-;
      Przeczytaj lepiej wgl. to >>>>>
      Kocham twój talent. ♥
      Kocham twój charakter? o taak. :D XD ♥
      Dziękuję Ci za ten rozdział. ♥
      Świetny był. ♥ czy też (y) XD
      Miłego poniedziałku; wtorku, środy, czwartku, piątku i soboty oraz niedzieli. ♥
      Ciao chica, niech Lodo bdz z tobą! XD ♥ Bo Lodovica to moc, hahaha. <3 :)

      Usuń
    2. Za późno, przeczytałam :D
      Dziękuję za komentarz :D
      Taak, jutro poniedziałek, aż się nic nie chce -.-
      I Lodo jest ze mną, tak! xD
      Kocham cię <333

      Usuń
  16. Jejku! Rozdział jest taki aidjksejbxnnnmkdkdnnd ! *-*
    JARAM SIĘ 3 SEZONEM! ;* TYLKO SZKODA, ŻE DOPIERO BĘDZIE W 2015! :O KURDEE.. LUDZIE JA NIE WYTRZYMAM. ;-;
    + JESTEM CHYBA 17 XD NWM. NIE CHCE MI SIĘ LICZYĆ. ZGADUJE :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja też się jaram 3 sezonem xD Może będzie jeszcze w tym roku ;)
      Tak, jesteś 17 :D Ale na rozdział musicie chyba sobie poczekać trochę ;P
      Dziękuję za komentarz <33

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Jestem. Przepraszam za te nieobecność , ale mam problemy. Nie będę Cię jednak nimi zanudzać przejdę więc do mojej opinii na temat rozdziału, który jak zawsze był niesamowity. Spójność tekstu, ciekawa fabuła, bogate słownictwo, wszystko jest takie piękne, a razem prezentuje się bosko. Bardzo podobał mi się wątek Francesci, to co ją spotkało wydaje się na prawdę straszne, a co dopiero kiedy uczucia odzwierciedlają zdarzenia. Szkoda mi jej :'(
      Mówiąc krótko
      Rozdział boski <3<3

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz ;)
      Nie wiem co to za problemy, niemniej jednak życzę ci, żeby ci się tam wszystko poukładało ;)

      Usuń
  18. Cudowny rozdział,zafascynowała mnie ta historia :)
    Zyskałaś nową czytelniczkę,a tak przy okazji:
    http://tines-el-talento.blogspot.com/
    Było by mi miło gdybyś zajrzała,bo dopiero zaczynam :)
    Cathy

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, Olu ♥
    wybacz, że dopiero teraz :) Nie było mnie kilka dni, ale to inna sprawa. Przejdę do rozdziału ♥
    Ta opowieść jest taka wyjątkowa, podziwiam twoje pomysły, talent, ten cały klimat, który tworzysz. Coś na wzór magii? Myślę, że tak :)
    Francesca. Matko, nawet nie wiem, co powiedzieć. Tamto wydarzenie odcisnęło piętno na jej życiu, piętno - które nie zniknie. Widać, że wciąż jest nieufna, zwłaszcza wobec mężczyzn, ale czy można jej się dziwić? Po tym, co przeszła? Idealnie to wszystko opisałaś. Cały strach, powracające wspomnienia. Życie na prochach musi być ciężkie, to jak właściwie... wstać, zażyć tabletki, i egzystować. Pominięcie drugiego punktu, oznacza właśnie tego typu sytuacje jak omdlenie, wylądowanie w szpitalu. Eh... W dodatku, co to za rodzice, którzy opuszczają bez słowa? Jakby nigdy nie istnieli... Francesca nie miała łatwego życia, oj nie.
    Dalej, Violetta i Natalia. To cudowne, że dwie siostry, które kiedyś nie znajdowały ani grama kontaktu, teraz - zaczynają jakby na nowo. Tym prostym gestem? Kto wie... Wiesz, myślę, że to nie była wina żadnej z nich, ta wcześniejsza niechęć, może okoliczności? Albo rodziców? W końcu, którzy chcą wysyłać dziecko do psychologa, bo jest inne od reszty? Natalia może nie jest taka jak jej siostra, ale na pewno jest wyjątkowa. Ja ją tam uwielbiam ♥
    I na koniec, spotkanie Ludmiły i Francesci. Włoszka na początku zachowała się bardzo niemiło, ale cóż - są takie rzeczy, którym nie umkniemy, które wciąż uparcie depczą nam po piętach? Jak można udawać szczęśliwych, po takich przejściach? To możliwe? W każdym razie, cieszę się, że porozmawiały i nawiązały cienką, na razie?, nić kontaktu. Może to Ludmiła pomoże Francesce, a Francesca... Ludmile?
    Ogólnie, rozdział bardzo przypadł mi do gustu :) Wybacz, że tak krótko, terminy gonią, itp.
    Kocham Cię, czekam z utęsknieniem na trzynastkę,
    Edyta ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedyś wrócę :)
    Ale wrócę :)
    Caat :3

    OdpowiedzUsuń